Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Letnia Scena 2014: "Febe wróć" Teatru Arterion [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Teatr Arterion
On - rzutki specjalista od marketingu. Ona - niepewna, dopiero ucząca się stanowczości projektantka wnętrz. Są młodzi i zdeterminowani, by osiągnąć zawodowy sukces. Zdaje się, że zasad według których toczy się ich życie, nic nie może zmienić. Ale gdy Frazer i Helen zaopiekują się psem przyjaciół, pozornie poukładany związek zostanie wystawiony na próbę.

"Febe wróć" to trzecia konkursowa prezentacja "Letniej Sceny 2014". Sztuka australijskiego dramatopisarza i reżysera Michaela Gowa przygotowana została pod auspicjami niezależnego łódzkiego Teatru Arterion, który grupuje aktorów teatrów Łodzi i Warszawy.

Pierwszą łódzką realizację "Febe wróć" wyreżyserował Michał Rzepka. Nadał jej cechy, które predestynują do Przeglądu Małych Form (pomyślanego jako wakacyjna odskocznia od ciężkiego repertuaru) i po prostu pozwalają uznać za dzieło skończone i udane. To rzecz wybitnie aktorska - bez inscenizatorskich naddatków. Warsztat, talent i osobowość pary aktorów tworzą świat sztuki Gowa i Malwina Irek oraz Gracjan Kielar, na co dzień związani z Teatrem Nowym im. K. Dejmka, temu zadaniu podołali. Decyduje o tym spójność tworzonych postaci i prawdziwość relacji kreślonych między Helen i Fraserem.

Podczas środowego pokazu w Domu Literatury aktorzy potrzebowali początkowo nieco czasu na "rozpęd", ale warto było im zawierzyć. Także po to, by (gdy suczka imieniem Febe niespodziewanie znika) ujrzeć kilka solowych etiud, od strony dramaturgii i gry szalenie satysfakcjonujących. Hipnotyczna i surrealna jest opowieść Helen o tym, jak szukając psa trafia do chińskiej restauracji i (nie wiedzieć czemu) zaczyna popisowy taniec na stole. Jeszcze więcej pokazać może Gracjan Kielar, gdy relacjonuje jak "z pompą" stracił pracę. A wszystko przez psa, którego widz nie widzi (ale dzięki aktorom dokładnie rozumie, jak wiele zmienił w życiu postaci).

Nie do końca zrozumiałe, ale wdzięcznie poprowadzone są sceny z ogrywaniem dizajnerskich foteli. Zwłaszcza druga, gdy Fraser błądzi wśród swych myśli. Lepiej można było też pomyśleć nad oddaniem upływu czasu. Gdy trzeba, wybrzmiewają za to niewymuszony humor i liryzm tekstu. A w "Febe wróć" nie chodzi tylko o damsko-męskie relacje. Dobrze poprowadzone sceny przełamujące narrację o "tu i teraz" (czyli w mieszkaniu pary), szkicują obraz świata pełnego pogubionych, niedojrzałych, szukających ładu ludzi.

Odbiorowi spektaklu nie sprzyja za to ateatralna scena Domu Literatury: płytka, wąska i dość wysoka. A kto siądzie w trzecim lub czwartym rzędzie, może nie widzieć aktorów.

Kolejnym spektaklem XVI. PMFT będzie, 6 sierpnia, "W imię ojca i syna" Teatru Czytelnia Dramatu z Lublina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki