Jako przykład wzorcowych rozwiązań podają Kopenhagę, która od 2007 r. szczyci się, że jest światową stolicą rowerów. Tam już co trzeci mieszkaniec dojeżdża rowerem do pracy, a mimo to nie ma konfliktów. Elegancja, kultura i w ogóle! Tymczasem w Kopenhadze narasta bunt przeciw rowerzystom: świętym krowom na dwóch kółkach - jak ich tam nazywają.
Piesi coraz bardziej czują się zagrożeni na chodniku, na pasach, na przystankach. Wbrew naszym wyobrażeniom i wśród duńskich rowerzystów są tacy, którzy jeżdżą "na chama". Ponieważ nie dali się ucywilizować dobrym słowem, od 1 stycznia są karani. Np. przejazd rowerem na czerwonych światłach kosztuje 1000 koron (600 zł) - 5 proc. średniej pensji. Jazda po chodniku jest nieco tańsza.
Jak widać, nie ma idealnych krain, gdzie wszystko samo z siebie gra i pięknie buczy. Wszędzie ktoś musi pilnować porządku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?