Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź może wkrótce utonąć w śmieciach

Marcin Bereszczyński
Łukasz Kasprzak
Łódzki magistrat do tej pory nie rozpisał przetargu na odbiór śmieci po 1 stycznia. Stąd obawy, że po Nowym Roku Łódź utonie w śmieciach...

Obecne umowy zawarte z firmami odbierającymi śmieci są zawarte tylko do końca tego roku. Magistrat musi rozpisać konkurs, by wyłonić firmy, które będą opróżniały śmietniki po 1 stycznia. UMŁ miał rozpisać przetarg w maju.

Mamy wrzesień, ale o przetargu nikt nic nie mówi. A to wiąże się z ryzykiem, że od stycznia nikt nie będzie opróżniał śmietników. Odpady zaczną walać się po ulicach, szczury opanują śmietniki i tereny wokół nich, zaś Łódź przemieni się w zaśmiecony Neapol.

- Już kilka miesięcy temu apelowałem do prezydent Hanny Zdanowskiej, aby przeprowadziła przetarg na odbiorców odpadów. Chodzi o to, żeby przetarg zrobić na tyle wcześnie, aby można było go unieważnić, jeśli ceny proponowane przez oferentów będą zbyt wysokie - mówi radny Tomasz Trela (SLD), kandydat na prezydenta Łodzi. - Prezydent miasta obecnie proponuje nam dwa scenariusze: albo od stycznia nie będzie miał kto wywozić śmieci, albo będzie to robić po zawyżonych cenach. Przetargu z zawyżonymi cenami nie będzie można unieważnić, bo gonić będą terminy. To niezrozumiałe i nielogiczne.

Radna Joanna Kopcińska, kadydatka na prezydenta Łodzi popierana przez PiS, też krytykuje władze Łodzi za brak przetargu. Na jednej z sierpniowych konferencji prasowych zwracała uwagę na to, że przetarg miał być w maju, ale ciągle go nie rozpisano.

Władze Łodzi uspokajają, że miasto nie zamieni się w drugi Neapol.

- Nie będzie żadnego problemu z przetargiem, żadnego ryzyka opoźnienia, żadnego Neapolu - przekonuje Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydent Łodzi. Szczegóły postępowania przetargowego mają zostać przedstawione podczas jutrzejszej konferencji prasowej. Wcześniej przedstawiciele UMŁ nie chcieli ujawnić tych informacji.

Opieszałość w przeprowadzeniu procedury przetargowej krytykuje również radny Łukasz Magin (Łódź 2020).
- Chcę przypomnieć 2010 rok, gdy Hanna Zdanowska krytykowała wiceprezydenta Dariusza Jońskiego za zbyt późne przeprowadzenie przetargu na zimowe utrzymanie miasta. Skutkowało to blokadą miasta z powodu obfitych opadów śniegu.

Nie wyjechał wtedy na ulice cały sprzęt do odśnieżania, bo nie wszystkie umowy zostały podpisane. To niedobrze, że prezydent Zdanowska nie uczy się na błędach poprzedników - ubolewa Łukasz Magin.
Przypomnijmy, że obecne umowy z firmami odbierającymi śmieci obowiązują od 1 lipca 2013 r. Wtedy też radni zwracali uwagę na to, że przetarg był rozpisany na ostatnią chwilę. Też istniało ryzyko, że termin nie zostanie dotrzymany. Przetag został rozpisany w marcu. Miesiąc później trzeba było wprowadzać zmiany w ogłoszeniu przetargowym.

Pojawiło się aż 81 pytań od oferentów. Było jedno odwołanie uczestnika przetargu, lecz mimo to wyłoniono odbiorców śmieci w połowie maja, czyli półtora miesiąca przed wejściem w życie nowych zasad odbierania odpadów.

Szybkie tempo wyłaniania firm odbierających śmieci spowodowało jednak liczne perturbacje. Firmy nie były przygotowane do realizacji umów zawartych z miastem. Odbiorcy śmieci byli karani przez miasto za niewłaściwe opróżnianie śmietników.

Pojemniki na odpady były przepełnione, a wokół nich walały się śmieci. Zdarzało się, że niektóre śmietniki nie były opróżniane ponad dwa tygodnie. Były wiceprezydent Łodzi Radosław Stępień jeździł po Łodzi z urzędnikami, aby skontrolować, czy firmy wywiązują się z umów.

Nie wywiązywały się, bo miały zbyt mało czasu, aby opracować śmieciarkom trasy z punktami odbioru odpadów. Nie były realizowane harmonogramy odbioru śmieci z poszczególnych punków w mieście. A tych punktów na terenie Łodzi jest około 70 tys. Czy tym razem uda się tego uniknąć?

JAKIE STAWKI ZA ŚMIECI ZAPŁACĄ ŁODZIANIE? CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Od 1 lipca 2013 roku obowiązywały stawki za odbiór śmieci w wysokości: 16,50 zł miesięcznie za odpady nieposegregowane i 12,69 zł za posegregowane. Po kilku miesiącach okazało się, że opłaty są zbyt wysokie. Radni uchwalili, żeby od 1 stycznia tego roku łodzianie płacili 12 zł za odpady nieposegregowane i 7 zł za posegregowane.

Przez pół roku z powodu zawyżonych opłat do budżetu miasta wpłynęła nadwyżka w wysokości 26 mln zł. Radni opozycji żądają, aby te pieniądze wróciły do łodzian, bo samorząd nie może ich wykorzystać do innych celów niż system odbioru odpadów. Z takim samym wnioskiem zgłosili się do Urzędu Miasta Łodzi mieszkańcy bloku przy ul. Gospodarczej 5 na Chojnach.

- Ta nadpłata zostanie rozliczona po przetargu, który ustali nowe stawki za odbiór śmieci - wyjaś-nia Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydent Łodzi. - Załóżmy, że nadpłaciłem miastu 36 zł. Jeśli po przetargu okaże się, że mam płacić przez trzy lata 10 zł miesięcznie, to przez ten czas będę płacił po 9 zł. W ten sposób skonsumuję nadpłatę, bo zapłacę o złotówkę mniej przez 36 miesięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki