Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Król szampan z wyższością zerka na wina

Anna Gronczewska
Ciśnienie w butelce sięga nawet 65 atmosfer
Ciśnienie w butelce sięga nawet 65 atmosfer 123 RF
W operetce Johanna Straussa ''Zemsta nietoperza'' nazywa się go królem wszystkich win. Słynna markiza de Pompadour mówiła o nim, że jest jedynym trunkiem, po wypiciu którego kobieta pozostaje piękną.

Kto jest tym królem wszystkich win? Oczywiście szampan! Z lubością pili go wielcy tego świata: Napoleon, Bismarck, Churchill, Wolter, Goethe. Marilyn Monroe kąpała się w szampanie i do napełnienia wanny potrzebowała aż 350 butelek.

- Szampan jest tylko jeden! - wyjaśnia Tomasz Prange-Barczyński, redaktor naczelny magazynu ''Wino''. - Te wina mają na etykiecie napis Champagne AOC i pochodzą z Szampanii.

Granice Szamapanii, położonej 150 kilometrów na wschód od Paryża, najdalej na północ wysuniętej części Francji, są bardzo dokładnie wytyczone. Tylko wina wyprodukowane w tym regionie Francji mogą być nazywane szampanami. Pozostałe zostają nazwane jedynie winami musującymi.

To m.in. klimat Szampanii sprawił, że zaczęto tam produkować szampana. Stało się to w XVII wieku, trochę przez przypadek. W winnicach dochodziło do niekontrolowanej fermentacji win. Sok z rozgniecionych winogron stawał się nagle przyjemnym napojem, po spożyciu którego zaczynało szumieć w głowie. Początkowo taki efekt przypisywano boskiej interwencji. - Nie wiedziano, że drożdże zjadają cukier, który znajduje się w winogronach - wyjaśnia Tomasz Prange-Barczyński.
- Zachodzi proces fermentacji. Jednym z jego skutków jest powstanie alkoholu, a innym dwutlenku węgla.

Drożdże potrzebują jednak odpowiedniej temperatury, by mogły pracować. Klimat Szampanii sprawiał, że temperatura spadała, drożdże przerywały pracę i wino pozostawało nie do końca sfermentowane. Gdy jednak robiło się ciepło, drożdże ruszały do pracy i znów zaczynała się fermentacja. Tym bardziej że pozostawał jeszcze niesfermentowany cukier. A że wino to przechowywano w niedoskonale zamkniętych naczyniach, wylewało się z nich.

- Musujący szampan stał się więc problemem, a nie zamierzonym skutkiem - dodaje redaktor naczelny magazynu ''Wino''. - Ale z czasem zaczęto produkować musujące wino, zwane dziś szampanem. Do produkcji szampana używa się winorośli z rodziny pinot, głównie jej trzech odmian: chardonnay, pinot noir i pinot meunie.

Za wynalazcę szampana uznaje się Dom Perignona, benedyktyna, który w klasztorze w Hautvilliers kierował produkcją wina. Pierwszego szampana podobno wyprodukował około 1690 r. Jednak w Europie rozpowszechnił szampana kto inny.

- Napoleon Bonaparte. Armia zdobywcy propagowała ten szlachetny trunek we wszystkich krajach, przez które przeszła - mówi prof. Jan Malicki, rektor Akademii Wina. - Ale też klęska Napoleona była wielkim sukcesem Szampanii. Wina te zawędrowały wraz z Kozakami do Rosji, a w końcu ich smak poznał cały świat.

Tomasz Prange-Barczyński wyjaśnia, że jest na świecie wiele win, produkowanych tą samą metodą co szampan, nazywaną klasyczną lub szampańską. Co ciekawe, ciśnienie w butelce sięga 65 atmosfer. - Jeśli więc na etykiecie będzie podane, że wino zostało wyprodukowano metodą klasyczną, to będzie takie jak szampan, choć nie nosi tej nazwy - zapewnia pan Tomasz. - W taki sposób oprócz szampana produkowana jest hiszpańska cava czy włoskie spumante.

O smaku i jakości szampana decyduje klimat, gleba, na której rosną winorośle i długość przechowywania. Najlepszymi szampanami są te, które wiele lat dojrzewają. Na przykład w tym roku jeden z domów, zajmującym się produkcją szampana, wypuścił na rynek wino z 2002 roku. Z tego roku pochodzi też na przykład szampan Louis Roederer Cristal, uznawany przez znawców za prawdziwy klejnot wśród tego rodzaju wina. Wyprodukowano go po raz pierwszy w 1876 dla cara Aleksandra II. W Polsce butelkę tego szampana można kupić za 800 złotych. - Szampan musi kosztować! - podkreśla Tomasz Prange-Barczyński. - Przede wszystkim jego produkcja jest skomplikowana. Do tego dochodzi koszt przechowywania. Miliony butelek szampana muszą leżakować w odpowiednich warunkach, zanim trafią na rynek.

W Szampanii przechowywaniu szampanów służy kredowe podłoże. Drąży się w nim kilometry jaskiń, piwnic i tam przechowuje się butelki z szampanem.

Najtańsze szampany w polskich hipermarketach można kupić już za 100 złotych. Tomasz Prange-Barczyński twierdzi jednak, że w sytuacji, gdy ma się do wydania taką sumę na szampana, to lepiej kupić hiszpańską cavę lub dobre włoskie wino musujące. - Na pewno najtańszy szampan przegrywa z lepszymi winami musującymi - przekonuje Tomasz Prage-Barczyński.

Choć na półkach polskich sklepów znajdziemy szampany także za 1.000 złotych, i tak są to tańsze wersje tego, co sprzedaje się na Zachodzie. Francuski producent napojów alkoholowych Pernod Ricard ogłosił wprowadzenie na rynek najdroższego szampana, którego butelka będzie kosztować 1.000 euro. Szampan ma być przeznaczony głównie na eksport, m.in. do USA, Chin i Rosji.
Latem świat obiegła wiadomość, że w fińskim archipelagu Wysp Alandzkich wydobyto z głębokości 40 metrów 168 butelek 160-letniego szampana. Ich rynkowa wartość przekroczyła milion euro. Wartość jednej oszacowano na 50 tysięcy euro. Operacja wydobycia butelek nie była prosta. Każdą wyciągano stopniowo, by uniknąć eksplozji, wynikającej z różnicy ciśnień na dnie i powierzchni morza. Ustalono, że były to szampany z domu szampańskiego Veuve Clicquot i nieistniejącego już Juglar.

Szampan podobno przechował się znakomicie. Leżąc na dnie morza, był lepiej chroniony niż w najlepszych piwnicach Szampanii. Wybrańcom udało się spróbować szampana Juglar. Orzekli, że miał smak drożdży, grzybów i posmak miodu. Po 160 latach zabrakło jednak charakterystycznych bąbelków. Ale to nie jest jednak najstarszy szampan na świecie. Tu palma pierwszeństwa należy do szampana marki Perrier--Jouet, który pochodził z 1825 roku.

Nie licząc szampana z dna Bałtyku, najdroższym dostępnym w sklepach świata jest Clos d'Ambonnay, Krug. Jedna butelka kosztuje co najmniej 2.500 euro. Rocznie produkuje się ich około trzech tysięcy. W Polsce za butelkę tego szampana trzeba zapłacić 10.000 złotych... Podobno w naszym kraju jest ich sześć. To jednak nic w porównaniu z tym, ile kilka lat temu za szampana zapłacili goście hotelu Ritz-Carlton w Moskwie. Jedna butelka kosztowała ich 275 tysięcy dolarów! Szampan ten pochodził z winnicy w Heidsieck. Zabutelkowano go tam w 1907 roku, a w 1916 roku wysłano do stolicy Rosji. Ale transport nigdy nie dotarł do Moskwy. Wiozący tego szampana statek rozbił się u wybrzeży Finlandii. Dopiero w 1997 roku odnaleziono te cenne butelki, a potem sprzedano...

Oczywiście w marketach możemy kupić też ''szampany'' za 10 czy 12 złotych. Te wina musujące różnią się od swego bardzo dalekiego krewniaka nie tylko tym, że nie wyprodukowano ich w Szampanii.

- Są sztucznie nasycane dwutlenkiem węgla, przez co ich pienistość jest mało przyjemna - twierdzi Tomasz Prange-Barczyński. - Szampan, gdy długo leżakuje, to początkowo duże bąbelki rozkładają się na coraz mniejsze. Gdy otworzymy butelkę, nie są tak agresywne. Natomiast pijąc tanie wino musujące, sztucznie nasycone, czujemy, jak bąbelki atakują nasze usta. Nie jest to przyjemne uczucie...

Szampana podaje się w temperaturze 6 - 9 stopni, schładzając w lodówce na godzinę przed otwarciem butelki. Można też włożyć go do kubełka, wypełnionego w połowie lodem, w połowie wodą. Powinien tam być przed otwarciem 20 minut i wtedy sam osiągnie odpowiednią temperaturę. A potem można już z przyjemnością go smakować. Najlepszy kieliszek do szampana jest wysoki, wąski i smukły jak flet. Z tych rozłożystych zbyt szybko ulatują bąbelki.

Bez względu na to czy będą państwo witać Nowy Rok winem musującym za 12 złotych czy szampanem, toast będzie ważny. Dlatego życzymy wszystkim dobrego 2011 roku...

Współpraca Teresa Semik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki