Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Pożądanie" [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Sophie Marceau w roli Elsy wygląda przepięknie i trudno się dziwić, że można dla niej stracić głowę. Nawet jeżeli tylko w wyobraźni...
Sophie Marceau w roli Elsy wygląda przepięknie i trudno się dziwić, że można dla niej stracić głowę. Nawet jeżeli tylko w wyobraźni... Kino Świat
"Pożądanie" - francuska opowieść o uczuciu w reżyserii i do scenariusza Lisy Azuelos. W głównych rolach gwiazdy europejskiego kina: piękna Sophie Marceau i miły François Cluzet

Ci, którzy twierdzą z przekonaniem, że prawdziwa miłość rodzi się w głowie, mogą mieć rację. Tym bardziej, że właśnie w głowie pomieszkuje wyobraźnia, dzięki której najbanalniejsza fascynacja przeobraża się w baśń, nieziemskie doznania i związek na wieczność. I czasem lepiej, żeby wszystko w tej głowie zostało.

Jeśli szukamy subtelnej opowieści o rodzącym się uczuciu i pełnego czułości podejścia do przestawianych osób, to najlepiej sprawdza się kino francuskie. Potwierdza to "Pożądanie" napisane i wyreżyserowane przez Lisę Azuelos (która zarazem wcieliła się w rolę żony głównego bohatera). Historia jakich wiele ma tu olbrzymi ładunek ciepła i troski o delikatną ludzką naturę. Wszystko zaczyna się od spotkania (taki jest zresztą oryginalny francuski tytuł - "une rencontre", czyli "spotkanie). Elsa (w tej roli Sophie Marceau) to utalentowana i odnosząca zawodowe sukcesy pisarka. Pierre (François Cluzet) jest żonatym i prowadzącym szczęśliwe życie rodzinne prawnikiem. Losy obojga przetną się, kiedy wspólny przyjaciel pozna ich ze sobą na ceremonii zamknięcia targów książki. Wystarczy krótka rozmowa, by poczuli się doskonale w swoim towarzystwie. Wystarczy chwilowe dotknięcie włosów, by wyobraźnia i życiowa mądrość podpowiedziały im, że lepiej dla nich obojga będzie, jeśli wrócą do domów oddzielnymi taksówkami. Pierre nie chce ranić swojej żony i niszczyć tego, co ma, Elsa wyznaje zasadę, że nie chodzi się do łóżka z żonatymi. Dlatego nie wymieniają się numerami telefonów. A jednak Pierre, mimo uczucia jakim darzy swoją żonę Anne, nie może przestać myśleć o pięknej nieznajomej. Elsa zaś, świeżo po burzliwym rozwodzie, niechętna wchodzeniu w nowe relacje, ale marząca o dzieleniu swojego życia z ukochanym mężczyzną, wciąż jest pod wrażeniem nieznajomego. Czy wzajemna fascynacja od pierwszego wejrzenia przerodzi się w coś więcej?

Pytanie to przewija się przez cały film i jest bardzo przyjaźnie ogrywane. Sporo tu zgrabnych filmowych pomysłów, miłych dla oka scen i rozwiązań. Cała intryga jest serdecznie poprowadzona i choć autorka przemyka się po powierzchni, to zarazem unika nachalności, prostactwa czy bolesnego banału. Przeważa raczej tęsknota za uczuciowością i zmysłowością, których zaznanie zdaje się coraz większą abstrakcją.

Azuelos nie wgryza się w ludzkie słabości, zadowalając się grą z samym pożądaniem i wyobraźnią. Daje też spore pole widzowi do poddawania się uwodzeniu i zastanawiania, czy i w którym momencie sami przekroczylibyśmy granicę między tym, czym jesteśmy, a czego pragniemy. Nie jest to gra szczególnie wyrafinowana, ani - broń Boże - odkrywcza. Ale czysta i celnie trafiająca w tę sferę, którą układamy zwykle na półce z marzeniami.

"Pożądanie" to film Sophie Marceau - wyglądającej przepięknie, niezmiennie czarującej, która robi wrażenie zarówno jako kobieta-kumpel w wyciągniętym swetrze, jak i dama w zmysłowo ją opinającej czerwonej sukni. Znakomicie też buduje swoją postać, wspaniale pragnąc i jeszcze wspanialej pozwalając się pragnąc. Ani przez chwilę nie mamy wątpliwości, że to kobieta, o której mężczyzna będzie marzył od pierwszej chwili poznania.

Jej wielkość widać szczególnie w zderzeniu z Françoisem Cluzetem, świetnym przecież aktorem. Marceau gra cudowną fascynację i tylko z powodu Cluzeta trudno uwierzyć, że taka kobieta, jak Elsa mogła się zauroczyć od pierwszego wejrzenia właśnie takim mężczyzną. Emocje kobiet nieodgadnionymi ścieżkami chadzają, ale Cluzet wyraźnie niedogodnie czuje się w roli amanta, emanuje uczciwością i statecznością oraz tym rodzajem wycofania, które sprawia, że mimo zaangażowania obojga aktorów nie czujemy chemii pomiędzy nimi. Oczywiście Elsa po rozmaitych przejściach i niewątpliwie życiu pełnym różnych doznań w momencie, kiedy ją poznajemy, odczuwa pociąg do zwykłości i pewności, ale zainteresowanie takimi panami jak Pierre buduje się raczej przez dłuższe odkrywanie niż natychmiastowe olśnienie. Ale może... nie wiem, nie znam się...

Azuelos zresztą też za bardzo nie chce rozwodzić się nad tym, skąd coś się bierze, pozostając przy pewności, że tak bywa. Interesuje ją raczej sama fascynacja i trudność jej istnienia w świecie pełnym ram, ograniczeń, ról, lęków i przyzwyczajeń. Dlatego tak duże pole oddaje wyobraźni, bo to ona stwarza przestrzeń dla spełnienia. Daje też szansę, by to, co nas spotkało, pozostało piękne, nim zostanie spartaczone naszą codziennością i talentem do destrukcji. Nim zapłacimy za to zbyt wysoką cenę, którą uświadomimy sobie, gdy będzie już za późno. Żeby jakaś historia nigdy się nie skończyła, nie może się nigdy zacząć. Brak początku to największe wyrzeczenie, ale tylko ono ratuje przed pogromem końca.

Pożądanie, Francja, 82 min., reż. Lisa Azuelos, wyst. Sophie Marceau, François Cluzet, Lisa Azuelos
Ocena: 4/6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki