Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica/Złotoryja: 11 osób zarażonych włośnicą

Piotr Kanikowski
Dariusz Gdesz
Do poznańskiej Kliniki Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych trafiło 11 mieszkańców powiatów legnickiego, złotoryjskiego i żagańskiego. Lekarze już potwierdzili u nich włośnicę - śmiertelnie groźną chorobę wywołaną przez włośnie, groźne pasożyty.

Źródłem zakażenia było najprawdopodobniej mięso z dzika, które wszyscy jedli na zabawie sylwestrowej w jednej z wiosek w pobliżu Żagania. Poza hospitalizowanymi, około 20 osób objęto obserwacją, ale krąg zagrożonych może być znacznie szerszy.

Na razie kilka sanepidów, lekarze weterynarii i słubicka prokuratura próbują ustalić fakty. Pierwsze tropy prowadzą w stronę Krosna Odrzańskiego. Tam pod jednym ze sklepów 10 grudnia 2010 roku mieszkanka powiatu żagańskiego kupiła znaczną ilość mięsa z dzika. Część zjadła sama jeszcze tego samego dnia, część przekazała rodzinie z okolic Legnicy. To mięso, skrojone do bigosu, przerobione na szynki i kiełbasy, trafiło 31 grudnia na zabawę sylwestrową pod Żaganiem, gdzie bawiły się m.in. 2 osoby ze Złotoryi.

5 stycznia Jacek Stępień, powiatowy inspektor sanitarny w Żaganiu, został powiadomiony, że u jednej z mieszkanek wystąpiły objawy włośnicy, m.in. wysoka gorączka, dolegliwości żołądkowe, bóle mięśni i bardzo charakterystyczna opuchlizna twarzy. To postawiło na nogi służby w kilku powiatach.
- Badania laboratoryjne potwierdziły, że w mięsie znajdowały się larwy włośnia - mówi Jacek Stępień.

Na początek objawy pojawiły się u kobiety, która zjadła mięso 10 grudnia. Potem także u jednego dziecka i czterech osób dorosłych z powiatu złotoryjskiego oraz czterech mieszkańców powiatu legnickiego. Chorych błyskawicznie objęto opieką w poznańskiej Klinice Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych. Nieleczona włośnica kończy się czasami zapaleniem mięśnia sercowego, płuc lub mózgu i śmiercią. W tym przypadku szybka reakcja pozwala zażegnać takie niebezpieczeństwo.
Możliwe jednak, że inspektorom sanitarnym nie do wszystkich udało się dotrzeć.

- Rodzinę, w której pojawiły się objawy włośnicy, mamy pod opieką - mówi Małgorzata Stawiska-Lichota, rzeczniczka prasowa Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy.
- Ale nie wykluczam, że ktoś, o kim nie wiemy, także uczestniczył w tej zabawie i mógł zjeść mięso z pasożytem.

Dochodzenie wykazało, że na feralnym Sylwestrze bawiło się 95 balowiczów. Łącznie z osobami, które mogły wcześniej kosztować zarażonej dziczyzny, w kręgu zagrożenia mogło się znaleźć od 103 do 108 osób.

Jeden ze śladów choroby wiódł na teren powiatu słubickiego, skąd także dostarczano dziczyznę na zabawę pod Żaganiem. Źródło zakażenia musiało być jednak inne, bo dziki spod Słubic miały świadectwo zdrowia - przed przekazaniem masarzowi badał je lekarz i nie stwierdził włośni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska