- Zamiast skupić się na pomocy, ratownicy medyczni poniżali i ubliżali mojemu synowi i jego koledze. Wyzywali ich od złodziei, pijaków i ćpunów - z taką interwencją zadzwoniła do naszej redakcji pani Renata z Łodzi. - To niedopuszczalne. Przecież młodzi ludzie, którzy dopiero wchodzą w życie, będą bać się w przyszłości wezwać karetkę.
Przedstawiciel pogotowia widzi sprawę inaczej: - To chłopcy zachowywali się niewłaściwie. Oddalili się z miejsca wypadku, szukała ich karetka, a 16-latek podał fałszywe dane.
Potwierdza to policja: - Chłopcy uciekli z miejsca zdarzenia, wrócili dopiero, jak 16-latek źle się poczuł. Kierowca nie zatrzymał się przy znaku STOP.
W sobotę dwóch kolegów wybrało się z Łodzi do Bełchatowa. Chcieli kupić malucha. Rodzice o niczym nie wiedzieli. Obaj nie mieli prawa jazdy. Maluch kosztował 300 zł. Od właściciela auta nie dostali dowodu rejestracyjnego, polisy ani innych dokumentów. Mimo to dojechali do Łodzi.
Ok. godz. 22 na skrzyżowaniu ul. Nawrot z Targową doszło do wypadku. 17-latek nie zatrzymał się przy znaku STOP i maluch zderzył się z autobusem.
Na miejsce przyjechało pogotowie.
- Chłopcy wybiegli z auta, mój syn krwawił, kierowcy nic poważnego się nie stało - opowiada pani Renata. - Syn trafił do karetki. Kiedy kolega próbował się czegoś dowiedzieć, usłyszał "idź stąd, ty złodzieju, jesteś pijany, naćpany", odpychali go. Syn został przewieziony do szpitala. Po drodze ratownicy poniżali także jego. Mówili "piłeś, ćpałeś, przyznaj się co ćpałeś". Syn miał wstrząs mózgu i szytą głowę. Badania wykazały, że nie był ani pod wpływem alkoholu ani narkotyków. Wszyscy jesteśmy zszokowani lekkomyślnym zachowaniem chłopców. Nie powinni prowadzić auta. Ale pogotowie nie jest od udzielania reprymendy, a od udzielania pomocy. Ratownicy zachowali się skandalicznie.
Pani Renata złożyła ustną skargę na zachowanie ratowników medycznych.
- Matka chłopca nie była świadkiem wypadku. Takie zdarzenia, jakie przedstawia, nie miały miejsca - mówi Danuta Szymczykiewicz, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. - Matka 16-latka była bardzo nieprzyjemna, kiedy zadzwoniła ze skargą. Ratownicy zachowali się bardzo profesjonalnie, to wykształceni i doświadczeni ludzie. Chłopcy po wezwaniu karetki oddalili się z miejsca wypadku. Ratownicy szukali ich. 16-latek podał fałszywe imię i nazwisko w karetce, w szpitalu był agresywny. 17-latek powiedział, że nic mu nie dolega.
Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki tłumaczy, że policja będzie prowadzić w tej sprawie czynności wyjaśniające.
- Drzwi malucha zostały zablokowane przez narożnik autobusu. Chłopcy musieli się postarać, żeby wydostać się z auta - mówi Boratyńska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?