Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martyna Podsędkowska-Olczyk: Łódź to nadal miasto niedokończone

Agnieszka Magnuszewska
Martyna Podsędkowska-Olczyk z firmy MCKB
Martyna Podsędkowska-Olczyk z firmy MCKB materiały promocyjne
O rewitalizacji z Martyną Podsędkowską-Olczyk, dyrektorem handlowym MCKB, która budowała Hotel andel's i DoubleTree by Hilton, rozmawia Agnieszka Magnuszewska

Budowała Pani Manufakturę i Hotel andel's, dwie wizytówki Łodzi. Wkrótce rozpoczyna się rewitalizacja famuł przy Ogrodowej. Czy będzie to miało decydujące znaczenie dla okolicy?
Pamiętam imprezę z okazji otwarcia Hotelu andel's, gdy pokazywałam jednej z pań, która przyjechała z Wiednia famuły. Gdzie szyby były tak brudne, że słońce było widać tylko tam, gdzie ich nie było. Poleciały jej łzy. Tłumaczyła, że nie była na taki widok przygotowana. Rewitalizacja famuł to trudny proces nawet z tego względu, że aby jej dokonać, na jakiś czas trzeba zostawić ludzi bez dotychczasowego domu. Jeszcze przed rewitalizacją Księżego Młyna powstało pytanie czy można taką społeczność rozdzielić. Bo jest zagrożenie, że jej członkowie nie odnajdą się w innej rzeczywistości i jeszcze bardziej się stoczą. To wymaga odwagi w podejmowaniu decyzji oraz uwzględnienia społecznych aspektów przez władze miasta.

Odwagi wymagała też budowa Manufaktury i andel'sa...
Łódź ma bardzo duży dorobek jeśli chodzi o rewitalizację i miałam takie szczęście, że pracowałam przy kilku takich znaczących projektach. Nie miałbym szansy uczestniczyć w takich przedsięwzięciach, gdybym została po studiach we Francji. Moim pierwszym projektem była Manufaktura dla inwestora francuskiego. Udowodniła ona, że rewitalizacja na tak dużą skalę może być opłacalna. Nikt wcześniej nie podjął takiego ryzyka. Manufaktura wyznaczyła kierunki rewitalizacji nie tylko w Łodzi. Łódź jest pionierem takiej rewitalizacji, gdzie oprócz przywracania do świetności dawnej tkanki dokłada się coś nowego. Nie tylko wprowadza się nową funkcję, ale łączy w spójną kompozycję architekturę zabytkową i współczesną. W Łodzi było dużo takich obiektów do zagospodarowania i ciągle pozostaje ich mnóstwo.

Co dołożono w przypadku Manufaktury?
W umarłą funkcję zakładów wpasowano nową - ośrodka handlowego, rozrywkowego i kulturalnego. I to złożenie jest unikalne. Trzeba też oddać francuskiemu inwestorowi, że centrum oparte głównie na handlu zdecydował się wybudować w biednej Łodzi.

I to w miejscu enklawy biedy...
Dokładnie. Manufaktura jest niesamowita również ze względu na historię powstania. Jej inicjatorem jest Mieczysław Michalski, ostatni dyrektor i likwidator Poltexu. Kiedy jeszcze resztki produkcji w zakładzie funkcjonowały, on miał wizję by zmienić funkcję fabryki. Wzorował się na projektach m.in. z Manchesteru i wykonał kilka opracowań. Potem napisał setki listów do potencjalnych inwestorów z pytaniem czy ktoś byłby tym obiektem zainteresowany. W końcu zainteresował się Apsys.

Zawsze budynek jest łatwiej wybudować od nowa niż zrewitalizować. Jakie były "zasadzki" w fabryce Poznańskiego?
Przede wszystkim stan budynków. Projekt Apsysu zakładał dość głęboką ingerencję w ich bryłę i konstrukcję, a jednak do takich budynków trzeba podchodzić z respektem. Drugą zasadzką była woda, bo przez środek Manufaktury biegnie przecież rzeka Łódka. Jest ona ujęta w kanał, budowany częściowo jeszcze przez Poznańskiego, który ma 4,5 m w świetle. Można byłoby tam wjechać rydwanem.

A co było największym wyzwaniem w Hotelu andel's?
To była już zupełnie inna przygoda, bo przędzalnia, w której powstał andel's zawsze był wizytówką Łodzi. To obraz z pocztówek. Wyzwaniem było stworzenie w niej pierwszego czterogwiazdkowego i do tego designerskiego hotelu.
Ale design był wyzwaniem dla ekipy budowlanej. Pamiętam kartkę zawieszoną na otynkowanej ścianie z częściowo odkrytą cegłą: "Tak ma być, nie ruszać"
To prawda. Założeniem nie było odtworzenie budynku do stanu tuż po wybudowaniu przez Poznańskiego, ale pokazanie również jego dalszej historii: resztek lamperii, wentylatorów czy śladów przeróbek na ścianach. Choć niektóre "pomniki", pokazujące, jak fabryka wyglądała dawniej nawet mnie trudno było na początku zaakceptować. To łaty z tynku na ceglanych stropach. Ktoś może się obawiać, że spadną, choć takiego zagrożenia nie ma. Śmiałam się, że to pokoje, w których sprzedaje się emocje, a kask można wypożyczyć w recepcji.

Basen też był wyzwaniem?
Przede wszystkim basen powstał z mojej inspiracji. Siedem lat temu pokazałam właścicielowi obiektu zbiornik przeciw pożarowy, o którym nie wiedział. Ale tylko idea jest moja. Bryła to dzieło architekta Wojtka Popławskiego.

Bryła, która przypomina o nowej funkcji przędzalni.
Właśnie. Kultura rewitalizacji jest teraz bardzo rozwinięta i często stanowi pretekst do wprowadzenia nowych elementów czy wzornictwa o wysokiej klasie.

Funkcję zmieniła też fabryka Grohmana, którą pani firma MCKB rewitalizowała.
Doskonale łączy funkcję biurową i konferencyjną. To obiekt zrealizowanych z dużą kulturą i wiedzą techniczną, widać też konsekwentną rękę architektów. Władze Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej doskonale go wypromowały. To też wpłynęło na otrzymanie przez ten obiekt nagrody na Expo Real w Monachium. Jest wizytówką Łodzi dla nowych inwestorów, którzy swoją drogę inwestowania w Strefie zaczynają często od wizyty w jej biurach.

Niestety, na część zabytkowej architektury poprzemysłowej nie ma pomysłu. Jak na przędzalnię przy Kilińskiego...
Być może musi ona poczekać na kogoś, kto będzie miał ciekawy pomysł. Podobnie powinno być z elektrownią Scheiblera, która jest prawdziwą perełką. To mój ukochany budynek w Łodzi. Większość zna tylko jej halę maszyn, ale jest jeszcze "piekło", czyli miejsce, gdzie znajdowały się kotły. To jedyny znany mi zachowany łódzki przykład architektury secesyjnej w przemyśle. I najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałam.

A jak Pani ocenia program Miasto 100 Kamienic?
To wspaniała inicjatywa. Taka ilość zrewitalizowanych budynków wpływa już na postrzeganie całego miasta. Ale trzeba się też zainteresować tym, co jest za fasadami kamienic. W podwórkach. Mam nadzieję, że rewitalizacja Piotrkowskiej przestanie być tym, co Sztaudynger ujął we fraszce napisanej w latach 50. Napisanej właśnie na renowację Piotrkowskiej: "kryć brudne zady w czyste fasady o to zasady łódzkiej parady" . Można było ją z powodzeniem zastosować do kolejnych remontów. Ważne by ta zasada przestała obowiązywać i by podnieść jakość mieszkań na Piotrkowskiej. Te obiekty, stanowiące tożsamość Łodzi, powinny być prestiżową lokalizacją, gdzie chcieliby mieszkać ludzie sztuki, adwokaci, lekarze.

Jak Pani postrzega dalszą rewitalizację Łodzi?
Łódź to miasto z olbrzymim potencjałem dla ludzi twórczych. Miasto niedokończone, gdzie jeszcze wiele zostaje do zbudowania. Mamy mądrego konserwatora zabytków, który jest świadomy, że do rewitalizacji obiektów architektury konieczna jest ich nowa funkcja, a ona może mieć swoje wymagania. Mamy już doświadczenie w łączeniu starych i nowych elementów , ale powinniśmy korzystać też z doświadczeń pozałódzkich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki