Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokąd trafią pacjenci ZOL-u przy Liściastej?

Alicja Zboińska
Łódzki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia chce, by na początku listopada pacjentami ZOL-u przy ul. Liściastej zajęły się inne placówki
Łódzki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia chce, by na początku listopada pacjentami ZOL-u przy ul. Liściastej zajęły się inne placówki Paweł Łacheta
W poniedziałek ma się okazać, gdzie od listopada będą przebywać dotychczasowi pacjenci ZOL-u przy ul. Liściastej w Łodzi, z którym NFZ zerwał kontrakt. Tego dnia zostaną otwarte koperty z ofertami, które wpłynęły na konkurs. Chodzi o opiekę nad 55 pacjentami, których pobyt opłaca NFZ.

- Mamy nadzieję, że zechcą ich przejąć placówki z Łodzi, tak, by rodzinom było łatwiej kontaktować się z bliskimi - mówi Anna Leder, rzecznik łódzkiego oddziału NFZ. - Kontrakt z zakładem opiekuńczo-leczniczym Dom Pomocy Rodzinie przy ul. Liściastej zerwaliśmy z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia, który upływa na początku listopada. Placówka nie powinna już przyjmować nowych chorych, tylko informować pacjentów i ich rodziny o końcu działalności.

Lista zastrzeżeń NFZ w stosunku do dyrekcji placówki jest długa. Urzędnikom najpierw nie podobały się braki w personelu. Uznali, że w placówce jest zbyt mało pielęgniarek. Tak było w ubiegłym roku. NFZ nałożył 31 tys. zł kary, którą szefowie ZOL-u zapłacili. Zatrudnili też więcej pielęgniarek.

W tym roku ZOL został skontrolowany ponownie, a NFZ nałożył kolejną karę, tym razem w wysokości 35 tys. zł. Prowadzący placówkę odwołali się od niej, sprawą ma zająć się prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeszcze jej nie rozpatrzył.

- W ZOL-u doszło do rażących i nieakceptowalnych przez NFZ nieprawidłowości i nadużyć zarówno z punktu widzenia zapisów prawa, jak i ze względu na dobro pacjentów i ich rodzin - tak decyzję Funduszu tłumaczyła rzecznik łódzkiego oddziału NFZ. - ZOL wbrew prawu pobierał od pacjentów dodatkowe opłaty za wyżywienie i zakwaterowanie.

Chodzi np. o pacjentkę, której emerytura wynosiła 1415 zł. Mimo to ZOL pobierał od niej 1500 zł, a nie 70 proc. jej dochodu.

W ramach kontraktu NFZ płacił za leczenie pacjentów. Pieniądze za wyżywienie i zakwaterowanie miały pochodzić z rent lub emerytur pacjentów. Zgodnie z polskim prawem opłata nie może być wyższa niż 70 proc. miesięcznego dochodu pacjenta. Z zastrzeżeń Funduszu wynika, że szefowie ZOL-u w przypadku gorzej sytuowanych pacjentów pobierali dodatkowe pieniądze.

Ewa Janicka, współwłaścicielka Domu Pomocy Rodzinie zaznacza, że placówka musiała pobierać dopłaty od rodzin pacjentów, by nie generować strat i utrzymać chorych. Dom Pomocy Rodzinie mimo zerwanego kontraktu działa jak do tej pory.

- Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na nasze zażalenie,a dyrektorka łódzkiego NFZ przetrzymała nasze pismo - mówi Janicka. - Przyjmujemy nowych pacjentów, gdyż spór jest nierozstrzygnięty.

Placówki broni część krewnych pacjentów. Do NFZ-u wysłali pismo, z którego wynika, że są zadowoleni z poziomu opieki i nie mają zastrzeżeń do wysokości dopłat. Kolejne pismo wysłali pracownicy, którzy twierdzą, że pracują ciężko, do pacjentów podchodzą z sercem i boją się utraty pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki