Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Discovery pokaże całemu światu idealne staniki z Pabianic [ZDJĘCIA]

Joanna Barczykowska
Biustonosz składa się z 50 skrawków tkanin, dzianin i koronek. By go uszyć, trzeba wykonać 30 operacji krawieckich
Biustonosz składa się z 50 skrawków tkanin, dzianin i koronek. By go uszyć, trzeba wykonać 30 operacji krawieckich materiały prasowe
By uszyć stanik, potrzeba kilku par sprawnych kobiecych dłoni, 50 elementów, idealnie wykrojonych koronek i 40 minut. Pabianicka firma Corin zdradziła właśnie tajniki produkcji telewizji Discovery Science.

Z czego robi się znaki drogowe? Jak długo szyje się skórzane rękawiczki? Jak powstaje fotel do samolotu? Odpowiedzi na te pytania nurtują ciekawskich na całym świecie. Odpowiedzi udzielają reporterzy popularnego programu "How do they do it", czyli "Jak to jest zrobione" w stacji Discovery Channel, którzy jeżdżą po całym świecie odwiedzając fabryki. W Polsce do tej pory pojawili się tylko raz. Odwiedzili fabrykę "Żubrówki", by sprawdzić jak powstaje słynny polski alkohol. Tym razem postanowili dowiedzieć się, jak się konstruuje i szyje idealny biustonosz. W tym celu przyjechali specjalnie do Pabianic i Łodzi, do firmy Corin, która od prawie 20 lat szyje bieliznę dla kobiet w całej Polsce.

Jak to jest zrobione?

Biustonosz składa się z 50 maleńkich skraweczków tkanin, dzianin, ramiączek, obszywek, gumek regulatorów.

- Wszystko trzeba sprawnie połączyć w całość, bo tylko odpowiednio uszyty będzie spełniał swoją rolę - tłumaczy Bogumiła Jakubczak, kierownik działu handlowego w firmie Corin.

Wszystko rozpoczyna się w głowie projektanta. W bieliźnie, jak w modzie, nowe trendy pojawiają się dwa razy w roku. Co sezon zmieniają się materiały, kolory i wzory. Potem do projektu dopasowywany jest odpowiedni materiał: od koronki i tiulu, po wygodną bawełnę i techniczne materiały przypominające dopasowującą się do ciała piankę.

- Szyjemy prototyp i wszyscy go oceniamy. Czasem się zachwycamy, a czasem odrzucamy dany model. Te, które przechodzą testy, są wdrażane do produkcji i są prezentowane klientom na całym świecie. Jeśli się spodobają, są wdrażane do produkcji - mówi Jakubiec. - Bielizna jest bardzo skomplikowaną częścią garderoby. Zakładamy stanik codziennie, ale zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak trudno jest go wykonać.

Kolejnym etapem prac jest szycie. Wykonanie jednego biustonosza od początku do końca zajmuje około 40 minut. W tym czasie trzeba wykonać około 30 operacji szwalniczych. To wyjątkowo koronkowa robota.

- Czas wykonania zależy od rodzaju użytego materiału i trudności. Wszystko robimy na miejscu w Pabianicach - zapewnia Mariusz Hanczka. - Reporterzy Discovery rozłożyli całą naszą produkcję na czynniki pierwsze. Zadawali niezwykle szczegółowe pytania, a my staraliśmy się na wszystkie odpowiedzieć.

W firmie Corin wykrawaniem kawałków materiałów, z których potem zszywany jest biustonosz, zajmują się panowie. To oni wycinają misterne koronki , by przekazać je później do szwalni. W szwalni szycie zaczyna się od końca. Każda z kilkudziesięciu pracujących w firmie Corin szwaczek ma swoje zadanie. Jedna zszywa materiał, kolejna przyszywa ramiączka, inna fiszbiny, hafty, a kolejne doszywają koraliki i dodatki. Jednego dnia są w stanie uszyć od 250 do 300 biustonoszy.

- Ta praca wymaga wielkiej precyzji i cierpliwości. Musimy mieć też bardzo specjalistyczne maszyny, które pozwalają na wykonanie nawet bardzo małych elementów. Materiały i dodatki sprowadzamy z całego świata. Praktycznie wszystko kupujemy w innej firmie - mówi Jakubczak.
Jak wygląda idealny stanik?

Firma Corin zasłynęła na całym świecie dzięki pracy nad idealnym stanikiem. Ma się nie wpijać, nie uciskać, ale i dobrze podtrzymywać. To dzięki temu projektowi, jej produktami zainteresowała się telewizja Discovery.

- Zgłosiliśmy się do Politechniki Łódzkiej, która dysponuje bardzo zaawansowanym sprzętem, z prośbą o możliwość przeprowadzenia symulacji. Chcieliśmy znaleźć najbardziej optymalny kształt biustonosza - mówi Mariusz Hanczka, właściciel firmy Corin. - Pomysł pojawił się jako odpowiedź na modę na bardzo ciasne biustonosze, które promują niektóre brafitterki. Naszym zdaniem ta tendencja jest szkodliwa.

Wszystko zaczęło się 4 lata temu. Firma Corin zdobyła z Unii Europejskiej około 150 tys. zł, które postanowiła wykorzystać, by stworzyć wygodny i bezpieczny dla kobiety biustonosz. Stanik miał mieć odpowiednią miseczkę - taką, by niepotrzebnie nie uciskała klientki, a jednocześnie podtrzymywała i seksownie eksponowała biust. Do prowadzenia badań zostało wybranych dwóch naukowców z Instytutu Inżynierii Materiałowej Politechniki Łódzkiej. Czym się do tej pory zajmowali? Samochodami i samolotami...

- To była dość przyjemna odskocznia od tego, co robiliśmy dotychczas - mówią zgodnie dr inż. Jacek Sawicki i dr inż. Robert Pietrasik z Politechniki Łódzkiej. - Koledzy z instytutu nam zazdrościli, a żony? Żony rozumiały, że to tylko praca.

Naukowcy pracowali na najpopularniejszym w Polsce rozmiarze stanika, czyli 75B. Technologię bez problemu udało się jednak zastosować do wszystkich krojów i modeli staników.

- Najpierw stworzyliśmy komputerowy model torsu kobiety - opowiada dr Robert Pietrasik. - Wykorzystaliśmy do tego m.in. implanty, które są wszczepiane kobietom po amputacji piersi. Profesor Marek Zadrożny z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki podał nam dane medyczne dotyczące kobiecych piersi. Potem zeskanowaliśmy w 3D biustonosz firmy Corin. I nałożyliśmy go na model kobiety w komputerze.

Specjalny program, wykorzystywany między innymi w technologii kosmicznej, pokazywał w kolorach, w którym miejscu stanik bardziej uciska piersi, a w którym mniej. Duży nacisk obrazował kolor czerwony, najmniejszy - niebieski.

- W końcu udało nam się stworzyć taki wymiar biustonosza, który optymalnie i w jak najmniejszym stopniu uciskał ciało, ale nie powinien powodować otarć czy bólu - dodaje dr Jacek Sawicki. - Pozostało tylko skonfrontować nasze teoretyczne wyliczenia z rzeczywistością.

Pomocna okazała się tu kamera termowizyjna. Urządzenie potrafi "prześwietlić" ludzkie ciało. I kolorami na ekranie oznacza jego ciepło.

- Biustonosz uszyty przez firmę Corin wedle naszych wytycznych testowało kilka pań z różnym biustem - opowiada Robert Pietrasik. - Były wśród nich i młode kobiety, i takie panie, które np. urodziły dwoje dzieci. Najpierw obserwowaliśmy ciało kamerą i sprawdzaliśmy jego ukrwienie całkowicie bez bielizny. Panie były onieśmielone, ale tylko przez chwilę. Potem modelki założyły tradycyjne, jeszcze niezmodyfikowane staniki i przez 2-3 godziny poruszały się w nich, wykonywały różne ćwiczenia.

Po tym czasie panie zdjęły bieliznę, a obraz z kamery ukazał, w którym miejscu biustonosz je uciskał (czerwone plamy na ekranie).
- Jednocześnie robiliśmy zdjęcia zwykłym aparatem - dodaje dr Jacek Sawicki. - W tych miejscach, gdzie kamera termowizyjna pokazywała nam nadmierny nacisk na ciało - zwykły aparat też wychwytywał zaczerwienienie czy otarcie.

Następnie panie założyły unowocześnione biustonosze.

- Jedyne miejsce, gdzie ucisku nie da się całkowicie wyeliminować, to sutki - twierdzi dr Robert Pietrasik. - Reszta piersi jest bezpieczna w nowej bieliźnie. Potwierdziły to również zdjęcia z kamery termowizyjnej.

Nowoczesna technologia zastosowana jest już we wszystkich kolekcjach firmy Corin.

Superstanik testowała też Omena Mensah, fotomodelka, prezenterka pogody w telewizji TVN, która była ambasadorką bielizny firmy Corin. Nie kryła zachwytu.

- Kiedy zakończyłam zdjęcia do kolekcji Corin, mogłam porównać jakość zwykłej bielizny oraz biustonoszy uszytych zgodnie z nowoczesną technologią, opracowaną przez naukowców. Ta druga jest po prostu super! Przymierzałam poszczególne modele staników, ale nie mówiono mi, które z nich to te nowoczesne. Dowiedziałam się tego dopiero pod koniec sesji. Te stworzone przez naukowców leżały idealnie i były niezwykle wygodne - przyznaje Omena.

W każdym sklepie, w którym dostępne są wyroby firmy Corin, można kupić taki stanik. Producent zapewnia, że do uszycia nowego stanika użyto jedynie odrobinę więcej materiału niż do jego zwykłego poprzednika.

- Nowe rozwiązania są wprowadzone we wszystkich modelach staników - mówi Bogumiła Jakubczyk z firmy Corin.

Libanki w naszych stanikach

Idealny stanik spodobał się nie tylko Polkom. Firma Corin eksportuje bieliznę m.in. do Grecji, Rosji, na Ukrainę, Libanu, na Tajwan, do Stanów Zjednoczonych i Kanady.

- W tym momencie eksport stanowi 65 procent naszego obrotu. Sprzedajemy głównie na rynki wschodnie: do Rosji i na Ukrainę, ale mamy też swój udział w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Grecji, Niemczech, a nawet w Libanie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej - mówi Bogumiła Jakubczak. - Każdy region ma swoją specyfikę, dlatego sprzedajemy różne wzory i modele.

W ofercie firmy Corin są rozmiary biustonoszy od miseczki A do J. W jednym modelu można wykonać aż 42 kombinacje.

- Na Tajwan sprzedajemy dużo czerwonych kompletów, ponieważ Chińczycy wierzą, że czerwony przyniesie im szczęście. Z kolei do Libanu sprzedajemy bardzo tradycyjną i zabudowaną bieliznę w standardowych kolorach: biel, beż i czerń. Do Stanów Zjednoczonych jadą głównie duże rozmiary z miękką miseczką. Na Wybrzeże Kości Słoniowej wysyłamy z kolei kolorowe kolekcje - mówi Mariusz Hanczka. - Mamy bardzo uniwersalną kolekcję, bo eksportujemy ją do różnych zakątków świata.

Współpraca: Jolanta Baranowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki