Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Ewolucja planety małp" [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Imperial-Cinepix
Ludzie i zwierzęta żyjący w pokojowej koegzystencji? Trudno to osiągnąć, kiedy jedni drugich zjadają. Jak uczą dzieje Ziemi, gatunek nią władający jest zawsze tylko jeden. Ale nie powinniśmy się przyzwyczajać, że teraz na zawsze będziemy rządzić my. Panujący nader często się zmieniali, i to gwałtownie.

Wizję, że w ziemskiej dominacji skutecznie mogą nas zastąpić małpy znamy od 1968 roku, od amerykańskiego filmu "Planeta małp" w reż. Franklina J. Schaffnera, a właściwie od starszej o 5 lat francuskiej powieści autorstwa Pierre'a Boulle'a. Idea zrodziła szereg produkcji (nawet serial), z których najnowszą odsłoną jest właśnie wprowadzona na ekrany kin "Ewolucja planety małp" Matta Reevesa (bezpośrednia kontynuacja "Genezy planety małp" sprzed trzech lat).

Jeżeli jednak ktoś oczekuje zaskoczeń i świeżych rozwiązań w historii małpio-ludzkiej planety, raczej się zawiedzie. Dostajemy bowiem solidny, zawodowo skonstruowany wakacyjny blockbuster, który wykorzystuje najbardziej sprawdzone schematy. Co tylko świadczy o tym, że stare hollywoodzkie recepty na sukces okazują się ponadczasowe.

Akcja "Ewolucji..." rozgrywa się 10 lat po "Genezie...". Stado genetycznie zmutowanych małp, pod wodzą Caesara, osiadło w lesie poza granicami San Francisco. Ludzkość zaś została zdziesiątkowana przez wirus "małpiej grypy" do tego stopnia, że pozostające w swoim domu małpy są przekonane, iż nikt nie przeżył. Jednak ludzkie niedobitki trwają w ruinach miasta. Do odbudowania cywilizacji niezbędna jest im energia. A tę można uzyskać tylko dzięki uruchomieniu wodnej elektrowni, znajdującej się oczywiście na terenie zajmowanym przez małpy. Stąd już tylko krok do konfliktu...

I właśnie konfrontacja to, nie tylko w założeniu, najbardziej widowiskowa część filmu. Miłośnikom efektów specjalnych adrenalinę podniesie już spektakularne wprowadzenie, a potem będzie tylko coraz mocniej. Dobrze się to wszystko ogląda, detale małpich bohaterów są znakomicie dopracowane w komputerach, poszczególne sekwencje nie rażą sztucznością czy uderzającym naciąganiem, cieszą dobre pomysły na wiele scen. Także błyskawiczna ewolucja małp w mowie, piśmie i zachowaniu jest na tyle sprytnie w filmie poprowadzona, że nie oburzamy się zbytnio na jej nieprawdopodobieństwo.

"Ewolucja..." to już znacznie bardziej niż "Geneza..." film o planecie małp, a nie małp i ludzi, zatem jesteśmy bardzo blisko produkcji, od której się wszystko zaczęło. Zanim jednak tam wrócimy, oprócz solidnej porcji akcji dostajemy również całkiem ciekawą opowieść o budowaniu społeczeństw. Co istotne, w swej wymowie dość konserwatywną. Zarówno małpy, jak i ludzie, wyróżniają spośród siebie liderów nie poprzez demokratyczne wybory tzw. większości, ale na podstawie mocy charakteru. To przywódcy cechujący się największą siłą, mądrością, umiejętnościami konsolidacji, wzbudzający zaufanie. Małpi król podnosi rękę i milkną kłótnie oraz zmierzające na manowce dyskusje. Nad niepokojem i paniką przewodnik ludzi panuje uspokajającą i dodającą nadziei przemową. Ale też działaniem.

Obie społeczności budują swoją trwałość na bazie podstawowych zasad. Małpa nie zabija małpy, w ich domu liczą się bezpieczeństwo, hierarchia, rodzina, pokój. Ludzie wierzą we wspólnotę i solidarność. Obie grupy chcą po prostu przetrwać. Obie jednak nie potrafią także zapomnieć tego, co wiedziały przed apokalipsą. Ludzie nie wyzbyli się przekonania, że małpy to "tylko" dzikie zwierzęta, rozumiejące jedynie argumenty siłowe; małpy wciąż leczą psychiczne rany po latach niewoli i przeprowadzanych na nich eksperymentów.

I właśnie nieumiejętność wzniesienia się ponad dawne urazy, myślenie stereotypami oraz dochodzenie do głosu osobników, u których czyn wyprzedza myśl, a sama myśl jest niewielka i agresywna, kładą się tu u źródeł międzygatunkowej wojny. Silni przywódcy wyzbyci uprzedzeń i umysłowej ciemności - jakże aktualnie brzmiący głos w dyskusji o dzisiejszych potrzebach społeczeństw umęczonych światowym kryzysem na różnych poziomach. A od takich potrzeb do rewolucji już tylko krok...

Matt Reeves zrobił film bez kompleksów - to czytelnie wyreżyserowane, wyśmienite kino akcji i przygody. Wszystko jest podporządkowane wizualnej atrakcyjności i frekwencyjnemu sukcesowi. Także pozostawione pootwierane drzwi sugerują konieczność wyprodukowania kolejnego obrazu z planety małp. Nie ma tu miejsca na kreacje (uznanie dla Andy'ego Serkisa bierze się stąd, że znakomicie gra wyrazistą małpę, ale to bardziej świetne naśladownictwo niż wielkie aktorstwo), ani filozoficzne dywagacje. Ma to być dobra rozrywka i takową 'Ewolucja..." jest. No może jedynie po takim filmie zastanowimy się, nim powiemy do kogoś: ty małpo!

OCENA: 4/6

EWOLUCJA PLANETY MAŁP
USA, 130 min.
reż. Matt Reeves
wyst. Andy Serkis, Jason Clarke, Gary Oldman

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki