Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edward Kącki, profesor informatyki, napisał książkę autobiograficzną

Paweł Patora
Prof. Kącki dziś z książką pt. "Wczasy w Anstadta Zdrój"
Prof. Kącki dziś z książką pt. "Wczasy w Anstadta Zdrój" Grzegorz Gałasiński
"Wczasy w Anstadta Zdrój" - to tytuł książki napisanej przez pioniera informatyki w Polsce, Edwarda Kąckiego. W książce wspomina m.in. okres pobytu w więzieniu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa.

Profesor Edward Kącki, wieloletni pracownik Politechniki Łódzkiej, nazywany pionierem informatyki w Polsce, autor 24 książek naukowych i popularnonaukowych, tym razem napisał książkę o zupełnie innym charakterze.

Dziś prawie 89-letni staruszek, przedstawił w niej wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Choć zdarzenia sprzed wielu dziesięcioleci opisał oszczędnym, rzeczowym językiem naukowca, bez ozdobników i literackich upiększeń, książkę czyta się z zaciekawieniem, a niektóre jej fragmenty wręcz z zapartym tchem. A to dlatego, że profesor wspomina fakty niesamowite. Czasem zabawne, ale częściej dramatyczne, a nawet tragiczne. Wszak młode lata autora przypadały na niezwykle burzliwy okres dziejów Polski - drugą wojnę światową, w tym także powstanie warszawskie, a później lata komunistycznego terroru, którego osobiście doświadczył.

Edward Kącki, był przez 7 miesięcy bez powodu więziony w siedzibie Wojewódzkiego Urzędu Bezieczeństwa przy ul. Anstadta w Łodzi. Tu przytoczę fragment książki, który tłumaczy, skąd wziął się jej tytuł - "Wczasy w Anstadta Zdrój".

"Pewnego dnia, gdy przez dłuższy czas padał dość intensywny deszcz, ze ściany pod okienkiem trysnęła woda, tworząc kałużę na betonowej podłodze. Jeden z więźniów, który pierwszy to zauważył, powiedział: "Mamy źródełko w ścianie", na co ja uroczyście oświadczyłem: "Panowie, jesteśmy w Anstadta Zdrój". Gdy wieczorem położyłem się spać i natychmiast zasnąłem, zgodnie z panującym tu zwyczajem zostałem znów z ogromnym hukiem obudzony i poprowadzony na śledztwo. Po odstaniu odpowiedniego czasu pod ścianą, w pierwszym zdaniu usłyszałem pytanie: "Czy ty jesteś tutaj na wczasach? Anstadta Zdrój, co?", a następnie śledczy oświadczył, że rano z naszej celi zostaną zabrane ławy do siedzenia. (...) Przez kolejne trzy dni dostawaliśmy na obiad zupę z bielutkich jak makaron robaków. Była to w zasadzie zupa ze "świeżej" kapusty, w której na wierzchu znajdowała się trzycentymetrowa warstwa białych glist."

Oprócz dramatycznych wspomnień z ubeckiego więzienia, a także tragicznych obrazów z okupowanej przez hitlerowców Warszawy i z powstania warszawskiego, w książce znajdujemy też pogodne obrazki z dzieciństwa autora przed wybuchem wojny i opisy przygód z czasów studenckich, takich jak wywrotka łodzi podczas żeglowania z przyjaciółmi po jeziorach mazurskich, czy wypadnięcie autora z siodła podczas nauki jazdy konnej.

Dużym walorem książki jest szczerość autora, który nie ominął wspomnień o dziewczynach, w których się kochał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki