Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budując się na łąkach, ludzie sami proszą się o zalanie przez rzekę [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Prof. Maciej Zalewski
Prof. Maciej Zalewski Krzysztof Szymczak
Z prof. Maciejem Zalewskim, dyrektorem Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii w Łodzi, rozmawia Piotr Brzózka.

Za oknami leje, premier jedzie na wały przeciwpowodziowe, media biją na alarm. Czy sytuacja rzeczywiście jest tak groźna?
Sytuacja jest dynamiczna, bo zderzają się dwa fronty - północny i południowy. Fronty konfigurują się w taki sposób, że wiadomo, iż będą bardzo duże opady, szczególnie w Polsce południowo-wschodniej. Ale ze względu na dynamikę mas powietrza, ciężko powiedzieć, gdzie konkretnie nastąpi największy opad i jakie wywoła skutki.

Wielkie powodzie kojarzą nam się z południowymi krańcami kraju. A jak Pan ocenia zagrożenie w naszym regionie, które rzeki są najbardziej niebezpieczne?
Łódź leży na wododziale, więc Łodzi to zagrożenie raczej nie dotyczy, możemy najwyżej mówić o lokalnych podtopieniach. Na szczęście sytuacja w całym województwie jest korzystna. Pilica jest rzeką nieuregulowaną - to znakomicie, bo jej terasa zalewowa ma dużą pojemność i Pilica wylewa się na łąki. A łąki szybko się regenerują, to jest naturalny proces. W dodatku jest zbiornik sulejowski, który odgrywa dużą rolę w spłaszczaniu fali. Niestety, poniżej niego, w okolicach Inowłodza mamy ekspansję zabudowy na terasy zalewowe, dlatego zdarza się, że są podtapiane tereny rekreacyjne. Jeżeli chodzi zaś o Wartę, dużą pojemność retencyjną ma zbiornik Jeziorsko. Powyżej niego są wprawdzie miejsca narażone na zalewanie, jak choćby w rejonie Sieradza, ale z drugiej strony występują tam też liczne tereny niezamieszkane, zdolne absorbować wodę. To bardzo ważne. W Ameryce bezpieczeństwem przeciwpowodziowym zajmuje się armia - na podstawie wielu analiz wojskowi doszli do wniosku, że nie ma lepszej metody ograniczania skutków powodzi niż uwolnienie rzeki na łąki na terenach niezamieszkanych. Oczywiście miasta muszą być chronione wałami i to w taki sposób, by nie tworzyć dużych zwężeń, gdzie woda by się piętrzyła. W Polsce miasta są raczej solidnie chronione, poza Wrocławiem, gdzie wybudowano dzielnicę mieszkaniową na polderze. To był błąd w planowaniu przestrzennym.

Czy są rzeczy, których nie nauczyły nas tragiczne powodzie w latach ubiegłych?
Musimy sobie w końcu zdać sprawę, że błędem jest budowanie domów na terasach zalewowych rzek. Na ogół są to podmokłe tereny, które raz na ileś lat podlegają zalewaniu, a przecież ekstremalne zjawiska pogodowe będą się intensyfikować na skutek globalnych zmian w klimacie. Nie ma na świecie wałów, które sprostałyby "tysiącletniej wodzie", czego dowodem powodzie w bardzo zamożnych krajach, które mają znakomitą infrastrukturę. Tak więc mieszkanie w takich miejscach jest niebezpieczne. Jest też niezdrowe. W XII wieku przeor cystersów powiedział, że klasztory zakonu mają być budowane w dolinach rzecznych i na bagnach, żeby cystersi często chorowali i pamiętali o memento mori. Widać już wtedy ludzie wiedzieli, że dolina rzeczna to nie jest dobre miejsce do życia.

A w Łódzkiem są takie miejsca, gdzie się buduje, choć to groźne?
Jest taka tendencja np. w pięknej dolinie Grabi, ludzie schodzą coraz niżej, by mieszkać jak najbliżej rzeki. Gdyby to jeszcze było na wysokiej skarpie - mógłbym zrozumieć, ale tam ludzie budują się na łąkach, sami skazując się na problemy. Bo dlaczego łąki są łąkami, a nie lasami? Dlatego, że często są zalewane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki