Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź Akademicka. Uczelnie unikają centrum Łodzi

Maciej Kałach
Ostatnia, najbardziej czytelna mapa głównych budynków UŁ powstała dla studentów zagranicznych (stąd język angielski, a potem polski). Ale filologia (nr 3) przeniosła się już na Pomorską 171/173
Ostatnia, najbardziej czytelna mapa głównych budynków UŁ powstała dla studentów zagranicznych (stąd język angielski, a potem polski). Ale filologia (nr 3) przeniosła się już na Pomorską 171/173 materiały UŁ
Uniwersytet Łódzki po ukończeniu Paragrafu lokuje nowy Wydział Filologiczny także poza centrum miasta. Jeszcze dalej stoi nowe Centrum Dydaktyczne Uniwersytetu Medycznego. Dlaczego rektorzy unikają środka Łodzi?

Łódź Miasto Akademickie. Witacze z takim napisem stoją od prawie dwóch lat na głównych trasach wjazdowych - przy ulicach Zgierskiej, Strykowskiej czy Rokicińskiej. Ale największy witacz powinien stanąć na rondzie Solidarności. Bo to na wschód od niego zaczyna się obszar, który bez przesady można nazywać dzielnicą uniwersytecką. Zgodnie z prognozami demograficznymi miasto się zwija, a tam rosną nowoczesne budynki.

ZOBACZ MAPĘ ŁODZI AKADEMICKIEJ W DUŻEJ ROZDZIELCZOŚCI

Dzielnica uniwersytecka

Najnowszy z nich to Wydział Filologiczny Uniwersytetu Łódzkiego. Studenci do kubistycznych, przenikających się brył przy ulicy Pomorskiej 171/173 wejdą z początkiem nowego roku akademickiego. Nie wrócą przede wszystkim do głównego gmachu filologów przy alei Kościuszki 65 (zabytek po dawnym Niemieckim Gimnazjum Reformowanym jest na sprzedaż, nr 03 na mapce obok), ale przeprowadzka objęła także sześć innych adresów. M.in. studenci Instytutu Kultury Współczesnej opuszczają pałac Biedermanna (nr 04, ten skarb zostaje w UŁ i będzie służył funkcjom reprezentacyjnym), ze znanych adresów na sprzedaż uczelnia wystawiła także kamienicę u zbiegu Sienkiewicza i Traugutta (po germanistyce) oraz zabytkową willę projektu Dawida Landego przy ulicy Gdańskiej 107 (po dziennikarstwie).

Nowy gmach Wydziału Filologicznego przeznaczono dl a około czterech tysięcy studentów i pół tysiąca jego pracowników. To niejedyny potężny transfer do dzielnicy uniwersyteckiej w ostatnich latach.

W 2008 roku za rondem Solidarności stanął Paragraf (nr 10), czyli gmach, wybudowany dla Wydziału Prawa i Administracji UŁ. Uczelnia uzasadniała przeprowadzkę WPiA z ulicy Narutowicza 59a brakiem miejsca dla 6,5 tys. kształcących się na drugim co do wielkości wydziale UŁ. Dotychczasowy gmach prawników trafił na potrzeby mniejszego sąsiada - Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych (nr 11). W 2007 roku do dzielnicy uniwersyteckiej przeniósł się Wydział Chemii (ulica Tamka 12, nr 01). Opuścił stuletni gmach po dawnej Szkole Zgromadzenia Kupców Miasta Łodzi przy ulicy Narutowicza 68. Ten zabytek pozostaje w dobrach UŁ. Ma być nowym rektoratem uczelni, zaś dotychczasowy (ulica Narutowicza 65, nr 13) będzie kolejnym nabytkiem WSMiP.

Bilans od roku 2007 nie pozostawia wątpliwości co do intencji władz UŁ. Przerzuciły z centrum "za rondo" ponad 10 tysięcy studentów, czyli jedną czwartą wszystkich swoich studiujących. Ci kształcą się teraz już poza strefą wielkomiejską, która jest kluczowa dla miasta według zaproponowanej przez UMŁ, a przyjętej przez radnych "Strategii rozwoju przestrzennego Łodzi".

Do rozwoju dzielnicy uniwersyteckiej przyczynia się także Uniwersytet Medyczny. Łodzianom często umyka, że CKD, działający wreszcie dawny szpital widmo, kryje Centrum Dydaktyczne przy ulicy Pomorskiej 251. Bynajmniej nie widmowe. Otwarte w 2012 roku CD to m.in. aula na tysiąc osób, gdzie obecnie odbywają się wielkie "oficjałki", sale komputerowe, ćwiczeniowo-seminaryjne, wykładowe oraz sale z fantomami i sprzętem stomatologicznym. Jednocześnie w CD może przebywać do trzech tysięcy studentów. Jeszcze dalej od strefy wielkomiejskiej.

- Skupiamy naszą działalność dydaktyczną w dwóch kampusach: Muszyńskiego (Wydział Farmaceutyczny) - Pomorska (Wydział Lekarski, Wydział Wojskowo-Lekarski, ale zajęcia w Centrum Dydaktycznym mają studenci prawie wszystkich kierunków) oraz plac Hallera (Wydział Wojskowo-Lekarski oraz Wydział Nauk o Zdrowiu) - Żeligowskiego (Wydział Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego). Sukcesywnie rezygnujemy z prowadzenia zajęć w innych lokalizacjach, np. w Collegium Anatomicum (ulica Narutowicza 60) - informuje Joanna Orłowska, dyrektor biura rektora UM. Dodaje, że uczelnia nie wyczerpała jeszcze możliwości CD i chce, aby studenci kształcili się tam w jak najlepszych warunkach. Ponadto w sąsiedztwie CD znajduje się Lumumbowo, gdzie UM też ma swoje akademiki.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Jeśli chodzi o naszą obecność w centrum miasta, to uczelnia jest i będzie tam przez najbliższe lata obecna. Mamy tam swoje zabytkowe budynki, tj. rektorat przy alei Kościuszki oraz wspomniane Collegium Anatomicum przy Narutowicza. Zgodnie z nowymi koncepcjami architektonicznymi, opracowanymi przez uczelnię, w tych budynkach zlokalizowane będą jednostki administracyjne (biura, dziekanaty) - kończy Orłowska.

Przede wszystkim wygoda

Rafał Majda, kanclerz Uniwersytetu Łódzkiego, przypomina, że kierunek rozwoju tej uczelni nie jest nowy. - Plany pochodzą z lat sześćdziesiątych. Dlatego powstały budynki: matematyki, fizyki, biologii, później zarządzania i prawa. Ostatnim budynkiem, jaki powstał i zakończył w ten sposób budowę kampusu, jest filologia - mówi Rafał Majda.

Kanclerz argumentuje, że tendencja do tworzenia kampusów jest praktykowana na całym świecie.

- Chodzi o maksymalną koncentrację procesu dydaktycznego i badawczego - uzasadnia. - Kształcenie akademickie to kształcenie interdyscyplinarne. Studenci mają zajęcia nie tylko z przedmiotów ściśle związanych ze studiowanym kierunkiem. Studiują także dziedziny pokrewne i ogólnokształcące. Mają możliwość wyboru przedmiotów czasem nawet odległych od zasadniczej dyscypliny studiów. Bez wątpienia łatwiej jest zorganizować proces dydaktyczny - to z perspektywy władz uczelni, i zaplanować studia - to z perspektywy studenta, gdy nie traci się czasu na przemieszczanie między odległymi budynkami.

Z wygodą związany jest kolejny argument kanclerza.

- W kampusie mamy budynki, które powstały specjalnie dla celów dydaktycznych. Są one nowoczesne, dobrze wyposażone we właściwą infrastrukturę dydaktyczną i badawczą, także dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych - wylicza kanclerz UŁ. - W centrum korzystaliśmy głównie ze starych kamienic, które dziś nie spełniają już wymagań nowoczesnej dydaktyki, są trudno dostępne. Wiele z nich wymaga gruntownego remontu. Z uwagi na ich zabytkowy charakter nie da się ich dostosować do naszych aktualnych potrzeb. Znaczenie mają względy ekonomiczne. Taniej jest chronić i utrzymywać we właściwym stanie budynki skoncentrowane na małej powierzchni, budynki nowoczesne i energooszczędne. Należy pamiętać, że w budynkach tych nie tylko studiują młodzi ludzie, ale i pracują uczeni, a ich praca polega też na organizowaniu konferencji naukowych, niejednokrotnie wielkich sympozjów. A to wymaga otwartej, łatwo dostępnej i dużej powierzchni, jaką zapewniają właśnie nowe budynki tworzące kampus.

UŁ: nie "wyciągamy" życia

Władze UŁ przyznają, że spotykają się z zarzutami o wyciąganie życia studenckiego z miasta. Według Rafała Majdy nie są one trafione. Bo "przed rondem" zostają rektorat, WSMiP, najpotężniejszy na UŁ Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny (nr 02) oraz Wydział Filozoficzno-Historyczny ( nr 05). Jest też Wydział Nauk o Wychowaniu (nr o9), a po "wielkomiejskiej" stronie Kopcińskiego Wydział Nauk Geograficznych (nr 08). A to wciąż kilkanaście tysięcy studentów i kilkuset pracowników, którzy studiują i pracują w centrum miasta. Majda wymienia też Miejski Punkt Kultury Prexer przy ulicy Pomorskiej 39, ale takie jednostki, niezwiązane z główną działalnością UŁ, powstają także "za rondem", np. świetny ogólniak uniwersytecki przy ulicy Pomorskiej 161/163 (w odnowionym gmachu przedwojennej fabryki pończoch).

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jednak Majda przekonuje, że nie warto się licytować na to, ile gmachów znajduje się przed, a ile "za rondem".

- Po prostu nasi pracownicy i studenci to ludzie mocno zaangażowani w życie miasta, ludzie, którym losy tego miasta leżą głęboko na sercu i którzy nie tylko, choć także, słowem, ale przede wszystkim swoimi inicjatywami, swoim potencjałem intelektualnym, swoją witalnością i konkretnymi działaniami kształtują obraz naszego miasta. Wystarczy spojrzeć na działalność pozarządowych organizacji, by odnaleźć tam znaczący ślad Uniwersytetu Łódzkiego - mówi kanclerz. Zachęca także, aby spojrzeć, gdzie studenci spędzają wolny czas. Bo życie klubowe wcale nie toczy się na Lumumbowie, tylko na Piotrkowskiej. A podróż tramwajem między tymi lokalizacjami zajmuje kwadrans.

Skampusowana politechnika

W dążeniach do skampusowania istotna jest historia Politechniki Łódzkiej, której kampus zaczął tworzyć się zaraz po wojnie, gdy dowództwo wojsk radzieckich wyraziło zgodę na przejęcie budynków po dawnej fabryce Szai Rosenblatta, w kwadracie obecnych ulic: Żwirki, Stefanowskiego, Radwańskiej i Żeromskiego - wcześniej armia miała tam swoje magazyny. Wieżowce osiedla akadmickiego PŁ, wzdłuż alei Politechniki, stanęły przeważnie w latach sześćdziesiątych, zaś na początku dziewięćdziesiątych uczelnia nabyła tereny po likwidowanym Lodeksie - na północ od parku Klepacza. W efekcie powstały wprawdzie dwa kampusy, ale dzieli je pięciominutowy spacer, który za rok może być jeszcze przyjemniejszy, gdyż w projektach budżetu obywatelskiego znalazł się pomysł przemiany ulicy Stefanowskiego (na odcinku między Skorupki a Radwańską) w woonerf. Kampusy PŁ sąsiadują z ulicą Piotrkowską, choć na jej odcinku mniej atrakcyjnym niż od placu Wolności do alei Mickiewicza.

Profesor Stanisław Bielecki, rektor PŁ, nie wyobraża sobie studenta, który żyje tylko na terenie kampusu, ale uważa, że częstotliwość odwiedzania miasta zależy od atrakcyjności jego oferty.

- Kampus jest formą, która ułatwia zarządzanie i pozwala lepiej czuć się studentom i pracownikom, ponieważ jego rozwiązania umożliwiają spotykanie się i wymianę myśli, krzyżowanie się grup naukowych z różnych wydziałów. Tego nie zastąpią maile i portale społecznościowe - mówi prof. Bielecki. - Taki kampus jak nasz sprzyja wprowadzaniu innowacyjnych metod kształcenia, w tym metodologii Design Thinking, wspomagającej rozwój umiejętności samodzielnego myślenia przyszłych innowatorów i mającej coraz większe znaczenie w edukacji i nauce.

Skampusowanie PŁ oznacza także pewne ograniczenia. Np. politechnika musi bardzo się natrudzić, aby przy zagęszczeniu budynków znaleźć miejsce na nowe inwestycje. Te, np. budowa Fabryki Inżynierów XXI wieku przy ulicy Stefanowskiego, wymagają konsultacji ze służbami ochrony zabytków. Prof. Bielecki dodaje, że na PŁ działa grupa, dbająca o "zrównoważenie" kampusu, np. przez rozwijanie ruchu rowerego.

Uniwersytet Łódzki nie zamierza już wznosić potężnych budynków. Ale latem ma ruszyć prowadzona wspólnie z UMŁ budowa drogi rowerowej - łączącej zbieg ul. Kopcińskiego i Jaracza, z nową filologią, Lumumbowem, biegnącej aż do CKD. Zobaczymy, czy studenci popedałują po zajęciach do strefy wielkomiejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki