Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Salezjanie z Liberii: Ebola wymknęła się spod kontroli. Rodzice: mówili nam, że dzieci są bezpieczne

Karolina Szupuła
Czy wrocławscy salezjanie rzetelnie informowali rodziców licealistów o zagrożeniu ebolą w mieście, do którego zabrali dzieci? Można mieć wątpliwości. - Byliśmy na bieżąco informowani o każdym kroku(...) Wiedzieliśmy o tym, że pierwszy przypadek eboli miał miejsce w kwietniu(...) Dostawaliśmy informacje, że tam nie było żadnego zagrożenia(...) Nie słyszałam, by w miejscowości gdzie przebywały dzieci był jakikolwiek przypadek zachorowania na ebolę - mówiła dziś na antenie katolickiego Radia Rodzina jedna z matek. A jak naprawdę wygląda sytuacja w Liberii i w mieście, gdzie przebywali wrocławianie? "Niestety infekcja, która pojawiła się w Liberii w marcu tego roku, wymknęła się spod kontroli i dotarła aż do Monrovii" - piszą salezjanie z Liberii z ośrodka, w którym pracowali licealiści z Polski.

Oto, co o epidemii eboli, piszą salezjanie z ośrodka, w którym przebywali młodzi wrocławianie

3 sierpnia, podczas dwóch niedzielnych mszy(...) pojawił się lekarz, który wytłumaczył parafianom jak zapobiec zakażeniu wirusem ebola i jak zachować się w przypadku infekcji. Mieszkańcy są zmobilizowani. Przy wejściu do sklepów, kościołów czy stacji benzynowych ustawione zostały wiadra z wodą, mydłem i chlorem. Obowiązkowe jest mycie rąk przed wejściem do budynków.
Niestety infekcja, która pojawiła się w Liberii w marcu tego roku, wymknęła się spod kontroli i dotarła aż do Monrovii.
W krótkim czasie sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że dotykała nie tylko mieszkańców, którzy nie stosowali się do transmitowanych w radiu komunikatów, ale również placówki medyczne. Szpitale były jednym z miejsc rozprzestrzeniania się epidemii. Na wieść o pierwszych lekarzach, których zaatakował wirus ebola podczas opieki nad chorymi, trudno było znaleźć kolejnych lekarzy do pracy. Ponadto, panika i stres stawały się coraz powszechniejsze wśród ludności zaniepokojonej dźwiękiem syren karetek przewożących przez miasto zakażonych.
Jednym z działań podjętych w celu zapobiegnięcia wybuchowi epidemii było zamknięcie ministerstw i nakaz przerwy w pracy i nauce, w celu uniknięcia przepływu osób.
Podczas sześciu dni przerwy w deszczu, można było organizować spotkania ludzi i wspólnot i poinformować ich o tym, jak zapobiegać zakażeniu wirusem Ebola. Trudno powiedzieć, jak sytuacja się rozwija ...
Fakt, że lekarz szejk Omar Khan oraz dwóch innych współpracowników, leczących chorych, zarazili się wirusem pogarsza sytuację. Szpital katolicki został zamknięty od czasu, kiedy administrator szpitala zmarł w wyniku zakażenia kontaktowego. W mieście szkoły są zamknięte z powodu rządowego nakazu aż do notyfikacji.
Nasi parafianie przygotowują święcenia kapłańskie drugiego w Liberii salezjanina, które zaplanowane są na 23 sierpnia. Oratorium Centrum Młodzieży jest zamknięte.
Salezjański Ruch Młodzieżowy odwołał planowane Narodowe Forum Młodzieży. Tylko kilka czynności odbywa się codziennie: codzienna i niedzielna Msza Święta, przyjmowanie sakramentów i krótkie modlitwy. Wieczorem, o godzinie 18.30, modlimy się na wspólnym różańcu. (…) Prosimy Pana i Dziewice Maryję o opiekę.

tłumaczenie: GazetaWroclawska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Salezjanie z Liberii: Ebola wymknęła się spod kontroli. Rodzice: mówili nam, że dzieci są bezpieczne - Gazeta Wrocławska

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki