Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie kochają siatkówkę, kibicują starzy i młodzi

Anna Gronczewska
Grzegorz Gałasiński
Od kilku dni dni Łódź jest najważniejszym miejscem dla kibiców męskiej reprezentacji Polski w siatkówce. To właśnie w Atlas Arenie mecze na Mistrzostwach Świata rozgrywają nasi reprezentanci. Czy Łódź żyje mistrzostwami siatkarzy?

Mistrzostwa Świata w siatkówce mężczyzn to wielkie wydarzenie, nie tylko dla kibiców w Łodzi. Beata i Paweł Karwowscy przyjechali do naszego miasta z Torunia. Są wielkimi kibicami siatkówki. Byli już parę razy w Łodzi na meczach Ligi Światowej. Mistrzostw Świata nie mogli sobie odpuścić.

- Przyjechaliśmy rano - opowiadają. - Poszliśmy do Manufaktury. Byliśmy w niej pierwszy raz. Robi wrażenie. Generalnie to Łodzi dobrze nie znamy, choć bywaliśmy w tym mieście. Zwykle przyjeżdżaliśmy na mecz, od razu wyjeżdżaliśmy. Albo przejeżdżaliśmy przez Łódź jadąc do Zakopanego. Teraz postanowiliśmy wykorzystać okazję i zobaczyć miasto. Wzięliśmy nawet wolne na jeden dzień więcej.

Ale Beata i Paweł nie będą nocować w Łodzi.

- Jest teraz autostrada, więc po meczu wsiadamy w auto i za dwie godziny jesteśmy w domu - dodają. - Przyjedziemy jeszcze na sobotni mecz. Też wcześniej. Wtedy chcemy pójść na ulicę Piotrkowską. Wiele o tej ulicy słyszeliśmy. Czytaliśmy, że przed mistrzostwami została wyremontowana...

Przed środowym meczem Polaków w Łodzi jednak nie czuło się specjalnie, że w mieście odbywają się mistrzostwa świata. Można było spotkać tylko pojedyncze samochody z biało-czerwonymi flagami. Łodzi nie ogarnęło takie szaleństwo, jak podczas Euro 2012, kiedy to chorągiewki powiewały na niemal każdym aucie.

Ale w okolicach parku im. Poniatowskiego, hotelu DoubleTree by Hilton Hotel, w którym zamieszkała reprezentacja naszych siatkarzy, spotkaliśmy trójkę wolontariuszy, którzy pomagają przy organizacji łódzkich mistrzostw. To studenci z Łodzi. Maciej Szewczyk studiuje informatykę na Politechnice Łódzkiej. Pochodzące z Rusocic koło Sieradza siostry Iza i Martyna Swarzyńskie są studentkami Uniwersytetu Łódzkiego. Iza studiuje prawo, a Martyna ekonomię.

- Jesteśmy w grupie kilkunastu wolontariuszy, którzy chodzą po mieście i służą pomocą kibicom, którzy przyjechali na mistrzostwa - wyjaśniają. - Część poszła do Manufaktury, inni chodzą po ulicy Piotrkowskiej. My w okolicy Atlas Areny.

Wolontariusze przyznają, że nie mają zbyt wiele pracy. Jakiś pan pytał ich, gdzie jest Atlas Arena. Zaczepiła ich też Amerykanka.

- Tak nam się zdawało, bo mówiła po angielsku, z amerykańskim akcentem - mówi Iza. - Nie wiedziała, gdzie jest Atlas Arena, więc ją zaprowadziliśmy.

Przed meczem polskich siatkarzy z USA do Atlas Areny ciągnęły tłumy kibiców. Część przyszła wcześniej, by zobaczyć mecz Serbów i Włochów. Większość czekała na pojedynek Polaków i Amerykanów. Wokół hali rozciągnęły się kramy z kibicowskimi akcesoriami. Sprzedawcy oferowali szaliki w narodowych barwach za 20 zł, czy czapki za 25-30 zł. Można było też pomalować twarz.

- Za 5 zł mogę namalować biało-czerwoną flagę! - zachęcała młoda dziewczyna krążąca wokół łódzkiej hali. - Ale konkurencja jest duża...

Dziewczyna była przygotowana na to, by malować flagi w barwach innych drużyn. Ale nie miała wielu chętnych.

- Podeszłam do takiego chłopaka, bo myślałam, że jest Włochem, ale to łodzianin z Retkini - opowiada dziewczyna. - Przez kilka godzin namalowałam tylko jedną amerykańską flagę. Przychodzą sami Polacy...

Flagi w kształcie serduszek wymalowały sobie Ola i Hania. Zwłaszcza dla Hani było to wielkie przeżycie. Pierwszy raz szła na mecz... Twarz chcą sobie pomalować Łukasz i Patryk ze Strykowa. Do Łodzi przyjechali wyposażeni w kibicowskie gadżety - czapki, koszulki, trąbki.

- Jak tylko wyjechaliśmy ze Strykowa to przez okno auta wyłożyliśmy biało-czerwony szalik, by ludzi poczuli tę atmosferę, że w Łodzi są mistrzostwa! - mówią. - Ale takich jak my było bardzo mało. Widzieliśmy tylko kilka podobnych aut z szalikami, flagami.

Patryk i Łukasz twierdzą, że mistrzostwa są wielkim świętem, trzeba się bawić, cieszyć. Wyciągnęli więc trąbki i przy ich dźwiękach szli w kierunku hali.

- Co tak ku... trąbicie! - krzyczał do nich mężczyzna koło siedemdziesiątki, który przyjechał obejrzeć na żywo mistrzostwa.- Mecz się nie zaczął, a już szum robicie! Nie dosyć, że 30 zł muszę zapłacić za parking, to jeszcze będę mnie tymi trąbkami denerwować!

Patryk i Łukasz patrzyli na niego zdziwieni. Ich zdziwienie było jeszcze większe, gdy przy wejściu do hali musieli zostawić swoje trąbki...

W dniu meczu w kasach można było kupić jeszcze bilety. Tyle, że brakowało już tych najtańszych, po 110 zł. Ale bilet można było kupić nie tylko w kasie. Niedaleko hali siedziało kilku mężczyzn z tekturami, na których wypisali dużymi literami: "Kupię bilet!".

- Skupuję bilety po 50 zł - tłumaczył jeden z nich.

Nie chciał jednak zdradzić, czy ktoś sprzedał mu bilet po tej cenie... Zresztą "koników" koło hali nie brakowało. Ale chyba nie dorobili się w środowy wieczór.

- Mam bilecik na dzisiaj... - oferował jeden z "koników". - Normalnie kosztował 110 zł, ja sprzedaje za 120... Mam też bilet na niedzielę, także z tych najtańszych, ale już po 200 zł.
Bilet oferowała też kobieta po czterdziestce. Mówiła, że ma wejściówkę na trybunę VIP-ów, na najlepsze miejsca.

- Normalnie kosztuje taki bilet 290 zł, ja mam za 180 zł! - dodawała kobieta. Po chwili spuściła jeszcze z ceny. - Sprzedam za 150 zł! - zapewniała.

Zaraz też tłumaczyła, że nie jest żadną handlarką. Dostała tylko taki bilet, mąż nie mógł z nią pójść, więc próbuje go teraz sprzedać...

Przed halą pojawiła się Małgorzata Niemczyk, mistrzyni Europy w siatkówce. Wieczorem obejrzała mecz, a wcześniej zbierała pieniądze na remont szpitala dziecięcego przy ul. Spornej.

- Kibice chętnie dają pieniądze, przy okazji robią sobie ze mną pamiątkowe zdjęcie - zapewnia Małgorzata Niemczyk.

Na mecz przyszła też jej mama, Barbara Hermel-Niemczyk, brązowa medalistka olimpijska w siatkówce, z 1968 roku w Meksyku.

- Szkoda tylko, że na te mecze nie dostały zaproszenia moje koleżanki z drużyny, z którą zdobyłam olimpijski brąz czy dziewczyny z łódzkiego Startu, które zdobyły dla Łodzi mistrzostwo Polski - żali się pani Barbara.

Kazimierz, Józef i Jadwiga przyjechali na mecz z okolic Bełchatowa. Lubią siatkówkę, więc skorzystali z okazji.

- Przejechaliśmy przez całą Łódź, ale nie czuje się tu atmosfery mistrzostw! - mówią. - Może jeden bilbord widzieliśmy... Gdy u nas w Bełchatowie organizowano mistrzostwo w enduro to bardziej czuło się, że taka impreza się odbywa... Plakaty były wszędzie...

Pani Janina, emerytowana księgowa, czeka pod halą na córkę. Mówi, że jest wielką miłośniczką siatkówki. W telewizji nie opuści żadnego meczu.

- Sama grałam w siatkówkę, w ŁKS-ie - opowiada nam pani Janina. - Jak Polsat zakodował mistrzostwa, to nie mogę oglądać meczy siatkarzy. Ale córka zrobiła mi wielką niespodziankę. Wczoraj zadzwoniła do mnie i powiedziała, że kupiła mi bilet na mecz Polaków! Skakałam do góry z radości! Pierwszy raz jestem w Atlas Arenie. Poprzednim razem byłam w starej hali. Teraz nie mogłam poznać, jak tu wszystko się zmieniło. Niestety, będę tylko na jednym meczu. Nie stać mnie na bilety.

Ceny biletów na mecze Polaków w Atlas Arenie to temat, który często się przewijał wśród kibiców. Pani Krystyna Kowalczyk przyszła razem z mężem Jarosławem i bratem Jackiem. Mieszka na ul. Piotrkowskiej i twierdzi, że tam trochę czuje się atmosferę mistrzostw. Są reklamy witające kibiców z różnych krajów, przed restauracjami, pubami pojawiają się flagi siatkarskiego mundialu, niektóre lokale zapraszają do wspólnego oglądania meczów.

- Pracuję na Karolewie, bardzo blisko Atlas Areny i tam odnosi się wrażenie, że żadne mistrzostwa się nie odbywają! - twierdzi pani Krystyna. - Ale najbardziej bolą mnie ceny biletów. To skandal, że najtańszy kosztuje 110 zł. Gdyby na jeden mecz chciała pójść cała, czteroosobowa rodzina to wydałaby prawie 500 zł! Uważam, że za najtańsze bilety powinno się płacić nie więcej niż 50-60 zł! Byliśmy tylko na meczu z USA. Nie stać nas, by pójść oglądać kolejne spotkanie Polaków. A przecież chodziliśmy na wszystkie spotkania Ligi Mistrzów, które były rozgrywane w Łodzi. Wtedy tylko za bilet płaciliśmy 20 zł...

Pani Marianna i jej syn Tomasz przyjechali do Łodzi z okolic Dęblina. Tomasz chodził dumnie w peruce we włoskich barwach. Tłumaczy, że zawsze kibicuje Włochom.

- Oczywiście kiedy nie grają z Polakami! - zaznacza.

Do Łodzi przyjechali na jeden dzień. Po meczu wracają do domu.

- Przyjechaliśmy trochę wcześniej, bo chcieliśmy zwiedzić Łódź, przede wszystkim zobaczyć Manufakturę - mówi Tomek. - Ale gdy zobaczyliśmy te wykopy, to zrezygnowaliśmy... Może tu jeszcze przyjedziemy kiedyś na dłużej. W Łodzi mamy rodzinę. Byłem u nich kilka dni wiele lat temu. Pamiętam, że odwiedziłem Falę, lunapark...

Karolina i Krzysztof są kibicami polskiej reprezentacji z Poznania. Cieszą się, że dzięki autostradzie mogli szybko przyjechać na mecz, nie musieli nawet brać wolnego dnia w pracy.

- Byliśmy w Łodzi, gdy rozgrywano tu Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet, w 2009 roku - opowiadają. - Ale wtedy też wpadaliśmy na jeden dzień. Miasta nie zwiedzaliśmy. Może kiedyś się uda? Słyszeliśmy, że są tu ładne pałace. A najważniejszą ulicą jest Piotrkowska. Bez problemów przejechaliśmy przez miasto. Gorzej było, gdy zjechaliśmy z autostrady. Chętnie przyjechalibyśmy na mecz w sobotę czy niedzielę, ale nie wiemy czy uda się kupić bilety.

Polscy siatkarze mieszkają w hotelu DoubleTree by Hilton Hotel. Już kilka godzin przed meczem czekał na nich reprezentacyjny autokar. Fanów nie zgromadziło się wielu. Tylko kilka gimnazjalistek liczących na wspólne zdjęcie z gwiazdami siatkówki. Udało się je zrobić Oli, która na co dzień trenuje siatkówkę i gra jako rozgrywająca. Do domu wróciła ze zdjęciem z Krzysztofem Ignaczakiem. Patrycji, innej gimnazjalistce, udało się namówić na zdjęcie Stefana Antigę. Potem siatkarze wsiedli do autokaru i w asyście policji pojechali do Atlas Areny...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łodzianie kochają siatkówkę, kibicują starzy i młodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki