Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejechali na rowerach z Londynu do Łodzi, by pomóc łódzkim Srokom [ZDJĘCIA]

Michał Meksa
Przejechali na rowerach ponad 1600 km, by pomóc w rozwoju nieznanej u nas, odmiany rugby. Czy "trzynastki" odniosą sukces w Polsce?

James Szymik i Robbie Marr - tak nazywają się dwaj Anglicy, którzy w 10 dni przejechali na swoich rowerach przez cztery kraje. Podróżowali z Londynu do Łodzi, by zebrać fundusze dla pierwszej w Polsce drużyny 13-osobowego rugby - Magpies Łódź (ang. Sroki). Zbiórkę pieniędzy prowadzili na brytyjskim portalu Gofundme.com. Rowerowa wyprawa miała skłonić do wpłat potencjalnych sponsorów.

Gdy w ubiegły czwartek dotarli na rynek Manufaktury - który był metą ich podróży - wiedzieli już, że odnieśli sukces. Udało im się uzbierać przeszło 2 tys. funtów. Te pieniądze sfinansują wyjazd łódzkiej drużyny na międzynarodowy turniej "trzynastek" na Węgrzech.

Elitarne piętnastki i trzynastki dla ludu

13-osobowe rugby, znane też jako rugby league, różni się od popularnej w Polsce, 15-oobowej odmiany tego sportu. "Trzynastki" oddzieliły się od "piętnastek" pod koniec XIX wieku. Zawodnicy grający w rugby chcieli być profesjonalistami i zarabiać pieniądze za grę. Tymczasem w "piętnastki" można było grać tylko amatorsko. Władze związku, dbając o elitarność tego sportu, zakazywały płacenia za grę.

Sfrustrowani zawodnicy i menedżerowie powołali nowy związek. Wprowadzili też kilka zmian w zasadach, upraszczając je i sprawiając, że gra stała się znacznie szybsza. Dzięki temu, każdy mecz to wielki wysiłek dla zawodników, a jednocześnie prawdziwa sportowa uczta dla widzów. Nie bez powodu to właśnie "trzynastki" nazywane są przez wielu najbardziej wymagającą i najbrutalniejszą grą zespołową.

Przez lata, rugby league zdobyło dużą popularność na świecie, głównie w tych regionach, w których sukcesy święcą też "piętnastki". Obecnie jest to sport bardzo popularny m.in. w Australii, Nowej Zelandii, w Angli oraz we Francji. Mecze klubów i reprezentacji gromadzą na trybunach dziesiątki tysięcy widzów.

Historycy rugby league, podkreślają proletariackie korzenie tego sportu. Podczas gdy "piętnastki" utożsamiane były ze sportem dżentelmenów i absolwentów wyższych uczelni, "trzynastki" były grą, którą fascynowały się rzesze brytyjskich robotników. W wielkich, przemysłowych ośrodkach Anglii to właśnie rugby league, zaraz obok piłki nożnej, było najpopularniejszym sportem.

Magpies Łódź, czyli Sroki z ulicy Tuwima

Magpies Łódź, czyli łódzkie Sroki, to drużyna, która powstała trzy lata temu przy ul. Tuwima. Łukasz Łucka, jej założyciel i trener, szukał wówczas sposobu na "wyciągnięcie z bram" miejscowej młodzieży. Przeglądając internet, natrafił na informacje o rugby league.

- Zwróciłem uwagę na proste zasady i dynamiczną rozgrywkę - opowiada. - Spodobały mi się też tradycje tej dyscypliny. Uznałem, że to jest właśnie to, czego szukam.

Przez trzy lata Srokom udało się wciągnąć mnóstwo dzieciaków z tzw. trudnych środowisk, w tę mało znaną w naszym kraju grę. Nawiązali kontakty z międzynarodową federacją rugby league. Magpies Łódź zostali pierwszą polską drużyną grającą w 13-osobowe rugby.
Kadra drużyny zdobyła uprawnienia trenerskie a dzięki kontaktom z federacją, profesjonalne drużyny z całego świata, ofiarowały Polakom używany sprzęt.

- Dzięki temu możemy grać profesjonalnymi piłkami, mamy też koszulki używane niegdyś przez inne kluby rugby league - wymienia Łukasz Łucka. - Wciąż jednak problemem są pieniądze.

Łódzkie Sroki trenować mogą tylko na obiektach użyczanych im przez innych. Gdy jest ciepło grają na boisku udostępnianym im przez zaprzyjaźnioną panią dyrektor z ZSO nr 1 przy ul. Czajkowskiego w Łodzi. Problemy zaczynają się wraz z nadejściem zimy. Za halę trzeba płacić. Na to często brakuje pieniędzy.

Problem pojawia się także przy doborze przeciwników.

- W Polsce nie ma żadnej innej drużyny, możemy grać tylko z zespołami z zagranicy - mówi Łukasz Łucka. - Wyjazdy wiążą się z dużymi kosztami. Po prostu nie stać nas na nie. Przez brak pieniędzy trudno nam również zapraszać innych.

Sroki zostały zaproszone do wzięcia udziału w międzynarodowym turnieju na Węgrzech. Drużyna nie miała jednak za co tam pojechać.

Anglicy ruszyli łodzianom na pomoc

O problemach łódzkich "Srok" usłyszeli James Szymik i Robbie Marr. James, którego dziadek był Polakiem, pracuje w strukturach angielskiego związku rugby league, zaś Robbie na co dzień trenuje młodzież w collegu. Obaj przyznają, że "trzynastki" to ważna część ich życia.

Na pomysł zbiórki pieniędzy dla Magpies i rowerowej wyprawy wpadł James. Miał okazję poznać Łukasza Łuckę i "Sroki" dwa lata temu. Gościł wówczas w Łodzi wraz z drużyną GB Pioneers, która podróżowała po całym świecie by promować rugby league.

- To, co robi Łukasz jest bardzo inspirujące - mówi Anglik. - Postanowiliśmy pomóc mu rozwinąć i spopularyzować ten sport w Polsce.

James i Robbie rozpoczęli swoją zbiórkę pieniędzy i ruszyli w drogę. Przez 10 dni jechali w upalnym słońcu i w ulewnym deszczu. Wspinali się pod górę i zmagali z przeciwnym wiatrem. Wreszcie udało im się dotrzeć do celu. W Łodzi zostali gorąco przyjęci przez Łukasza Łuckę i pozostałych zawodników Srok. Miasto bardzo przypadło do gustu obu Anglikom.

- Pochodzę z północy Anglii i widzę tu wiele znajomych elementów - mówi Robbie Marr. - Dzięki chłopakom z Magpies poczuliśmy się tu naprawdę dobrze.

Założyciel "Srok" nie kryje zadowolenia. Teraz jego drużyna będzie mogła pojechać na turniej. Myślą też o sprowadzeniu do Łodzi rywali z zagranicy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mecz może odbyć się już w październiku.

Więcej o Magpies Łódź na stronie dzienniklodzki.pl i na Facebooku pod adresem: facebook.com/lodzmagpies.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki