Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor nie jest posadą dożywotnią

Marta Madejska
Marta Madejska
Marta Madejska
Sprawę konkursu na dyrektora Muzeum Kinematografii śledziłam jednym okiem. Dopiero po powrocie z urlopu, już po rozstrzygnięciu konkursu, zrobiłam sobie przegląd prasy o całej sprawie. Pożałowałam szybko, że nie zaopatrzyłam się w prażoną kukurydzę, bo dyskusja dostarczyła więcej rozrywki niż sprawa nieodbytego konkursu na dyrektora/dyrektorkę Teatru Powszechnego, kiedy w obronie Ewy Pilawskiej uaktywniło się "środowisko".

Za dotychczasowym dyrektorem Muzeum, Mieczysławem Kuźmickim, ujęli się przede wszystkim przedstawiciele środowiska filmowego, w tym Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Dość demagogiczny charakter mają stwierdzenia z wystosowanego przez nich listu o "zamiarach zdymisjonowania dyrektora Kuźmickiego przez organizowanie konkursu na jego stanowisko" oraz "wielce kontrowersyjna decyzja o ogłoszeniu konkursu". Chodzi o rozłożenie akcentów - nie jest to petycja o przedłużenie kadencji, na co pozwala ustawa, ale list "w obronie" jakoby zagrożonego stanowiska. Fakt - w przypadku Muzeum Kinematografii termin ogłoszenia, brak konsultacji środowiskowych i procedury konkursu budzą pewne wątpliwości oraz pytania natury politycznej i na to powinno się zwracać uwagę. Ale nieuzasadnione jest budowanie poczucia zagrożenia i sytuacji hiperwyjątkowej jeżeli chodzi o dyrektora, który piastuje stanowisko od lat 14 i właśnie dobiegł emerytury.

Z doświadczeń wokół wojewódzkiego Regionalnego Konkresu Kultury i miejskich spotkań o organizowaniu placówek kulturalnych, pamiętam nieustająco powracające dwa tematy - konkursów na duże wydarzenia festiwalowe i właśnie kadencyjności dyrektorów instytucji. Konkurs musi pozostać zasadą i musi dotyczyć wszystkich instytucji kultury. Jeżeli dotychczasowy dyrektor sprawdza się na stanowisku, może startować w konkursie na powtórną kadencję (o takiej możliwości komitety "obrońców dyrektorów" jednak nie wspominają). Osobną rzecz to program instytucji - uzasadnione są głosy przeciwników "nieustającej zmiany i rotacyjności", bo budowanie programu wymaga czasu i możliwości strategicznego planowania. Czy oznacza to jednak konieczność "dożywotności" posad dyrektorskich?

Bogdan Sölle, scenograf, członek Polskiej Akademii Filmowej i Stowarzyszenia Filmowców Polskich, w swoim liście "w obronie" ["Kto chce się pozbyć dyrektora Muzeum Kinematografii?", DŁ, 11.07.2014] być może mimowolnie, ale z paternalistyczną determinacją, wprowadził wątek walki pokoleniowej: "Odnoszę nieodparte wrażenie, że wszystko jest szyte dość grubymi nićmi i ma na celu jedyną rzecz, mianowicie pozbycie się dotychczasowego Dyrektora, na którego miejsce prawdopodobnie czyha już grupa "młodych-dzielnych", znających się na wszystkim (tylko nie na kinematografii) kandydatów przystępujących do "konkursu" na w/w stanowisko."

W dalszej części zadaje kluczowe pytanie: komu służy Muzeum Kinematografii?. I sam stawia odpowiedź: "To środowisku filmowemu, znanym artystom, reżyserom, operatorom, scenografom, kompozytorom i innym zawodom filmowym, a także studentom Szkół Filmowych służy Muzeum. To jest jakby Nasze Muzeum zbierające wszystko, co dotyczy Kinematografii Polskiej od czasów jej powstania. Jest skarbnicą wiedzy o filmie, a chodzącą skarbnicą tej wiedzy jest obecny Dyrektor Mieczysław Kuźmicki."

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Z całą sympatią i szacunkiem dla ogólnopolskiego i łódzkiego środowiska filmowego, pozostaję głęboko sceptyczna wobec ich wizji roli, jaką pełnią dla miasta i kraju. Muzeum Kinematografii jako jednostka lokalna, samorządowa, nie może ignorować pozostałych grup odbiorczych i nowych wyzwań, które wykraczają poza utrzymanie środowiskowego statusu quo.

Potencjał Muzeum Kinematografii jest z pewnością dużo większy niż organizowanie projekcji i wystaw monograficznych wielkich reżyserów polskich. Mam na myśli przede wszystkim program edukacyjny i współpracę sektorową, ale też możliwości interdyscyplinarnego wykorzystywania archiwalnych zasobów Muzeum. Z drugiej strony jest to placówka, która nie miała szansy na wypracowanie silnej konstrukcji i tradycji działania - wyodrębniona została z oddziału Muzeum Historii Miasta Łodzi w 1986 r., czyli tuż przed transformacją ustrojową, po której znacząco zmieniła się cała konstrukcja polskiej kinematografii, a z Łodzi po likwidacjach i prywatyzacjach odpłynęło większość zbiorów i zasobów. Prestiż i kontakty, tak cenione przez środowisko filmowe, mają w zarządzaniu tą instytucją funkcję kompensacyjną.

Konkurs na stanowisko dyrektora rzeczonego Muzeum wygrała ostatecznie Marzena Bomanowska, związana uprzednio z Gazetą Wyborczą i Szkołą Filmową, nie posiadająca jednak doświadczenia w muzealnictwie ani kinematografii. Ponoć zdecydowała jakość przedstawionej przez nią propozycji działania Muzeum, której jednak jeszcze nie ujawniono. Pożyjemy, zobaczymy, jak stwierdził (opowiadający się za Kuźmickim) Antoni Szram.

Moje główne obawy skupiają się raczej wokół kolejnych konkursów - że zamiast okazją do poważnej dyskusji o tym jak i dla kogo działać mają poszczególne instytucje (Nasze) oraz jak i komu powierzać ich prowadzenie, będą one wyłącznie okazją do politycznych przesunięć i listownej mobilizacji w obronie stanowisk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki