Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gang kiboli Widzewa odpowie za śmiertelne ustawki

Wiesław Pierzchała
Krzysztof Szymczak
Największy proces pseudokibiców w Polsce odbędzie się w łódzkim Sądzie Okręgowym. Na ławie oskarżonych zasiądą 63 osoby, uczestniczące w bójkach z użyciem pałek, kijów i siekier.

Pseudokibice Widzewa działali na wzór gangu. Stworzyli chuligańską bojówkę DHW, którą to nazwę mieli wytatuowaną na ramieniu.

Specjalizowali się w krwawych rozprawach z kibicami innych klubów piłkarskich. Tak twierdzi prokuratura, która zarzuca im zorganizowanie 9 tzw. ustawek, w których 2 osoby zginęły. Do bijatyk doszło w latach 2000-2012 w Łodzi i regionie. Uczestniczyło w nich 63 oskarżonych z Łodzi, Zelowa, Bełchatowa, Żyrardowa i innych miejscowości. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Bojówka dbała o swoich członków. Jeśli których z nich wymagał opieki prawnej lub medycznej, robiono składki na prawników czy lekarzy i pieniądze się znajdywały. Szły one także na kursy boksu lub karate, bo bojówkarze cały czas podnosili swoje umiejętności. Chuligani dbali o "czystość" swoich szeregów i jeśli wykryli, że któryś z nich ma krewnego sędziego, prokuratora lub - nie daj Boże - policjanta, to natychmiast go wyrzucali z DHW.

Nie mieli też litości wobec zdrajców. Znamienna jest historia Rafała J., który podjął współpracę ze śledczymi. Spotkał go za to powszechny ostracyzm. Na murach bloków i kamienic pojawiły się obelgi pod jego adresem. Ponadto na mieście posypały się ulotki z wizerunkiem Rafała J. i informacją, że jest on pedofilem.

Prokuratura ustaliła, że w 2000 r. podczas zebrania z udziałem stu "delegatów" wybrano liderów bojówki. Zostali nimi: Tomasz Ł. - "Łabędź", Łukasz Z. - "Jonson" i Mariusz L. - "Marik". Z czasem do kierownictwa grupy dołączyli: Robert P. - "Potar", Marcin R. - "Stary Roman", Jakub B. - "Goebbels" oraz bracia Rafał i Jarosław W. Właśnie ci przywódcy decydowali, gdzie, kiedy i z kim dojdzie do ustawki.

Pierwsza tragiczna bijatyka odbyła się 30 czerwca 2001 r. w Opatówku. Na udeptanej ziemi stanęły wtedy dwie 27-osobowe drużyny kiboli Widzewa i Lecha Poznań. Walczono na pięści. Dla Michała K. ten "sparing" zakończył się fatalnie. Został tak skatowany, że w ciężkim stanie jego koledzy zawieźli go do stacji pogotowia w Łodzi, a stamtąd trafił do szpitala Barlickiego, gdzie zmarł 1 lipca.

Kolejna krwawa bijatyka miała miejsce 17 maja 2003 r. po meczu GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław. Dla łódzkich bojówkarzy była to okazja, aby swoimi prywatnymi samochodami udać się do Bełchatowa i rozprawić z kibicami ze Śląska, do których czuli wyjątkową antypatię.

Po meczu fani z Wrocławia wsiedli do autokaru i konwojowani przez policję ruszyli w stronę domu. Gdy eskorta zawróciła, chuligani z DHW w rejonie zajazdu w Walichnowach przystąpili do ataku. Z kijami w dłoniach rzucili się na rywali, którzy uciekali w pola lub schronili się w autokarze. Jeden ze śląskich kibiców został tak ciężko pobity, że zmarł po tygodniu. Jako trofeum kibole Widzewa przywieźli flagi klubowe Śląska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki