Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Parada Wolności powinna powrócić do Łodzi? [ZA I PRZECIW]

rozm. Marcin Darda, Sławomir Sowa
Adam Radoń (po lewej) i Jerzy Kropiwnicki
Adam Radoń (po lewej) i Jerzy Kropiwnicki Krzysztof Szymczak, Grzegorz Gałasiński
Czy Parada Wolności powinna wrócić do Łodzi? Zapytaliśmy o to Adama Radonia - jednego z organizatorów "starej" Parady i pomysłodawcy projektu do Budżetu Obywatelskiego - oraz Jerzego Kropiwnickiego, byłego prezydenta Łodzi, za którego sprawą impreza zniknęła z miasta.

Adam Radoń: Gdyby nie zakazano Parady Wolności, mielibyśmy dziś większy festiwal od Open'era

A propos pomysłu na powrót Parady Wolności pojawiły się takie komentarze, że może nie warto się rozdrabniać, tylko postawić na duży festiwal na modłę Open'era.
Dokładnie tak, ale nie oznacza to, że nie powinno być w Łodzi innych działalności festiwalowych. Łódź to duże miasto, a mnogość propozycji świadczy o kulturalnych aspiracjach miasta. Duże festiwale muzyczne, jak Parada Wolności, cieszą się największą popularnością, najłatwiej gromadzą dużą publiczność z całego kraju, nawet z zagranicy. Parada powinna wrócić tam, gdzie jej miejsce, a prawda jest też taka, że gdyby jej nie zakazano, to nie byłoby dziś tej dyskusji, bo mielibyśmy w Łodzi dziś większy festiwal niż Open'er.

Jerzy Kropiwnicki, który Parady zakazał, powiada, że to "powrót targowiska narkotyków", wspomina o strzykawkach, znalezionych po Paradzie.
Niedawno rozmawiałem o tym z panem Kropiwnickim. Nie mam nic wspólnego z tym środowiskiem, ale wiem, że moda na narkotyki aplikowane dożylnie minęła, zanim Parada się w Łodzi zaczęła. Szkoda, że nikt nie zrobił zdjęć tych strzykawek. Myślę, że ktoś po prostu chciał je tam widzieć.

Co jeśli projekt nie zyska akceptacji łodzian w głosowaniu?
Nie ma planu B w tej sprawie. Chciałbym, żeby głosowanie projektów budżetu obywatelskiego było ostatecznym referendum na temat tego, czy Parada ma wrócić, czy nie. Jeśli łodzianie się pod tym nie podpiszą, to ostatecznie zamykam ten temat.

Rozmawiał Marcin Darda

NA NASTĘPNEJ STRONIE: JERZY KROPIWNICKI

Jerzy Kropiwnicki: To zły pomysł, ponieważ imprezie rozrywkowej towarzyszyło wielkie targowisko narkotyków

Jak Pan odebrał wiadomość o projekcie przywrócenia Parady Wolności, którą Pan zlikwidował w 2003 roku?
To jest zły pomysł. Nie chodzi o muzykę, bo gusta muzyczne zmieniają się dość często, ale o otoczkę, która tej paradzie towarzyszyła. Przypomnę, że z raportów służb porządkowych wynikało, że z podwórek przy ulicy Piotrkowskiej wymiatano spore ilości strzykawek i papierków na działki narkotykowe. W efekcie obok imprezy rozrywkowej było to wielkie targowisko narkotyków i wielkie używanie dla ćpunów.

Ale to było w 2003 roku. Sądzi Pan, że powody, dla których odwołał Pan Paradę, są nadal aktualne?
Sądząc po tym, w jak dużym stopniu młodzież korzysta dziś z narkotyków, z pewnością tak. Może nawet jeszcze bardziej niż wtedy.

Jeden z organizatorów mówi jednak zupełnie o czymś innymi: że impreza mogłaby się stać manifestacją wolnego myślenia i pluralizmu, a Łódź stolicą wolności.
To się nie udało nawet w Berlinie. Po kilku edycjach Parady, Berlin z niej zrezygnował. Koszty okazały się znacznie większe od korzyści. Miasto doszło do wniosku, że to organizatorzy powinni brać na siebie koszty usunięcia zniszczeń i bałaganu.

Czy Parada Wolności jest dla PanA do zaakceptowania pod jakimikolwiek warunkami?
Stawiałem organizatorom warunek, że koncert techno może się odbyć w hali sportowej, ale z kontrolą tego, co uczestnicy wnoszą do hali. Został odrzucony.

Rozmawiał Sławomir Sowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki