Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital Konopnickiej nie ma odpowiedniej karetki. Musi usypiać dzieci przed wyjazdem na zabiegi

Joanna Barczykowska
Szpital im. Konopnickiej nie ma karetki transportowej, do której oprócz małego pacjenta, lekarza, pielęgniarki i kierowcy zmieszczą się rodzice
Szpital im. Konopnickiej nie ma karetki transportowej, do której oprócz małego pacjenta, lekarza, pielęgniarki i kierowcy zmieszczą się rodzice Krzysztof Szymczak
Szpital im. Konopnickiej w Łodzi, w którym leczy się ciężko chore dzieci, nie ma odpowiednio dużej karetki do transportu małych pacjentów. Ledwie mieszczą się w niej lekarz i pielęgniarka. Dlatego na czas przewozu do innego szpitala na badania dzieci po prostu się usypia. Chodzi o to, by spokojnie zniosły podróż, a potem badanie lub radioterapię.

Mają zaledwie po kilka lat i cierpią na nowotwory złośliwe. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Konopnickiej w Łodzi, gdzie znajduje się oddział onkologiczny dla dzieci małych i starszych, otrzymują najlepsze leczenie i opiekę. Czasem maluchy muszą szpital opuścić, by pojechać na specjalistyczne badania czy leczenie do innych placówek, np. na radioterapię. I tu zaczyna się problem.

Szpital im. Konopnickiej nie ma karetki transportowej, do której oprócz małego pacjenta, lekarza, pielęgniarki i kierowcy zmieszczą się rodzice. To oznacza, że trzeba usypiać dzieci, zwłaszcza te najmłodsze, na czas transportu i badań. Niektóre maluchy, np. dzieci chore na nowotwory mózgu, wymagają transportu na radioterapię codziennie przez 7 tygodni.

- Żeby zaoszczędzić im dodatkowego stresu, dzieci są usypiane na 2 godziny. To wystarcza na transport ze szpitala im. Konopnickiej do szpitala im. Kopernika, sesję radioterapii i powrót na oddział - wyjaśnia Joanna Bednarska-Kociołek, pracownik socjalny Fundacji Gajusz, która opiekuje się dziećmi onkologicznie chorymi w szpitalu im. Konopnickiej.

Szpital ma jedną karetkę transportową, która robi kilka kursów dziennie.

- Służy przede wszystkim dzieciom onkologicznie chorym z dwóch oddziałów: od roku do 5 lat i od 5 lat wzwyż. Największy problem przy transporcie jest z tymi najmłodszymi pacjentami - mówi doktor Zbigniew Jankowski, dyrektor ds. medycznych w szpitalu im. Konopnickiej. - Codziennie wozimy dzieci na radioterapię do Regionalnego Ośrodka Onkologicznego przy szpitalu im. Kopernika lub do Centralnego Szpitala Klinicznego. Mamy wielu pacjentów, którzy wymagają transportu każdego dnia.

Dwa oddziały onkologiczne w szpitalu im. Konopnickiej mieszczą 60 pacjentów. Kilku z nich każdego dnia wymaga radioterapii.

- To dzieci bardzo doświadczone przez życie. W przypadku nowotworów mózgu okres radioterapii to nawet 7 tygodni, co oznacza, że maleńkie dzieci, które nie ukończyły 5 lat, muszą być codziennie usypiane, żeby mogły być bez niepotrzebnego stresu przetransportowane do szpitala im. Kopernika. Z czasem dawki leków muszą być większe, bo dzieci się uodparniają, a to źle wpływa na ich zdrowie - mówi Joanna Kociołek-Bednarska.

Jedynym sposobem, aby uniknąć usypiania małych, a ciężko chorych pacjentów na czas transportu jest wynajęcie zewnętrznej karetki transportowej, np. od pogotowia ratunkowego. Za to jednak trzeba płacić, a nie każdego rodzica na to stać.

- Na prośbę rodziców wynajmujemy czasem pełną karetkę transportową. Rodzice muszą za to zapłacić 80 zł. To różnica w cenie między wynajętą karetką a kosztem naszej sanitarki - mówi doktor Janowski.

Dzieci rodziców, których nie stać na wynajęty transport, są skazane na jazdę wysłużoną, czteroosobową sanitarką. Rozwiązaniem byłby zakup nowej karetki transportowej dla szpitala im. Konopnickiej, która pomieściłaby lekarza, pielęgniarkę anestezjologiczną, małego pacjenta i rodzica.

- Niestety, szpitala nie stać na taki zakup. My musimy zabezpieczyć przede wszystkim lekarstwa dla dzieci. Na dodatkowe zakupy już nie wystarcza - mówi doktor Janowski.

Karetka transportowa, która zaspokoiłaby potrzeby dziecięcego szpitala, kosztuje od 150 do 200 tys. zł. Pomoc z zebraniu środków na ten cel zaoferowała Fundacja Gajusz, która od wielu lat opiekuje się pacjentami chorymi na nowotwory.

- Szukamy sponsorów, którzy mogliby sfinansować zakup karetki dla szpitala. Mamy jednak nadzieję, że uda na się pozyskać przychylność prywatnych osób albo znaleźć firmy, które zechciałyby sfinansować zakup specjalistycznej karetki - mówi Joanna Bednarska-Kociołek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki