Andrzej Kretek rozpoczął niefortunnie pracę jako trener ŁKS Łódź. Przegrał w rzutach karnych mecz Pucharu Polski w Konstantynowie z Włókniarzem, który zresztą niegdyś prowadził. Potem było już z górki. Pierwszy mecz w III lidze przypadł w Sieradzu z Wartą. To spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Potem był jeszcze remis z Polonią Warszawa 1:1 trzy zwycięstwa z rzędu - w Aleksandrowie z Sokołem 1:0, w Tomaszowie z Lechią także 1:0 i w minioną niedzielę na stadionie przy alei Unii 2 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 2:0.
Po tym ostatnim meczu można było w końcu zobaczyć uśmiechniętego trenera Andrzeja Kretka, a to, proszę mi wierzyć, podczas meczów w których bierze udział jako trener, rzadkość. Owszem, można zobaczyć szalejącego przy linii bocznej trenera, to jednak normalka, ale żeby radosnego niczym skowronek - po prostu bezcenne! Zwiastować może to tylko jedno - szkoleniowiec zadowolony jest z tego co zrobił, a zrobił w krótkim przecież czasie, wiele.
ŁKS to zupełnie inny zespół niż z początku sezonu, nie jest bojaźliwy, przestraszony i niepewny, lecz groźny dla każdego. Jak tak dalej pójdzie, a przecież do końca sezonu jeszcze daleko, możemy mieć w przyszłym sezonie derby Łodzi, w II lidze, bo w II, ale jednak...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?