Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi, który z dumą ogłaszał nowe połączenia 4YOU Airlines, podczas sesji Rady Miejskiej był nieobecny. Radni domagali się, aby to właśnie on odpowiadał na ich pytania o plany rozwoju Lublinka.
Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi wytłumaczył radnym, że Cieślak jest teraz w Monachium i nie ma możliwości, by na sesji się pojawił. Na pytania radnych odpowiadał w zastępstwie wiceprezydenta Krzysztof Grzywaczewski, dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego łódzkiego magistratu oraz Stanisław Łukoś, prezes Lublinka.
Prezes Łukoś poinformował, że strata lotniska za 2013 r. wynosiła 33 mln zł. W tym roku ma być wyższa.
- Do końca sierpnia tego roku strata wynosi 23 mln 504 tys. zł. Szacujemy, że tegoroczna strata wyniesie ok. 40 mln zł - mówił Łukoś. - Tygodniowo na łódzkim lotnisku mamy teraz 17 samolotów.
Radny Sebastian Tylman (Łódź 2020) zaproponował, by pensję nowego prezesa lotniska uzależnić od liczby pasażerów oraz wyników portu.
- Nad takim rozwiązaniem zastanawiają się w Bydgoszczy - podkreślał Tylman. - Jeśli lotnisko ma złe wyniki, to pensja prezesa również powinna być niższa. Powinien zostać wprowadzony system motywujący. Pensja byłaby niższa, a w momencie dobrych wyników, prezes mógłby dostawać premię.
Trwa właśnie konkurs na stanowisko szefa łódzkiego portu. Do piątku można zgłaszać kandydatury. W przyszłym tygodniu planowane jest przesłuchanie kandydatów. Stanisław Łukoś pełni swoją funkcję tymczasowo. Objął stanowisko po śmierci prezesa Przemysława Nowaka. Nowak zginął po nieudanym skoku spadochronowym.
Stanisław Łukoś zapewniał w środę, że lotnisko nie straci unijnego dofinansowania. Zdradził również że Lublinek ma szansę na zyskanie nowych lotów.
- Rozmawiamy z Adrią o rozszerzeniu dotychczasowej siatki połączeń - zaznaczył Łukoś. - Szczegółów jednak nie mogę zdradzać. Teraz latamy z Adrią do Monachium. Wypełnienie samolotów jest coraz lepsze, sięga nawet 80 proc. Uważam, że lotnisko jest Łodzi potrzebne.
Szansą dla Lublinka miały być połączenia 4YOU Airlines. Samoloty miały wystartować 3 listopada. Jednak przewoźnik zaprzestał sprzedaży biletów i zrezygnował ze startu. Firmą zajęła się prokuratura. Według śledczych mogło dojść do popełnienia przestępstwa.
Radny Bors pytał w środę dlaczego łódzkie lotnisko nie zastosowało żadnych środków ostrożności, kiedy zaczęło być głośno o problemach 4YOU.
- Przewoźnik do ostatniego momentu zapewniał, że poleci - mówił Łukoś. - Port nie poniósł w związku z 4YOU żadnych kosztów. Z naszych informacji wynika, że bilety z Łodzi kupiło 3-4 tys. osób.
W związku z 4YOU pracę na lotnisku stracił Mariusz Jachimek, dyrektor marketingu i sprzedaży portu. Współpracował on także z 4YOU, tworzył dla linii siatkę połączeń.
- Umowa o pracę z dyrektorem Jachimkiem zawiera miesięczny okres wypowiedzenia. Nie przewiduje żadnej odprawy - mówił Łukoś.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?