Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Środkowy pazur - siatkarze też ludzie

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński
Najpierw Polacy ciągną syberyjskiego tygrysa za wąsy, a później oburzają się, że zwierzę pokazuje pazury, w tym wypadku środkowy pazur wyprostowany ku górze. Tak było w Atlas Arenie po siatkarskiej bitwie Polski z Rosją. Kibice buczą, gwiżdżą, wyzywają - i to jest cacy. Zdenerwowany po porażce i sprowokowany zachowaniem polskich kibiców zawodnik rewanżuje się gestem także z poziomu rynsztoka - ale to jest be!

Siatkówka wreszcie pokazała emocje! Takie, które są właściwe dla każdej dyscypliny. Kiedyś słyszeliśmy okrzyk uczestników siatkarskiego pikniku: "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało".

Na szczęście to się zmieniło. Nie wymagajmy od pokonanych, by potrafili tłumić napięte jak postronki nerwy. Siatkarze to też ludzie.

Dziś krytykujemy jakiegoś tam siatkarza, co wyprostował pazura. Nie pochwalamy takich zachowań, ale historia sportu zna gorsze przypadki.

Mój wielki przyjaciel Paweł Smaczny, dziennikarz w redakcji Piłki Nożnej był też sędzią rugby. Pewnego dnia prowadził mecz ekstraligi na warszawskiej Skrze, gdzie wciąż dochodziło do spięć między drużynami. Obie strony miały pretensje do arbitra. W pewnym momencie wulkan musiał wybuchnąć. Najpierw jeden rugbista popchnął drugiego, później była walka piętnastu na piętnastu, następnie do walki włączyli się krytykowani... sędziowie. Wszystko na pięści. Paweł Smaczny, potężnej postury mężczyzna, brat wieloletniego kierownika drużyny koszykarek ŁKS, Wojciecha Smacznego, uniknął obrażeń. Jego rywale również. Po poprawieniu strojów, otarciu krwi, trzy strony tego incydentu wróciły do gry. A po meczu wszyscy poszli na piwo.

Inny przykład sprzed lat. Słynny Eric Cantona nie wytrzymał obelg płynących pod jego adresem z trybun. W końcu przeskoczył przez bandę i dopadł kibica.

Wielu ludziom się wydaje, że można krytykować innych do woli. A przecież trzeba się spodziewać, że po akcji następuje kontra. Tak było kiedyś na stadionie Widzewa, gdy dziennikarze głośno wyrażali swoją negatywną opinię o grze bodajże piłkarza Cecherza. Atmosfera gęstniała, aż w końcu siedzący kilka rzędów pod nami mężczyzna wstał, odwrócił się do nas i mówi mniej więcej tak: "A co wy, wszystkie rozumy pozjadaliście? Tylko krytykować potraficie! Już nie da się tego słuchać". Jak się później okazało w obronie piłkarza stanął będący na trybunach jego... ojciec.

Nasi siatkarze dostarczyli nam takich chwil radości, że wystarczy do końca roku. Mariusz Wlazły pewnie zostanie najlepszym Sportowcem Roku. Teraz tylko trzeba liczyć, że siatkarze zarażą entuzjazmem piłkarzy. Na szczęście Katalonia nie odłącza się od Hiszpanii, więc nie rośnie nam konkurencja w eliminacjach mistrzostw Europy. Kiedy zaczynałem interesować się piłką, w UEFA zrzeszone były 24 federacje, teraz jest ponad dwa razy tyle. A zatem, niech nikt już się nie odłącza, bo nigdy nie awansujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki