Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O Czechach, Polakach i innych

Jacek Grudzień
Autor jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Autor jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego Grzegorz Gałasiński
Wczasy w Polsce, szczególnie nad morzem, często są traumatycznym przeżyciem. W nadbałtyckich miejscowościach od lat nie zmienia się nic, albo bardzo niewiele. Główne ulice zapchane tandetnymi straganami; jeśli ktoś chce zjeść smaczną rybę to często musi czekać aż wróci do domu. Do tego zasada, która nie zmienia się od lat: "na urlopie wszystko wolno".

Zmienia się za to nasze zachowanie za zagranicą. Kiedyś jeden z opiniotwórczych zachodnioeuropejskich tygodników zrobił zestawienie najgorzej zachowujących się turystów. Zajmowaliśmy w nim niechlubne drugie miejsce zaraz za Niemcami. Od tego czasu zmieniło się bardzo dużo i w wielu miejscach Europy jesteśmy mile widziani, mimo, że nie wydajemy tak dużo jak Rosjanie i nie zachowujemy się tak jak Skandynawowie. Podróżujemy coraz więcej. Już nie wystarczają Egipt i Tunezja.

Język polski jest jednym z głównych jakie można usłyszeć w duńskim Legolandzie, na ulicach Berlina, Paryża i europejskich miast. Pewnie wiele osób czytających ten tekst pamięta, jak podczas zagranicznych wojaży, obserwując zachowania naszych rodaków, przestawali głośno rozmawiać po polsku. Na szczęcie, takie sytuacje zdarzają się coraz rzadziej. Już wiemy jak się zachowywać (co często nie udaje nam się w kraju).

Polscy turyści potrafią grzecznie stać w kolejkach do muzeów i nie kombinują jak je ominąć. Podróżujący samochodami wiedzą jak przestrzegać przepisów. I być może dzięki temu nie patrzy się już na nas tak jak na przybyszów z kraju gdzie białe niedźwiedzie chodzą po ulicach. Dlaczego w kraju zachowujemy się inaczej niż za granicą? To z pewnością bardzo ciekawe zjawisko do socjologicznej analizy.

Moi znajomi ostatnio bardzo dużo czasu spędzili w Czechach. Miałem okazję porozmawiać o stereotypach i tym jak bardzo się różnimy od południowych sąsiadów. Okazuje się, że Czesi dziwią się, że tak świetnie znamy ich filmy i sztukę. Podkreślają, że rzadko byli bohaterami, tak jak np. Polacy w powstaniu warszawskim i dzięki temu przetrwali jako państwo i naród. To czego ponoć zazdroszczą Polakom, to to, że o nas w świecie nie mówi się "ciepłe kluchy". Czego my możemy zazdrościć Czechom ?

Umiejętności rozmawiania. Bo tu Czesi są nadal Czechami, a Polacy zachowują się jak większość europejskich nacji. U naszych południowych sąsiadów nie przyjęły się puby, miejscem w którym spędzają czas są gospody. O wyborze miejsca, w których się spędza czas decyduje przede wszystkim piwo, a dopiero potem jedzenie, muzyka i wystrój.

W popołudnie i wieczorem w czeskich gospodach słychać niesamowity gwar, który trudno odnaleźć w naszym kraju.

Rzadko jest włączana muzyka, bo przeszkadza w rozmawianiu. Równie rzadko widać smartfony, które są niemal przy każdej dłoni w polskim pubie. Nie ma tam tego, co można zaobserwować nie tylko u nas, ale także w Berlinie, Kopenhadze, Londynie, gdzie wizyta w lokalu zaczyna się od wyciągnięcia telefonów, zamówieniu drinków, a po ich otrzymaniu zrobieniu obowiązkowego zdjęcia, które od razu trafia do internetu.

I towarzystwo często na długo minuty głównie zajmuje się telefonami sprawdzając, jakie są reakcje na zamieszone fotografie w mediach społecznościowych. Tak jakby wyprawa ze znajomymi do pubu nie miała znaczenia. I tego Czechom zazdroszczę, ze nie tracą umiejętności rozmawiania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki