Elastyczny grafik pracy, możliwość zatrudnienia w różnych wymiarach godzinowych, bezpłatne szkolenia, możliwość zdobycia doświadczenia, miła atmosfera, bezpośrednia opieka konsultanta. Dla wielu bezrobotnych brzmiałoby to jak oferta marzeń. Gdyby nie jeden szkopuł: wynagrodzenie od 5,50 do 6,30 zł za godzinę. Brutto.
Anons zamieściła agencja, świadcząca "profesjonalne usługi w zakresie pracy tymczasowej i outsourcingu personalnego". Miejsce pracy: kasa w jednym z największych łódzkich hipermarketów.
- To jakieś bezprawie, tak wykorzystywać ludzi. Co się dzieje w tym kraju? Może niedługo już ludzie będą pracować za złotówkę brutto - bulwersuje się pani Mariola, która znalazła to ogłoszenie na portalu rekrutacyjnym. Łodzianka wylicza, że pracując 160 godzin w miesiącu kasjerka zarobi 880 zł brutto, czyli na rękę dostanie 641 zł. A to już kwota niewiele przewyższająca tzw. minimum egzystencji i to tylko przy założeniu, iż osoba zatrudniona na takich warunkach nie ma nikogo na utrzymaniu.
Wspomniane minimum jest umowną kwotą, potrzebną miesięcznie do podtrzymania podstawowych funkcji życiowych. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych podał, że dla osoby samotnej minimum to wynosiło w 2013 roku 541 złotych.
Wynagrodzenie rzędu 5,50 zł za godzinę daje też w sumie kwotę znacznie niższą niż suma świadczeń, które można otrzymać, będąc niepracującym "klientem" opieki społecznej (matka samotnie wychowująca trójkę dzieci może liczyć nawet na 2 tys. zł miesięcznie w formie różnych zapomóg). Co każe postawić pytanie o motywację do pracy za taką pensje.
Zupełną bezczelnością jest zachęcanie do inwestowania w Polsce pod hasłem: "chodźcie do nas, mamy tanią siłę roboczą". My nie jesteśmy Afryką
- Nie mam pretensji do pracodawców, którzy płacą takie grosze. Mam pretensje do państwa polskiego, które na to pozwala - mówi Waldemar Krenc, szef Solidarności regionu łódzkiego. - Możliwość wypłacania wynagrodzeń, które są niższe niż zasiłek socjalny, jest po prostu demoralizująca dla tego społeczeństwa. A już zupełną bezczelnością jest zachęcanie do inwestowania w Polsce pod hasłem: "chodźcie do nas, mamy tanią siłę roboczą". My nie jesteśmy Afryką - oburza się Krenc.
Warto zresztą zauważyć, że wspomniana wyżej stawka godzinowa 5,50 brutto to dla wielu osób zatrudnionych na umowę-zlecenie i tak szczyt marzeń. Związki zawodowe w Polsce szczególnie dużo mówią o sytuacji w branży ochroniarskiej, gdzie zdarzają się wynagrodzenia na poziomie 3,5 - 4 złote za godzinę. Właściciele firm zrzucają winę za taki stan rzeczy m.in. na... polskie prawo o zamówieniach publicznych. Mówią, że tak długo, jak w przetargach decydować będzie kryterium najniższej ceny, tak długo płacone będą głodowe stawki.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Płace na umowę-zlecenie nie podlegają dziś żadnym przepisom, w tym zapisom o płacy minimalnej (dla zatrudnionych na pełen etat wynosi ona obecnie 1.680 zł brutto). Kwestię godzinowej stawki wynagrodzenia chce uregulować związek zawodowy OPZZ, który zgłosił projekt ustawy w tej sprawie. OPZZ postuluje skorelowanie stawki godzinowej z miesięczną płacą minimalną.
Według związkowców, wysokość płacy minimalnej należałoby przemnożyć przez 12 miesięcy i podzielić przez nominalny czas pracy. W ten sposób w 2014 roku otrzymalibyśmy minimalną godzinową stawkę w wysokości 10 zł i 8 groszy brutto.
Zdaniem OPZZ minimalna płaca w Polsce powinna stanowić 50 procent średniego wynagrodzenia, więc w przyszłym roku należałoby ją podnieść z 1.680 do blisko 2 tys. zł. W takim przypadku stawka godzinowa przekroczyłaby 11 zł.
Na razie projekt OPZZ, w Sejmie rozprowadzany przez SLD, trafił do prac w podkomisji. Posłowie obawiają się, że na dłużej utknie w sejmowej zamrażarce. Dlatego jednocześnie do końca lipca chcą zebrać ponad sto tysięcy podpisów pod identycznym projektem, który nosiłby miano obywatelskiego, a jako taki musiałby być procedowany w ciągu trzech miesięcy. Zarejestrowany już został obywatelski komitet inicjatywy ustawodawczej, którego szefem jest Dariusz Joński, poseł SLD z Łodzi.
Jeden z tabloidów pokazywał ofertę ze stawką 1,5 zł za godzinę, wywieszoną przez urząd pracy
- Przygotowujemy akcję trzy razy "tak" dla godnego życia. Dotyczy ona trzech projektów ustaw, w tym projektu, w którym mówimy o minimalnej stawce godzinowej. Jeden z tabloidów pokazywał ofertę ze stawką 1,5 zł za godzinę, wywieszoną przez urząd pracy. Urząd nie mógł tego zdjąć z tablicy, bo ma obowiązek wieszać wszystko, ale to absurd. Proponujemy 10 zł, z roczną waloryzacją - mówi Joński.
Zbiórka podpisów już się rozpoczęła. Poseł Joński mówi, że zebrano ich już kilkadziesiąt tysięcy. Podpisy mają trafić do marszałek Ewy Kopacz jeszcze w tym miesiącu, tak by zdążyć przed sejmowymi wakacjami.
Minimalna stawka godzinowa nie jest wymysłem polskich związków. W USA pojęcie to funkcjonuje od 1938 roku. W zależności od stanu obecnie wynosi ona od 5,15 do 9,10 dolara. Wprowadzono ją też w kilku krajach Europy, w tym w Niemczech, gdzie za godzinę trzeba zapłacić minimum 8,5 euro.
Wsp. Monika Kaczyńska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?