- Mamy nadzieję, że zechcą ich przejąć placówki z Łodzi, tak, by rodzinom było łatwiej kontaktować się z bliskimi - mówi Anna Leder, rzecznik łódzkiego oddziału NFZ. - Kontrakt z zakładem opiekuńczo-leczniczym Dom Pomocy Rodzinie przy ul. Liściastej zerwaliśmy z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia, który upływa na początku listopada. Placówka nie powinna już przyjmować nowych chorych, tylko informować pacjentów i ich rodziny o końcu działalności.
Lista zastrzeżeń NFZ w stosunku do dyrekcji placówki jest długa. Urzędnikom najpierw nie podobały się braki w personelu. Uznali, że w placówce jest zbyt mało pielęgniarek. Tak było w ubiegłym roku. NFZ nałożył 31 tys. zł kary, którą szefowie ZOL-u zapłacili. Zatrudnili też więcej pielęgniarek.
W tym roku ZOL został skontrolowany ponownie, a NFZ nałożył kolejną karę, tym razem w wysokości 35 tys. zł. Prowadzący placówkę odwołali się od niej, sprawą ma zająć się prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeszcze jej nie rozpatrzył.
- W ZOL-u doszło do rażących i nieakceptowalnych przez NFZ nieprawidłowości i nadużyć zarówno z punktu widzenia zapisów prawa, jak i ze względu na dobro pacjentów i ich rodzin - tak decyzję Funduszu tłumaczyła rzecznik łódzkiego oddziału NFZ. - ZOL wbrew prawu pobierał od pacjentów dodatkowe opłaty za wyżywienie i zakwaterowanie.
Chodzi np. o pacjentkę, której emerytura wynosiła 1415 zł. Mimo to ZOL pobierał od niej 1500 zł, a nie 70 proc. jej dochodu.
W ramach kontraktu NFZ płacił za leczenie pacjentów. Pieniądze za wyżywienie i zakwaterowanie miały pochodzić z rent lub emerytur pacjentów. Zgodnie z polskim prawem opłata nie może być wyższa niż 70 proc. miesięcznego dochodu pacjenta. Z zastrzeżeń Funduszu wynika, że szefowie ZOL-u w przypadku gorzej sytuowanych pacjentów pobierali dodatkowe pieniądze.
Ewa Janicka, współwłaścicielka Domu Pomocy Rodzinie zaznacza, że placówka musiała pobierać dopłaty od rodzin pacjentów, by nie generować strat i utrzymać chorych. Dom Pomocy Rodzinie mimo zerwanego kontraktu działa jak do tej pory.
- Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na nasze zażalenie,a dyrektorka łódzkiego NFZ przetrzymała nasze pismo - mówi Janicka. - Przyjmujemy nowych pacjentów, gdyż spór jest nierozstrzygnięty.
Placówki broni część krewnych pacjentów. Do NFZ-u wysłali pismo, z którego wynika, że są zadowoleni z poziomu opieki i nie mają zastrzeżeń do wysokości dopłat. Kolejne pismo wysłali pracownicy, którzy twierdzą, że pracują ciężko, do pacjentów podchodzą z sercem i boją się utraty pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?