Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Joński: Nie wyobrażam sobie współpracy z panem Makowskim... [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Poseł Dariusz Joński: Zdanowska, Kopcińska i Makowski są ludźmi z ekipy Kropiwnickiego
Poseł Dariusz Joński: Zdanowska, Kopcińska i Makowski są ludźmi z ekipy Kropiwnickiego Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Z Dariuszem Jońskim, posłem i rzecznikiem SLD oraz przewodniczącym partii w Łódzkiem, rozmawia Marcin Darda.

SLD ma wstępne porozumienie wyborcze z Twoim Ruchem w sprawie wspólnych list wyborczych, na razie do sejmiku. Zaczyna się Pan już godzić z Krzysztofem Makowskim, swym dawnym przyjacielem i mentorem w SLD, a teraz liderem TR w regionie łódzkim?
Jeśli chodzi o porozumienie z Twoim Ruchem, to jeszcze żadne decyzje nie zapadły. Mało tego. Po wtorkowej konferencji Janusza Palikota, który zaczął stawiać warunki, stosunki między SLD a jego partią raczej się ochłodziły. Nie tak się umawialiśmy. Na poziomie krajowym podstawa programowa jest najważniejsza, ale na szczeblu samorządowym Łodzi i regionu dochodzi jeszcze jeden problem. Chodzi o referendum w sprawie odwołania prezydenta Jerzego Kropiwnickiego. Osoby, które z nim współpracowały, próbują dziś wrócić do polityki, a niektóre w niej są. Jerzy Kropiwnicki wywalczył święto Trzech Króli, a w Łodzi mamy też trzech króli: Joannę Kopcińską i Hannę Zdanowską, które wywodzą się z ekipy Kropiwnickiego, oraz Krzysztofa Makowskiego. Chcemy jako SLD postawić tamę, by ludzie Kropiwnickiego do władzy nie wrócili. Joannę Kopcińską wspiera jako kandydatkę PiS Włodzimierz Tomaszewski, przez lata pierwszy wiceprezydent u Kropiwnickiego, a nie należy zapominać, że Hanna Zdanowska też była u niego wiceprezydentem...

Ale Makowski nie pełnił żadnych funkcji w administracji Kropiwnickiego. Był liderem SLD, czyli opozycji. Chodzi o to, że nie poparł referendum?
Wbrew opiniom środowisk lewicowych poparł Jerzego Kropiwnickiego. Krytykował to referendum. Teraz de facto ludzie będą zatem mieli wybór w postaci poparcia albo Jerzego Kropiwnickiego i jego ludzi, albo też się temu sprzeciwią i wybiorą tych, którzy Kropiwnickiego odwoływali, czyli SLD i naszego kandydata na prezydenta Tomasza Trelę. Z Palikotem nas wiele różni, ale w Łodzi dochodzi jeszcze ten dodatkowy problem. Kiedy patrzę na panią Zdanowską, która próbuje się od Kropiwnickiego odcinać, to przypomina mi się, gdy była u niego wiceprezydentem. Kiedy patrzę na panią Kopcińską, która proponuje wiceprezydenta Tomaszewskiego, a za chwilę pewnie zaproponuje następnych wiceprezydentów, związanych z Kropiwnickim, to widzę powrót do mrocznych czasów jego prezydentury. Krzysztof Makowski, który chce kandydować na prezydenta Łodzi, już pewnie zdecydował, że poprze Hannę Zdanowską. W zamian za jakieś posady wzorem własnej żony, która pracuje w ZDiT i kilku innych członków Twojego Ruchu, którzy pracują u Zdanowskiej. Nie mam złudzeń, że to jest ekipa Kropiwnickiego.

Ale Pan w sejmiku nie wyklucza, a nawet chce koalicji z PiS. A skoro PiS wspiera się ludźmi Kropiwnickiego, to i Pańscy ludzie w takiej koalicji będą z nimi współpracować.
My nie wykluczamy w sejmiku koalicji z PiS ani z PO, jeżeli oczywiście porozumiemy się w sprawie programu. Wykluczamy natomiast współpracę z ludźmi Kropiwnickiego. Uważamy, że ten człowiek przez lata z wiceprezydentem Tomaszewskim i współpracownikami zdegradował nasze miasto. Nie chodzi tylko o spadek liczby mieszkańców, ale też o to, że nie wykorzystał najlepszego czasu. Miasto stanęło, inne nas wyprzedziły, a przepaść jest ogromna. Dziś, niestety, jest takie zagrożenie, że gdyby prezydentem została Hanna Zdanowska z pomocą Makowskiego, albo Joanna Kopcińska, to ci sami ludzie znów będą współrządzić Łodzią. Zamienią się tylko funkcjami. Przypomnimy to wszystko łodzianom w kampanii.

Mówi Pan, że nie wyklucza koalicji z PO i Hanną Zdanowską. Jak to możliwe po tym, jak SLD ocenia jej rządy?
Mówiłem o PO w kontekście sejmiku. Nie słyszałem o tym, by pani Zdanowska była kandydatem na marszałka.

Ma otwierać listę PO do sejmiku, oprócz startu na prezydenta Łodzi.
Być może. Jeśli tak, to będziemy rozmawiać nie tylko o programie, ale w przypadku takiej koalicji będziemy stawiać warunki co do ludzi, którzy już w Łodzi rządzili i się nie sprawdzili. W Łodzi jest cała stajnia polityków, związanych z Jerzym Kropiwnickim i na to naszej zgody nigdy nie będzie. To, że PO i pani Zdanowska na początku kadencji weszła w porozumienie z PiS oraz panem Tomaszewskim (został prezesem ZWiK - red.), pokazało, że ma świetnie umocowane układy z towarzystwem Jerzego Kropiwnickiego.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Pan mówi w taki sposób, jakby dyktował tu warunki. Tymczasem i sondaże, i wynik w eurowyborach pokazały, że SLD w Łodzi nigdy tak cienko nie prządł jak teraz.
Lewica w Łodzi nigdy nie miała swojego europarlamentarzysty, a ze względu na ordynację wyborczą region stracił kolejnego eurodeputowanego. To są dla nas trudne wybory, nigdy tego nie ukrywaliś-my. Ale jeśli chodzi o wybory samorządowe, to wystawimy najlepszych z najlepszych. Chcemy walczyć o współdecydowanie regionem w ciągu najbliższej kadencji. Do podziału będą największe pieniądze unijne w historii, a trzeba to zrobić rozsądnie, dlatego tak ważne jest, by do władzy nie powrócili ludzie, którzy udowodnili, że nie potrafią tego robić. Jeśli chodzi o różne koalicje, to ja mam naprawdę szeroką wyobraźnię, ale ona nie sięga współtworzenia list wyborczych m.in. z panem Makowskim, bo on bronił Jerzego Kropiwnickiego. Jesteśmy gotowi stoczyć walkę wyborczą z ludźmi, wywodzącymi się z tego prawicowego pnia, do którego dołączył Krzysztof Makowski. On wybrał swoją drogę cztery lata temu, opowiadając się za Kropiwnickim, a dziś jego ludzie na czele z małżonką współpracują z prezydent Zdanowską. Jeżeli naprawi swój błąd, to może porozmawiamy.

Czy czasem nie na siłę kojarzy Pan Makowskiego z Kropiwnickim? Makowski nie mówił, że Kropiwnicki to dobry prezydent, uznał za to, że kilka miesięcy przed kalendarzowymi wyborami nie ma sensu go odwoływać, bo będzie zarząd komisaryczny. A zarząd komisaryczny, w którym i Pan był, też nie jest najlepiej wspominany...
Całe szczęście, że w porę przebudziliś-my Łódź, bo przecież prezydenta Kropiwnickiego nie odwołało kilku polityków, ale ponad sto tysięcy łodzian i to w srogą zimę. Gdyby logikę Krzysztofa Makowskiego podzielali łodzianie, Kropiwnickiego by nie odwołano. To jest dziś wynik nie do pobicia w dużych miastach, a on najlepiej pokazuje, że prezydent Kropiwnicki stracił mandat i zaufanie społeczne do pełnienia tej funkcji. A jeśli chodzi o tych dziesięć miesięcy tzw. zarządu komisarycznego, to ten okres z jednej strony postawił tamę rządom Jerzego Kropiwnickiego, a z drugiej strony pokazaliśmy, że potrafimy dobrze zarządzać miastem. Za chwilę będzie otwarcie trasy Górna, którą pochwali się Platforma, a to przecież myśmy podjęli decyzje i podpisali dokumenty. Także dziesięć innych inwestycji drogowych, które czekały przez pięć lat, na remont nie mogły się doczekać. Jestem przekonany, że pokazaliśmy wtedy, że lepiej da się tym miastem zarządzać. Dzięki temu wszedłem też do drugiej tury wyborów prezydenckich z poparciem 25 procent. To świadczy o tym, że łodzianie to docenili. Gdyby nie ciągłe wizyty kolejnych ministrów, którzy składali kolejne obietnice Hannie Zdanowskiej, a potem ich nie realizowali, to myślę, że mógł-bym tamte wybory wygrać. Nie wygrałem, wygrała pani Zdanowska. Ta najbliższa kampania będzie rozliczeniem, jak ona te swoje obowiązki wypełniała.

Z tego co Pan mówi, można wywnioskować, że Leszek Miller chce współpracy z Palikotem, a Pan nie. Taki Pan mocny, że chce walczyć z Millerem?
Nie chcę pana przekonywać, ale zapewniam, że w tej sprawie mamy podobny pogląd z przewodniczącym Leszkiem Millerem. Po wtorkowej konferencji Palikot przekonał nas jeszcze bardziej, że jest politykiem niepoważnym. Na piątek byliśmy umówieni na dyskusję programową, a on we wtorek dziennikarzy informuje o swoich warunkach, stawiając nas pod ścianą. Takich rzeczy nie powinien robić człowiek leżący na deskach, który ma jeden procent poparcia. Uzależnienie Janusza Palikota od kamery powoduje, że nie ma szans na porozumienie z nim i moim zdaniem on za rok już swoją karierę polityczną skończy.

Wasz kandydat na prezydenta Łodzi Tomasz Trela też nie ma fantastycznych wyników. Nieco ponad pięć procent i dziś szans na drugą turę nie widać.
Znamy silne strony Tomka, ale musimy zrobić wszystko, by poznało go jak najwięcej łodzian. Zostały cztery miesiące do wyborów, a nasza kampania będzie prowadzona bardzo blisko łodzian. Polityk musi wyjść na ulice i Tomek to robi, jest najbardziej aktywnym kandydatem na prezydenta Łodzi. Jestem przekonany, że 16 listopada ten wynik będzie bardzo dobry. Nasz kandydat wie, że musimy wszyscy popracować nad jego rozpozna-walnością, ale przecież to się nie dzieje z dnia na dzień. Pracujemy nad tym.

Pana przed drugą turą wyborów na prezydenta Łodzi w 2010 roku poparła prof. Zdzisława Janowska, znana ze swych lewicowych poglądów i rozpoznawalna w Łodzi. A teraz mówi się, że prof. Janowska poprze kandydatkę PiS, Joannę Kopcińską. Szok dla Pana?
Wydaje mi się, że warto by było, by politycy, którzy popierają innych, robili to z przekonania programowego, a nie partyjnego. Nie wiem, co mogłoby kierować panią profesor do wykonania ruchu w stronę PiS... Mimo że w przeszłości często zmieniała poglądy, to jednak liczę na to, że wróci do starych przyjaciół i poprze naszego kandydata na prezydenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki