Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bibliotekarze z Łodzi żądają podwyżek. W rok zarabiają mniej niż koszt dwóch drzewek w woonerfie

Łukasz Kaczyński
Dziennik Łódzki/archiwum
Bibliotekarze z Łodzi domagają się podwyżek wynagrodzeń. Pracownicy z 30-letnim stażem, wyższym wykształceniem i dodatkowymi kursami zarabiają... 1,5 tys. zł netto! Wielu musi korzystać z pomocy opieki społecznej. Radni oburzyli się, że tylko na dwie wiśnie zasadzone przy ul. 6 Sierpnia miasto wydało więcej niż roczne pensje pracowników kultury.

Bibliotekarze oczekują, że prezydent Łodzi zabezpieczy środki na podwyżki w opracowywanym budżecie miasta na 2015 roku.

Liczą na wzrost choćby do poziomu wynikającego z inflacji w latach 2010-13 z wyrównaniem od 1 stycznia br.

"Wynagrodzenia zawsze były bardzo niskie, ale przy obecnych kosztach utrzymania są po prostu żenująco niskie" - pisze w imieniu pracowników bibliotek pani Ewa Maćkowiak, szefowa Koła Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich przy MBP Łódź - Górna.

Dodaje, że bibliotekarze nie dostają ani premii, ani tzw. 13. pensji. Wielu musi korzystać ze wsparcia pomocy społecznej, bo nie jest w stanie utrzymać rodziny. Ostatni wzrost pensji odbył się w 2010 roku, ale wynikał nie z woli magistratu tylko z ustawowego podwyższenia płacy minimalnej. A do br. ceny podstawowych produktów i opłat wzrosły o kilkanaście procent.

Władza o nich zapomniała. Zarabiają tyle, ile sprzątaczki

- 1,5 tys. zł, z wypracowanym dodatkiem stażowym 1,75 tys. zł to zarobki większości łódzkich bibliotekarzy - mówiła radnym z komisji kultury Ewa Maćkowiak. - Oferta bibliotek wpisuje się w "Program rozwoju kultury 2010+ dla Łodzi", ale wszyscy myślą, że przykryci kurzem bibliotekarze pracują w pokorze. Przez ostatnie cztery lata zostaliśmy całkiem zapomniani. Dziś mówimy: dosyć!

Bibliotekarze argumentowali, że nie ograniczają do wypożyczania książek. Organizują uzupełniającą edukację ofertę dla dzieci, młodzieży, osób starszych i niepełnosprawnych (także poza siedzibami bibliotek): publiczne czytanie, prelekcje, wycieczki, lekcje biblioteczne, kursy komputerowe.

Z wyliczeń Wydziału Kultury wynika, że na podwyżki dla pracowników merytorycznych (240 etatów) o 300 zł potrzeba 1 mln zł. Podwyżka o 250 zł to konieczność znalezienia 858 tys. zł, a sama zbliżająca się ustawowa podwyżka minimalnego wynagrodzenia będzie kosztować wydział 52,9 tys. zł.

Bibliotekarze z MBP Łódź - Górna podkreślali, że nawet po wzroście płacy minimalnej do 1,75 tys. zł, pracownik merytoryczny zarabiający dziś raptem 1,2 tys. zł zarobi 70 zł więcej od sprzątaczek.

[strona_podzial

Niedotrzymane obietnicy prezydent Łodzi

- Co roku środki na kulturę są mniejsze, mimo iż prezydent Łodzi podpisując "Pakt dla kultury" zobowiązała się do stałego ich zwiększania i dojść do 1 proc. budżetu. Wiele nam brakuje - mówiła radna Ewa Majchrzak (SLD), która ustaliła, że najniższe wynagrodzenie pracownika merytorycznego wydziału kultury urzędu miasta to 2,2 tys. zł. - Jeśli ludzie nie będą chcieli pracować w kulturze, jej poziom będzie spadać. Czy tak postępuje miasto, które promuje się hasłem "Łódź kreuje"? Lekką ręką wydaje się 15 tys. zł na jedną wiśnię na ul. 6 Sierpnia. Śmiało można rzec, że pracownik kultury zarabia rocznie mniej niż dwa takie drzewka.

Wiesława Zewald (radna Łódź 2020) mówiła, że jeśli dyrektor festiwalu Łódź 4 Kultur, Zbigniew Brzoza, potrafi zarobić 140 tys. zł za jedną edycję, to prezydent Zdanowska będzie potrafiła ofiarować też kwoty dla innych pracowników kultury. Złożyła wniosek, by zostali oni dostrzeżeni w budżecie na 2015 roku.

Dobre serce czy populizm?

Tomasz Kacprzak (PO) zaproponował, by komisja przygotowała projekt autopoprawki do budżetu. podwyżek pensji od września o 250 zł. Suma 250 tys. zł miałaby być zdjęta z 300 tys., które radni zabezpieczyli na promocję Rady Miasta. Uznał, że takie podwyżki automatycznie każą znaleźć środki w roku następnym. Takie postawienie sprawy oburzyło radnych SLD i PiS. Nazwali je populizmem i mydleniem oczu bibliotekarzom.

- Proszę nie robić kampanii wyborczej. Niektórzy zapominają, że to prezydent przedstawia budżet Radzie, a nie odwrotnie - mówiła Małgorzata Niewiadomska-Cudak (SLD). - Może tam ująć podwyżki. Milion zł to nie dużo w porównaniu z tym, co wydaje się na inne imprezy, które nie przynoszą miastu splendoru.

- Pomijam, że kwoty te obiecano bodaj sześciu innym podmiotom, ale przerobiliście państwo merytoryczną dyskusję na awanturę i kampanię wyborczą, z której nic nie wynika - mówił Witold Rosset (niezrzeszony). - Dla edukacji pana radnego powiem, że zmiana budżetu tegorocznego ma się nijak do zmiany przyszłorocznego. Taki wniosek sprowadza się do jednorazowych nagród dla pracowników bibliotek. Jedyną drogą jest zmiana budżetu na 2015 rok. Dlatego prosiłem panią prezydent o przedstawienie go nie 15 listopada, na dzień przed wyborami, ale dwa tygodnie wcześniej, by można było o nim porozmawiać. Także by pracownicy kultury wiedzieli, czy takie środki są dla nich zapewnione czy nie

Interpretację radnego potwierdziła dyrektor wydziału kultury UMŁ Joanna Ossowska-Struszczyk. Dodała, że przedstawiony jej budżet dla kultury będzie jeszcze niższy niż w 2014 roku, ale ma nadzieję, że zostanie on zwiększony.

W ogólnym zamieszaniu przeprowadzono głosowanie według pomysłu radnego Kacprzaka. Wniosek przyjęto bez głosów radnych Rosseta i Majchrzak. Kazali oni zaprotokołować, że nie wiedzieli nad czym mają głosować, bo przewodnicząca komisji Karolina Kępka (PO) stanowiska komisji nie odczytała, a treść autopoprawki została nakreślona bardzo ogólnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki