Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Liberadzki: Pendolino to bardzo droga zabawka

rozm. Piotr Brzózka
Prof. Bogusław Liberadzki: PSL nie ma wpływu na decyzje rządu, premier na przetargi, nikt na nic nie ma wpływu, szkoda, że w tym czasie obsadzają spółki kolejowe swoimi kolegami "bankomatami"...
Prof. Bogusław Liberadzki: PSL nie ma wpływu na decyzje rządu, premier na przetargi, nikt na nic nie ma wpływu, szkoda, że w tym czasie obsadzają spółki kolejowe swoimi kolegami "bankomatami"... archiwum
Z prof. Bogusławem Liberadzkim, b. ministrem transportu, rozmawia Piotr Brzózka

Polska wciąż nie odebrała pociągów Pendolino. Producent ma problemy z ich homologacją. Pojawiła się nawet informacja, że na początek możemy dostać składy homologowane do 160 km/h, a dopiero w przyszłości - do 250 km/h. Wicepremier Janusz Piechociński stwierdził, że zamawialiśmy tygrysa, nie może więc być tak, że dostaniemy kota...
Pendolino to pociąg z tzw. wychylnym pudłem, za który warto zapłacić drożej niż za pociąg standardowy, dlatego że oszczędza się 50 procent na remoncie torów. Prawdziwy problem polega na tym, że my zapłaciliśmy dużo, a linię i tak trzeba modernizować, bo nasz pociąg nie ma elementu wychylnego pudła. Tak więc kupiliśmy bardzo drogą zabawkę.

Trzymając się kocich metafor: może to nie jest jednak kot, lecz tygrys, tylko taki, dla którego nie mamy w Polsce wybiegu.
W zasadzie kupiliśmy nie wiadomo co, dlatego, trzymając się Janusza Piechocińskiego, można przytoczyć ludowe powiedzenie o kocie w worku.

Piechociński twierdzi teraz, że był przeciwny Pendolino, a pociąg ten kupiono z powodów de facto marketingowych, żeby pokazać, że nowa ekipa rządowa zapewnia obywatelom przejście na wyższy poziom, a nie tylko remontuje stare pociągi.
Tu wicepremier ma dużo racji, z jedną poprawką - PSL cały czas był w rządzie i nie protestował. Ale tak - Pendolino to zabawka, podobnie jak samoloty Dreamliner. Zamówiliśmy dwa, żeby to ładnie wyglądało. Tylko dream się rozpłynął, zostały linery, a rachunki trzeba płacić. Trzecią taką zabawką, kupioną przez rząd, były fotoradary.

Może zamiast Pendolino trzeba było kupić polskie pociągi. Nawet premier Tusk pisał na Tweeterze, że osobiście wolałby nasze Pesy, ale przecież on nie ma wpływu na przetargi.
PSL nie ma wpływu na decyzje rządu, premier na przetargi, nikt na nic nie ma wpływu, szkoda, że w tym czasie obsadzają spółki kolejowe swoimi kolegami "bankomatami"... Nie jestem od robienia PR firmie Pesa, zresztą nie tylko oni produkują pociągi w naszym kraju, ale na pewno obowiązuje taka zasada: najpierw kupujemy u polskiego producenta. Bo tak się tworzy miejsca pracy, bo tu będzie serwis i części zamienne, bo rozwinie się rodzimą technologię. To się nazywa patriotyzm gospodarczy.

Czy Pendolino i tego typu pociągi to nasza przyszłość, czy skończy się na linii Warszawa-Gdańsk?
Będzie ich więcej. Takie pociągi będą jeździć choćby na linii Szczecin-Poznań czy Poznań--Wrocław. To na pewno rozsądniejsze rozwiązanie niż kolej dużych prędkości, gdzie na jedną relację o długości 600 kilometrów trzeba wydać tyle, co na modernizację 6 tysięcy km zwykłych linii.

Tyle, że szybkie pociągi będą jeździć po tych liniach z prędkością 160 km/h. To ma sens?
Nie ma sensu, to się nazywa marnotrawstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki