Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedzieli niesłusznie w areszcie. Teraz chcą odszkodowania

Karolina Wojna
Kwoty, jakich za niesłuszny areszt tymczasowy żądają składający pozwy, opiewają na setki tysięcy złotych
Kwoty, jakich za niesłuszny areszt tymczasowy żądają składający pozwy, opiewają na setki tysięcy złotych Krzysztof Szymczak
Niesłusznie spędzili za kratami co najmniej kilka miesięcy. Teraz chcą pieniędzy - sąd w Piotrkowie rozpatrzy pozwy o 100 i 150 tys. zł odszkodowania.

Mieszkaniec województwa śląskiego przesiedział - jak się później okazało niesłusznie - w Areszcie Śledczym w Piotrkowie ponad 9 miesięcy. Prokuratura Okręgowa w Katowicach podejrzewała go o przestępstwa gospodarcze. Tymczasowe aresztowanie skończyło się w czerwcu 2008 roku, a 4 lata później umorzeniem zakończyło się prokuratorskie postępowanie. Teraz przedsiębiorca domaga się za długie miesiące za kratami odszkodowania w wysokości 150 tys. zł.

To niejedyny taki pozew, który wpłynął w tym roku do Sądu Okręgowego w Piotrkowie. Druga sprawa dotyczy mieszkańca powiatu opoczyńskiego, który za kratami - z zarzutami przyjęcia korzyści majątkowej za ułatwienie zdobycia prawa jazdy - spędził 5 miesięcy. Jego historia zakończyła się przed sądem, który w przypadku jednego zarzutu sprawę umorzył. W przypadku drugiego uznał oskarżonego za winnego, ostatecznie po apelacji zamieniając karę pozbawienia wolności w zawieszeniu na grzywnę. Teraz za miesiące spędzone za kratami mężczyzna domaga się odszkodowania w wysokości 100 tys. zł.

Oba pozwy dopiero będą rozpatrywane. Kwoty, których żądają mężczyźni, dalekie są od pieniędzy, jakich również za czas spędzony w areszcie domagali się dwaj - dziś emerytowani - bełchatowscy policjanci. Jacek K. i Jan H. w ramach odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszny areszt, utratę zdrowia, czas spędzony w sądach żądali po milionie złotych. Wyrokiem sądu dostali po 250 tys. zł.

Funkcjonariusze za kratami spędzili 380 dni od momentu zatrzymania. Ich sprawa sięga jeszcze wcześniej, bo czerwca 2006 roku. Obaj policjanci byli wtedy pracownikami pionu do spraw walki z przestępczością gospodarczą w KPP w Bełchatowie. Zatrzymanie było spektakularne - obydwu rano wyprowadzono w kajdankach z komendy tak, by wszyscy mogli to zobaczyć. Zarzut: korupcja. Do aresztu trafili w obawie przed mataczeniem. Z ustaleń prokuratury wynikało, że funkcjonariusze przyjęli w sumie 30 tys. zł od Jarosława K., który był już znany wcześniej policji i m.in oskarżony w sprawie podpaleń jednego z bełchatowskich holowników. Pieniądze przez niego przekazywane policjanci mieli przyjmować w sumie przez 2,5 roku, w zamian zapewniając mu bezkarność.

Wyjaśnianie sprawy trwało dość długo, a ich wina nie była jednak oczywista. Jarosław K. zaczął zmieniać swoje zeznania, zasłaniać się niepamięcią. Po uniewinnieniu w pierwszej instancji, odwołaniu się prokuratury, ponownym rozpatrzeniu sprawy, skazaniu, ostatecznie po apelacji byli policjanci, którzy na emeryturę poszli krótko po zatrzymaniu, zostali uniewinnieni. Kasacja, złożona do Sądu Najwyższego przez prokuraturę, została oddalona. Kolejną batalię sądową policjanci stoczyli właśnie o odszkodowanie. Ich pozwy opiewały na milion złotych każdy. Sąd pierwszej instancji przyznał im po 150 tys. zł, po odwołaniu dostali po 250 tys. zł.

W tym roku do Sądu Okręgowego w Piotrkowie łącznie wpłynęło 8 pozwów o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszny tymczasowy areszt. Sześć złożył jeden mężczyzna, ale nie wskazywał w nich konkretnych kwot. Pięć z nich sąd już oddalił.

Współpraca Magdalena Halska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki