Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W lesie, w parku, na ulicy... Porzucają psy, bo jadą na wakacje

Małgorzata Kulka
Jakub Pokora/archiwum
Sezon urlopowy w pełni. Widać to także w schroniskach dla zwierząt. Mieszkańcy miasta wolą wyrzucić pupila, niż oddać go do hotelu

Reklamówkę z dwoma kociakami ktoś powiesił ostatnio na płocie w Radomsku, w piątek mieszkanka Łodzi znalazła psa przywiązanego do drzewa w jednym z parków. Podobnych przypadków od początku wakacji było kilkadziesiąt. Interweniują towarzystwa opieki nad zwierzętami i pracownicy schronisk. Przytuliska są już przepełnione.

Andżelika Chodorek, prezes Radomszczańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, załamuje ręce. - Co roku jest to samo. Wszystko zależy od ludzi, wolą wyrzucić zwierzaka z samochodu, niż oddać na dwa tygodnie do rodziny. Przecież wystarczyłoby poprosić i zostawić trochę karmy - tłumaczy.

Jak opowiada Amanda Chudek, prezes Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, zgłoszenia o porzuconych pupilach pojawiają się właściwie codziennie. Psy znajdywane są w lasach, na terenach podmiejskich czy w okolicznych gminach. W takich przypadkach natychmiast informowana jest straż miejska czy gminni urzędnicy, ponieważ do zadań samorządów należy zapewnienie bezdomnym zwierzętom miejsca w schroniskach.

- Porzucenie zwierzaka jest formą znęcania się, a to, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, podlega karze - tłumaczy Amanda Chudek. Zdaniem prezes łódzkiej organizacji, można walczyć z tym procederem. Sposobem na porzucanie zwierzaków mogłoby być obowiązkowe czi-powanie psów i kotów. - W takim przypadku, gdybyśmy znaleźli porzuconego psa, łatwo byłoby dotrzeć do właściciela i pociągnąć go do odpowiedzialności.

Jak twierdzi prezes, przydałaby się również kampania społeczna, która wskazywałaby na sposoby spędzania wakacji ze zwierzętami lub możliwości zapewnienia opieki psom i kotom podczas wyjazdów właścicieli.

W łódzkim schronisku jest dziś ok. 530 psów i ponad 100 kotów. Zwierzaki ledwo się mieszczą, ale jak przyznają pracownicy, zainteresowanie adopcjami jest duże, więc liczba podopiecznych nie rośnie drastycznie.- Miesięcznie mamy około stu adopcji, mniej więcej tyle samo przywożonych jest nowych bezpańskich zwierząt - mówi Łukasz Pietrzak ze schroniska dla zwierząt w Łodzi. - Ludzie przychodzą po psy, z kotami mamy większy problem.

Podobnie jest w schroniskach w całym województwie. Pełne jest m. in. przytulisko w Radomsku, ale tam z adopcjami jest gorzej. - Opiekujemy się ponad setką psów i trzydziestoma pięcioma kotami. W ciągu ostatnich tygodni przybyło kilkanaście zwierząt, których właściciele prawdopodobnie wyjechali na wakacje - przyznaje Adam Dryja ze schroniska w Radomsku. Zwierzęta są zdrowe, zaszczepione i zaczipowane, czekają na nowych panów.

Nie ma miejsca także w tzw. Kociej Arce Noego, prowadzonej przez Radomszczańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Członkowie towarzystwa zajmują się już pięćdziesięcioma kotami i jedenastoma psami.- Widzimy, że zwierzęta, które do nas trafiają, miały dom, kotki są np. wysterylizowane, a psy mają obroże. Po prostu przeszkadzały właścicielom, którzy chcieli wybrać się na urlop - mówi prezes Andżelika Chodorek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki