Łodzianka do ostatnich chwil opiekowała się chorą na raka mamą. Z tego powodu wróciła z zagranicy. Zabrała mamę do lekarzy w Szczecinie. Sąsiadka jej nie widziała w Łodzi i powiedziała urzędnikom, że kobieta nie mieszkała w mieszkaniu komunalnym z matką do chwili śmierci. Teraz łodzianka została bez dachu nad głową.
Pani Magdalena wyjechała z Łodzi do Anglii za chlebem. Osiem lat mieszkała za granicą. W kraju została jej matka. Żeby staruszka nie płaciła więcej na przykład za wywóz śmieci, pani Magda zgłosiła w urzędzie czasową emigrację.
Mama zachorowała na raka. Pani Magda spakowała walizki i przyjechała pomóc. Zabrała mamę do najlepszych lekarzy w Szczecinie. Była tam z nią kilka miesięcy. W czerwcu mama zmarła. Dla pani Magdy było to bardzo ciężkie przeżycie. Kobieta dziś na samo wspomnienie o tym wydarzeniu nie potrafi powstrzymać łez. Do tego okazało się, że kobieta musi opuścić rodzinny dom, w którym się wychowała i spędziła niemal całe życie. Wszystko przez to, że urzędnicy posłuchali sąsiadki, która powiedziała, że w ostatnim czasie pani Magda nie pokazywała się w mieszkaniu.
- Jak się miałam pojawiać, skoro od kilku miesięcy byłam z mamą w Szczecinie. Zamieszkałam u rodziny, żeby być jak najbliżej mamy i szpitala - opowiada pani Magdalena.
Grzegorz Gawlik, specjalista z łódzkiego magistratu, podkreśla, że najemcą mieszkania była matka pani Magdy. Pani Magda 14 sierpnia złożyła wniosek o oddanie w najem tego mieszkania, po śmierci matki.
- Według przepisów, "w razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego, kolejnym najemcą może zostać: małżonek nie- będący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych oraz osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą" - tłumaczy Gawlik.- Przepisy uzależniają jednak najem od stałego zamieszkiwania z najemcą do chwili jego śmierci . Administracja Zasobów Komunalnych Łódź-Górna przeprowadziła wywiad środowiskowy wśród mieszkańców posesji, który nie potwierdził faktu zamieszkiwania pani Magdaleny z najemcą do chwili śmierci. Wobec braku dowodów potwierdzających przesłanki, pani Magdalena nie mogła wstąpić w prawa najmu mieszkania.
Gawlik dodaje, że teraz kobiecie przysługuje prawo do wystąpienia do sądu z powództwem przeciwko Administracji Zasobów Komunalnych o ustalenie praw do mieszkania.
Pani Magdalena jest załamana. - Byłam z mamą do chwili śmierci - mówi kobieta. - Nikt nie chce mnie zrozumieć. Jak można oprzeć decyzję o wypowiedź jednej sąsiadki? Sąsiedzi nie mogli mnie widzieć w mieszkaniu, bo wróciłam do niego po pogrzebie mamy.
Łodzianka chciałaby ułożyć sobie życie z rodziną w Łodzi.- W Anglii mąż pracował w hipermarkecie na noce, ja zajmowałam się trójką dzieci. Chcieliśmy uzbierać pieniądze, wyremontować mamy mieszkanie i żyć w Łodzi. Nie przyszło mi do głowy starać się w Anglii o status rezydenta. Czy tak urząd pomaga osobom, które chcą wrócić z emigracji? - zastanawia się pani Magdalena.- Dbałam o to mieszkanie. Mieszkała tam moja prabacia i babcia. Sama doprowadziłam wodę i kanalizację. Dlaczego urzędnicy nie chcą mi pomóc?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?