Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Widzewa Łódź buntują się przeciwko właścicielowi

Paweł Hochstim
Sylwester Cacek chce, by w finansowanie Widzewa włączył się łódzki biznes. Czy miał na myśli Grzegorza Waraneckiego?
Sylwester Cacek chce, by w finansowanie Widzewa włączył się łódzki biznes. Czy miał na myśli Grzegorza Waraneckiego? Maciej Stanik
Sylwester Cacek zapowiada walkę o ekstraklasę, piłkarze narzekają, że klub nie płaci im i tak niskich pensji, a testowani są gracze anonimowi.

Gdyby sytuację w Widzewie odbierać tak, jak chce tego Sylwester Cacek, to kibice mogliby się nie martwić - finanse się poprawiają, sportowo też będziemy mocniejsi, walczymy o ekstraklasę. Gorzej, gdy wsłuchamy się w piłkarzy, którzy mówią zupełnie co innego.

W ostatnim czasie dwóch z nich odważyło się postawić Cackowi. Najpierw Patryk Wolański, a później Rafał Augustyniak w rozmowie z portalem widzewiak.com nie ukrywali, że nie są zadowoleni z tego, co dzieje się w klubie.

- Szanowny pan właściciel potrafi opowiadać, że walczymy o awans, poklepuje ludzi i mówi im: odejdziesz, ale nie teraz. Pytam, dlaczego nie potrafi porozmawiać z nami, z każdym z osobna. Chciałbym, żeby wreszcie szef usiadł z nami do rozmowy i posłuchał, co mamy do powiedzenia - mówił Wolański.

Wtórował mu Augustyniak, który miał ofertę z Jagiellonii Białystok, ale Widzew po ustaleniu warunków transferu nagle je zmienił. Teraz Augustyniaka chce wykupić Piast Gliwice, ale Widzew na transfer nie chce się zgodzić.

- Prezes spotkał się z nami i zakomunikował, że odejść mogą jedynie Visnjakovs i Batrović. Powiedział też, że mamy walczyć o ekstraklasę. Badźmy jednak realistami. Oczywiście, każdy, kto przystępuje do rozgrywek, powinien walczyć o najwyższe cele. Ale nie w przypadku Widzewa. Mamy jedenastu ludzi do grania. Klub sprawdza zawodników z czwartej ligi, którzy na pewno nie pociągną tego zespołu. Wypowiedź prezesa oceniam jako obietnicę bez pokrycia. Ostatni raz dostałem wypłatę w marcu i to na raty. Jak tu normalnie funkcjonować? - mówił Augustyniak.

Jak udało nam się dowiedzieć, Wolański zarabia 2,5 tys. złotych netto, a i te pieniądze wypłacane są bardzo nieregularnie. Gdy miał kontuzję potrzebował 1200 złotych na leczenie, ale klub nie mógł mu pomóc. Pieniądze pożyczył mu jego menedżer Mateusz Ożóg. Niewiele więcej "na papierze" ma Augustyniak, który co miesiąc powinien dostawać 4 tysiące złotych. Tymczasem w Gliwicach czeka na niego kontrakt z trzykrotnie wyższymi zarobkami. Naprawdę, trudno dziwić się tym młodym chłopakom, że chcą zmienić pracę, bo wszędzie zarobią znacznie więcej, a ponadto będą otrzymywać wypłaty na czas.

Dochodzi też kwestia ambicji sportowych. Rzeczywiście, Sylwester Cacek brzmi jak gość z innej planety, gdy teraz mówi o walce o awans do ekstraklasy, a tymczasem na testy przyjeżdżają kolejni kompletnie nieznani piłkarze, którzy do tej pory grali w klubach pokroju Warty Zawiercie, czy Wiernej Małogoszcz. Trzeba mieć wyjątkowo dobrą wyobraźnię, by wierzyć w to, że Widzew będzie bił się o ekstraklasę Stępińskim, Nowakiem, Kasprzakiem, Rybickim i Broziem przy wsparciu chłopaków z trzecich i czwartych lig. Raczej utrzymanie będzie tu sukcesem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki