Scena sprzed rozpoczęcia sezonu - ekipa telewizji Canal+ przyjeżdża do Bełchatowa, by z Michałem Makiem nakręcić odcinek "Turbokozaka", programu, w którym piłkarze z ekstraklasy mogą popisać się umiejętnościami technicznymi. Michał Mak na boisku wraz z ekipą realizującą program, a na ławce rezerwowych większość piłkarzy PGE GKS, którzy dopingują kolegę. Gołym okiem widać, że atmosfera jest znakomita, a zawodnicy bardzo się lubią. Wielu sportowców powie, że to w dyscyplinach drużynowych to niezbędne, by odnieść sukces.
Zresztą bracia Michał i Mateusz Makowie mają niezwykłą umiejętność rozładowywania napiętych sytuacji. W ubiegłym sezonie, przed meczem w Stróżach, który zdecydował o awansie do ekstraklasy, jeden z nich w szatni rzucił: "Panowie, spokojnie. Najważniejsze zagrać na zero z przodu, bo z tyłu zawsze coś tam nam wpadnie". Wszyscy zawodnicy od razu zaczęli się śmiać, a później wyszli na boisko i ograli Kolejarza.
Bełchatów stał się dzisiaj miejscem, w którym chce grać wielu zawodników, a jeszcze kilka lat temu jeden z ówczesnych prezesów GKS żalił się, że musi proponować 30 procent wyższe zarobki, niż kluby w większych miastach, by ściągnąć dobrych piłkarzy. Teraz jest zupełnie inaczej, bo piłkarze zaczęli postrzegać PGE GKS jako klub, w którym można znakomicie się pokazać. Przykłady choćby braci Maków, czy Macieja Wilusza, który z Bełchatowa trafił do reprezentacji Polski i podpisał bardzo dobry kontrakt z Lechem Poznań są tego najlepszym potwierdzeniem.
O GKS trudno powiedzieć, że jest beniaminkiem ekstraklasy, raczej to klub, który na chwilę wypadł z grona najlepszych polskich zespołów. Ma w drużynie wielu doświadczonych piłkarzy - choćby Arkadiusza Malarza, Grzegorza Barana, Patryka Rachwała, Szymona Sawalę, Alexisa Norambuenę, czy Bartosza Ślusarskiego - oraz grono zawodników, których zalicza się do grupy tzw. bardzo utalentowanych. Michał i Mateusz Makowie, Adrian Basta, Damian Szymański, czy Kamil Wacławczyk w rozgrywkach pierwszej ligi potwierdzili, że mają przed sobą szansę na dobre kariery.
Siłą drużyny PGE GKS jest też brak kominów płacowych - większość piłkarzy zarabia bardzo podobnie, więc nie ma zazdrości o zarobki, a jeszcze niedawno wyglądało to zupełnie inaczej, bo byli gracze zarabiający kilka razy więcej od reszty, którzy często w dodatku siedzieli na trybunach. Wszystko spina trener Kamil Kiereś, który ma bardzo mocną pozycję i wiadomo, że pojedyncze niepowodzenie nie sprawią, że straci pracę. W tym zawodzie, do tego w Polsce, to rzadkość.
Po dwóch meczach z Legią Warszawa i Koroną Kielce bełchatowski zespół ma na swoim koncie komplet punktów, ale nikt specjalnie się tym nie zachwyca. Kiereś jak mantrę powtarza zdanie, że "liczy się tylko najbliższy mecz", a piłkarze realizują jego plan.
W trzeciej kolejce bełchatowianie pojadą do Łęcznej na mecz z Górnikiem, a spotkanie odbędzie się w poniedziałek o godz. 18. Gracze i trener GKS unikają jak ognia określenia, że są faworytem. Ale nie da się ukryć, że są...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?