Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak powstawała wielka fortuna Izraela Poznańskiego...

Anna Gronczewska
Pałac Poznańskiego to najpiękniejszy taki obiekt w Łodzi
Pałac Poznańskiego to najpiękniejszy taki obiekt w Łodzi Krzysztof Szymczak
Izrael Kalmanowicz Poznański to jedna z najważniejszych postaci w historii naszego miasta. Może gdyby nie on i kilku innych fabrykantów, Łódź byłaby dziś co najwyżej kilkunastotysięcznym miasteczkiem?

Krążą legendy mówiące, że młody Izrael jeździł starym wózkiem ciągniętym przez psy i zbierał szmaty. W innej wersji tej opowieści psy zastępowała chuda szkapa. Jednak nie wydaje się, by była to prawdziwa historia. Kiedy w 1834 roku rodzina Poznańskich osiedliła się w Łodzi, jego ojciec Kalman był już zamożnym człowiekiem.

Kalman, ojciec Izraela, był synem kramarza w Kowalu, na Ziemi Kujawskiej. W tym miasteczku urodził się w 1885 roku. Po drugim zaborze pruskim wszystkim Żydom zaczęto nadawać nazwiska. Tak Kalman stał się Kalmanem Poznańskim. W 1825 roku Kalman i jego żona Małka z pięciorgiem dzieci (w sumie mieli piętnaścioro) przeprowadzają się do Aleksandrowa Łódzkiego. Kalman ima się różnych zajęć. Jest kramarzem, tasiemkarzem, farbiarzem. Ale szybko postanawia, że swą przyszłość zwiąże z kupiectwem. Jeszcze w Aleksandrowie, 25 sierpnia 1833 roku, na świat przychodzi Izrael. Rok później Poznańscy mieszkają już w Łodzi. Dokładnie w żydowskim rewirze na Starym Mieście, przy ulicy Podrzecznej 24. Kalman otrzymuje prawo handlu tzw. towarami łokciowymi, czyli lnem i bawełną. Otwiera sklepy na Starym Rynku, na rogu z ulicą Drewnowską. Staje się bardzo zamożnym człowiekiem.

Ale nie zapomina o wykształceniu swych dzieci. Choć jest pobożnym Żydem, przestrzega wszystkich świąt, w domu rozmawia się tylko w jidysz, to posyła Izraela do Powiatowej Szkoły Realnej Niemiecko-Rosyjskiej, która mieściła się na Rynku Nowego Miasta (dziś plac Wolności). Nie po żydowskiej stronie miasta. Ucząc się w niej Izrael występował pod imieniem Izydor.

Izrael, choć jest najmłodszym dzieckiem Kalmana, wykazuje duże zdolności biznesowe. Pomaga ojcu w handlu.

- W rodzinie Poznańskich dochodzi do tragedii - opowiada Cezary Pawlak, historyk z Muzeum Miasta Łodzi, które mieści się w pięknym pałacu wybudowanym przez przemysłowca. - Na skutek epidemii cholery, która panuje w Łodzi, umierają Małka, żona Kalmana, a także syn. Kalman po tej tragedii wycofuje się z interesu.

Jest rok 1852. Od roku Izrael jest już żonaty. Ten ślub też był dobrym interesem. Poślubił bowiem Leonię z Hertzów, córkę sekretarza żydowskich szpitali w Warszawie. Można by dziś powiedzieć, że Leonia była przedstawicielką żydowskiej arystokracji. Wniosła w posagu sklep w Warszawie warty 750 rubli. A posag jej męża stanowiła manufaktura tkacka złożona z kilku warsztatów. Była warta 500 rubli.

- Leonia była nie tylko zamożna, wniosła pokaźny posag, ale przede umożliwiła Poznańskiemu kontakty ze środowiskiem warszawskim - dodaje Cezary Pawlak.

Kiedy Kalman dzieli majątek, część niezbędną do prowadzenia interesu przekazuje Izraelowi. Ood kilku lat mężczyzna był przygotowywany do prowadzenia interesu. Znał rosyjski, niemiecki, mówił bardzo dobrze po polsku i w jidisz. Jednak niewiele brakowało, a Łódź straciłaby tego przedsiębiorcę. Pewnie za namową żony Leoni w 1853 roku Izrael ubiegał się o status stałego mieszkańca Warszawy. Ale nie uzyskał go i wrócił za rodziną do Łodzi.

Z czasem Izrael Poznański nie zadowalał się tylko handlem. Pod koniec lat 50. XIX wieku rozpoczął produkcję tkanin. W 1859 roku jego zakład produkował tkaniny wartości 6.000 rubli. W ciągu dziesięciu lat produkcja wzrosła czterokrotnie do ponad 23.000 rubli!

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W 1877 roku Izrael kupił od niejakiego Frydrycha dom stojący na rogu ul. Ogrodowej i Stodolnianej. Ten dom stał się zaczątkiem dzisiejszego pałacu. Poznański marzył, by stworzyć wielki kompleks przemysłowo-mieszkalny, który miał się składać z dzielnicy robotniczej, fabryki i rezydencji. Tę ostatnią zaczął budować na końcu. Kiedy już pełną parą pracowały tkalnia i przędzalnia.

W 1871 roku zaczął trwające przez ponad dwadzieścia lat skupowanie działek przy ul. Ogrodowej, na których wybudował potem wielki kompleks fabryczny. Już w 1872 roku na jednej z nich zbudował tkalnię mechaniczną, w której pracowało dwieście mechanicznych krosien. Potem wznosi przędzalnię - dziś w tym budynku znajduje się hotel andel's. Buduje bocznicę kolejową, własną elektrownię, gazownię, ma straż pożarną. Zatrudnia kilka tysięcy robotników. Ma plantacje bawełny w Kazachstanie, Uzbekistanie, Turkmenistanie.

- Ma też sieć sklepów na wschodzie: w Petersburgu, Odessie, Charkowie - mówi Cezary Pawlak.

Z czasem zaczął zajmować się działalnością charytatywną i filantropijną. Buduje w Łodzi dwa szpitale. Jeden na ul. Drewnowskej, przeznaczony dla polskich robotników. Drugi na dzisiejszej ul. Sterlinga, żydowski, z koszerną kuchnią. Daje pieniądze na budowę Politechniki Warszawskiej. W dużej mierze to on sfinansował budowę Wielkiej Synagogi przy ul. Spacerowej, dziś al. Kościuszki. Na jej tyłach znajdowała się kamienica Poznańskich przy ul. Piotrkowskiej. Ale to dzięki Izraelowi Poznańskiemu z Placu Kościelnego przeniesiono na ul. Ogrodową zabytkowy kościółek. To on sfinansował posadzkę w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Był jednym z fundatorów łódzkiej cerkwi.

W czasach PRL krążyły opowieści o krwiopijczych fabrykantach nękających robotników. Także o Izraelu Poznańskim. Mówiono, że najmniej płacił robotnikom. W 1883 roku w jego fabryce wybuchł strajk. Robotnicy protestowali przeciwko warunkom pracy. Musieli pracować przez 16 godzin, a jeszcze kazano im przychodzić do pracy w dni świąteczne. Kto uchylał się od pracy w te dni, musiał płacić 3 ruble kary. Strajk spacyfikowali kozacy. Ale w fabryce Poznańskiego obowiązywał regulamin. Poznański wypłacał odszkodowania robotnikom za uszkodzenia ciała podczas pracy. Jeśli zaś robotnik umarł przy maszynie, to jego rodzina dostawała wynagrodzenie wynoszące 2 tysiące dniówek. To tak, jakby ktoś dostał pensję za ponad 6 lat pracy.

Izrael Kalmanowicz Poznański zmarł 29 kwietnia 1900 roku, dożył 57 lat. Został pochowany w rodzinnym grobowcu na Nowym Cmentarzu Żydowskim. Dzień przed śmiercią przyjechał z Nicei pociągiem. Przebywał tam dłuższy czas na leczeniu. Miał problemy z płucami, układem oddechowym. Ówczesne gazety donosiły, że rodzina Izraela Poznańskiego zapłaciła duże pieniądze, by wyłożyć ulicę słomą. Tak, by turkot kół dorożek i wozów konnych nie przeszkadzał choremu Izraelowi.

Izrael i Leonia Poznańscy mieli siedmioro dzieci: Ignacego, Hermana, Karola, Maurycego, Joannę Natalię, Annę i Felicję. Ta ostatnia zmarła w niemowlęctwie. W chwili śmierci zostawił rodzinie pokaźny majątek - 7 milionów rubli w złocie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Jego fabryka była spółką akcyjną i każdy z synów był w niej dyrektorem - opowiada Cezary Pawlak. - Tyle, że stery trzymał najstarszy z nich, Ignacy. Został dyrektorem generalnym Towarzystwa Akcyjnego Wyrobów Bawełnianych I.K. Poznańskiego. Pod jego kierownictwem rodzinny majątek powiększył się do 11 milionów rubli w złocie. To właśnie on doprowadził do zakończenia budowy pałacu przy Ogrodowej. Jemu zawdzięcza obecny kształt.

Izrael zadbał o wykształcenie dzieci. Ignacy odbywał praktykę w Anglii. Dzięki niemu sprowadzono do fabryki nowoczesne maszyny belgijskie, angielskie. Był honorowym radnym Łodzi, działał w Łódzkim Towarzystwie Dobroczynności, Towarzystwie Kredytowym.

Kolejny z synów Izraela, to Herman.

- To trochę owiana tajemnicą postać - twierdzi Cezary Pawlak. - A wynika to z tego, że najmniej o nim wiemy. Herman wyjechał do Warszawy. Był tam prezesem Banku Dyskontowego. Mieszkał w pałacyku przy ulicy Pięknej. Wpływał jednak na działalność rodzinnej spółki w sprawach finansowych i handlowych.

Kolejny z synów, Karol, został wysłany na studia do Niemiec. Uzyskał tytuł doktora nauk chemicznych. Zajmował się sprawami produkcyjnymi. Mieszkał w pałacyku na ul. Gdańskiej, gdzie mieści się dziś Akademia Muzyczna.

Z kolei Maurycy mieszkał w pałacyku przy ul. Więckowskiego. Teraz ma tam siedzibę Muzeum Sztuki. Był on działaczem politycznym, gospodarczym, miłośnikiem teatru. Po zakończeniu I wojny światowej został ekspertem obliczającym straty wojenne. Brał udział konferencji pokojowej w Paryżu, w 1919 roku. Był znanym działaczem niepodległościowym. Należał do inicjatorów akcji namawiającej przedsiębiorców do udzielania pożyczek na rzecz obrony kraju podczas wojny polsko-bolszewickiej.

Joanna Natalia wyszła za mąż za znanego prawnika Zygmunta Lewińskiego. Wyjechali do Poznania. Stamtąd do Charlottenburga, a następnie do Anglii.

Inna z córek Izraela, Anna, została żoną Jakuba Hertza. Mieszkali w pałacu przy dzisiejszej al. Kościuszki. Tam gdzie teraz siedzibę ma łódzki Uniwersytet Medyczny.

Czas po zakończeniu I wojny światowej nie był dobry dla rodziny Poznańskich, ani innych łódzkich fabrykantów. Fabrykę Poznańskiego przejął za długi włoski bank. Poznańscy wyjechali z Łodzi. Może dzięki temu przeżyli wojnę? Mieszkają w Anglii, Argentynie, Kanadzie, Brazylii. W 2010 roku około 50 z nich przyjechało do Łodzi. Oliwier, jeden z potomków Karola, twierdzi, że Izrael był wizjonerem, człowiekiem wszechstronnym, wpływającym na ludzi nawet zza grobu.

- Poznańscy byli Żydami, ale czuli się Polakami - mówi Oliwier. - Poznańscy i ich fabryki byli częścią Polski, wspierali ten kraj i kochali Łódź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki