Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dymisja trenera Widzewa jest pewna. Pytanie tylko, kiedy?

Paweł Hochstim
Włodzimierz Tylak przeżywa trudne chwile w Widzewie. Nie pomógł mu w tym szef klubu, który zapowiadał walkę o awans
Włodzimierz Tylak przeżywa trudne chwile w Widzewie. Nie pomógł mu w tym szef klubu, który zapowiadał walkę o awans Łukasz Kasprzak
Atmosfera wokół szkoleniowca Widzewa staje się coraz bardziej gęsta. W niedzielę wieczorem, gdy piłkarze wrócili po przegranym meczu z Termalicą Nieciecza, pod stadionem czekała kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców, która domagała się natychmiastowej dymisji Włodzimierza Tylaka.

Brak zaufania do szkoleniowca widzewscy fani manifestują również podczas meczów. Sam trener nie komentuje ich zachowania tłumacząc, że "zajmuje się trenowaniem". Niestety, z mizernym skutkiem.

Stara piłkarska zasada mówi, że jeśli ma się słabą drużynę, to trzeba dać jej dobrego trenera. Widzew bez wątpienia drużynę ma bardzo przeciętną, ale przecież nie gorszą, niż wiele drużyn pierwszoligowych, jak choćby Stomil Olsztyn (5. miejsce), Flota Świnoujście (7.), czy Chrobry Głogów (9.). Najgorsze jednak nie są same wyniki, a kompletny brak pomysłu widzewiaków na grę. A to już właśnie jest zadanie szkoleniowca.

Trener Tylak bez wątpienia jest sympatycznym człowiekiem, który stara się Widzew podnieść. Problem jednak w tym, że nie umie tego zrobić. A ponadto wygląda na to, że nie może liczyć na pełne zaufanie piłkarzy, skoro kilkudziesięciu ludzi go lży, a zawodnicy podchodzą i ucinają sobie z nimi pogawędkę.

To, że Tylak nie dokończy sezonu na ławce Widzewa jest pewne, a od władz klubu zależy, jak szybko dokonają zmiany. Prezes Sylwester Cacek nie lubi przyznawać się do błędów, a przecież chyba tylko on (i jego doradcy) wierzyli, iż Tylakowi uda się prowadzić łódzki zespół do zwycięstw. Wybór szkoleniowca po odejściu z klubu Artura Skowronka od początku przecież budził wielkie kontrowersje. Inna sprawa, że Przemysław Cecherz, który cieszył się zaufaniem kibiców też notuje fatalne wyniki, a jego GKS Tychy sąsiaduje z Widzewem w tabeli.

Prezes Cacek musi jednak zdawać sobie sprawę, że już na samym początku popsuł Tylakowi pracę, gdy ogłosił, że celem drużyny jest awans do ekstraklasy. Oczywiście ci, którzy patrzą na zespół chłodnym wzrokiem od razu pukali się w głowy, ale trzeba pamiętać, że jest też wielka grupa ślepo zakochanych w nim kibiców, która z pewnością łudziła się, że będzie dobrze. I to ta grupa, co całkowicie zrozumiałe, czuje się teraz rozczarowana. Bo Widzew dziś nie walczy o miejsce w ekstraklasie, a najwyżej o utrzymanie miejsca w pierwszej lidze.

Tylak cudów szefom Widzewa na pewno nie obiecywał, a po prostu przyjął propozycję pracy. Rzucił poprzednie zajęcie i, tak po ludzku, można zrozumieć, że nie chce podać się do dymisji. Dokładnie na tej samej zasadzie, gdy ci obrażający go dzisiaj kibice nie rzucają pracy, gdy popełnią jakiś błąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki