Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotnym matkom brakuje pieluch, mleka i szczęścia

Agnieszka Jasińska
Amelka za rok pójdzie do przedszkola. Jej mama chce znaleźć pracę i rozpocząć lepsze życie
Amelka za rok pójdzie do przedszkola. Jej mama chce znaleźć pracę i rozpocząć lepsze życie Jarosław Kosmatka
Ojciec Oliwki siedzi w więzieniu, tata Amelki mieszka w schronisku dla bezdomnych. Nikolka ma tylko mamę. Tata nie chce jej znać. Dziewczynki mieszkają w Domu Samotnej Matki. Spotkało je więcej złego niż niejednego dorosłego.

Zwykle dziadkowie kochają wnuczki najbardziej na świecie. Babcia Nikolki wystawiła łóżeczko niemowlaka na korytarz w bloku. Nie chciała dziecka i jej mamy u siebie w mieszkaniu. Tatę Oliwki zabrała policja tuż przed narodzinami. Mama dziewczynki została zupełnie sama, bez pieniędzy i bez dachu nad głową. Tata Amelki nie chce jej znać, jedni dziadkowie również. Drudzy dziadkowie piją i nie trzeźwieją. Dlatego mama Amelki musiała uciekać z domu.

Dom Samotnej Matki przy ulicy Broniewskiego w Łodzi jest jedynym domem, jaki znają dziewczynki. Kiedy się wchodzi do środka, pachnie świeżym praniem. Przy wejściu, pod schodami stoi rząd kolorowych wózków. Każda mama ma oddzielny pokój. Jest tam miejsce na łóżeczko dla dziecka i zabawki.

Samotnymi matkami opiekują się siostry zakonne. Uśmiech nie schodzi im z twarzy. Jednak z dnia na dzień coraz trudniej im się uśmiechać. Siostry dostają coraz mniej pieniędzy na prowadzenie domu. Zaczyna brakować pieluch i mleka dla maluchów. Kiedy siostry muszą powiedzieć matkom, że nie ma kaszki, załamuje im się głos. Wiedzą, że kobiety wiele przeszły. Zbyt wiele. Nie mogą pogodzić się z tym, że nie są w stanie zaoszczędzić im kolejnych zmartwień.

Oliwka zostanie tancerką

Oliwka ma 11 miesięcy. Jej mama była niepełnoletnia, kiedy urodziła się dziewczynka. Oliwka miała niecałe pięć miesięcy, kiedy zamieszkała w Domu Samotnej Matki w Łodzi.

- Ojciec Oliwki jest w zakładzie karnym. Trafił tam za jazdę pod wpływem alkoholu. Siedzi już osiem miesięcy, zostanie jeszcze pół roku - mówi Asia, mama Oliwki. - Chcą go wypuścić ze względu na dziecko. Bez niego jest mi bardzo ciężko.

Policja zabrała tatę Oliwki trzy tygodnie przed porodem. - Od początku wiedziałam, że ma wyrok i może trafić do więzienia. Miał zawieszoną karę. Sama nie wiem dokładnie, na czym to polegało - mówi Asia. - Policja zabrała go, gdy byliśmy u znajomych na grillu. Ktoś poskarżył się, że jesteśmy za głośno. Przyjechali policjanci i wylegitymowali nas. Wtedy okazało się, że ojciec Oliwki musi trafić do więzienia. Zabrali go prosto za kratki.

Asia nie ukrywa, że pobyt w Domu Samotnej Matki to najtrudniejszy czas, jaki ją w życiu spotkał. - Chciałabym być w domu, takim normalnym, prawdziwym, rodzinnym - mówi Asia. - Tu jest zupełnie inaczej. Malutka tęskni za tatą. Miała kilka tygodni, jak pierwszy raz pojechaliśmy do niego do więzienia. Zawsze wyciąga do niego rączki, jak go widzi.

Asia nie może nachwalić się Oliwki. - To złote dziecko, śpi w nocy, nie płacze - mówi Asia.- Jest całym moim światem.
Oliwka cały czas się śmieje i z dumą pokazuje swoje zabawki. Jej ulubiona to różowy chodzik, który gra, kiedy naciśnie się odpowiednie guziki. - Staram się, aby jak najmniej odczuła to, że nie mieszkamy w prawdziwym domu - mówi Asia.- Chciałabym, aby moja córka została łyżwiarką. Ja kiedyś tańczyłam na lodzie. Niestety, przerwałam. Chciałabym, żeby mojej córce się udało.

Asia zauważyła, że sytuacja Domu Samotnej Matki nie wygląda najlepiej. - Kiedyś mogłyśmy prosić siostry o kaszę, kiedy tylko chciałyśmy. Teraz już tak nie ma. W magazynach jest coraz bardziej pusto - mówi Asia.
O porządek w DSM kobiety dbają same. Mają dyżury. Każda ma inny odcinek korytarza do posprzątania.- Staramy się też pomagać sobie nawzajem. Jak trzeba zostawić z kimś dziecko, to nie ma problemu. Tworzymy swego rodzaju rodzinę - mówi Asia.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Nikola będzie tańczyć na lodzie

Nikolka ma rok i osiem miesięcy. Ma piękne, duże brązowe oczy. Patrzy nimi na wszystkich z ogromną ufnością.-Pierwszy raz trafiłyśmy do Domu Samotnej Matki, gdy okazało się, że jestem w ciąży. Moja matka chciała, bym usunęła dziecko. Pomogła mi pani z opieki społecznej - mówi Kamila, matka Nikoli. - W domu były awantury, nie miałam dokąd pójść. U matki zaczęła objawiać się schizofrenia.

Najpierw Kamila zamieszkała z ciocią. Jednak nie mogła tam zostać na dłużej. Gdy trafiła do Domu Samotnej Matki, była w szóstym miesiącu ciąży. - Najtrudniej było mi tam wrócić po porodzie. Tak bardzo chciałam, żeby ktoś na mnie czekał - mówi Kamila. - Musiałam się jednak przyzwyczaić.

Babcia Nikolki zaczęła odwiedzać wnuczkę w Domu Samotnej Matki. Przynosiła zabawki. Kamila zaczęła wierzyć, że jej życie będzie wyglądać normalnie. Babcia zaproponowała, by wróciły do domu. Wróciły. Nie na długo. - Wróciłyśmy na Wielkanoc. Kilka dni wszystko było dobrze. Potem babcia wystawiła łóżeczko wnuczki na korytarz w bloku. Musiałyśmy stamtąd uciekać - mówi Kamila.

Kamila nie wyobraża sobie, żeby Nikolki nie było na świecie. - Gdybym usunęła ciążę, zrobiłabym największy błąd w życiu - mówi Kamila. - Kiedy byłam w ciąży, zastanawiałam się, czy będę potrafiła zająć się dzieckiem, czy dam sobie radę. Dziś Nikolka jest dla mnie najważniejsza. Nie myślałam, że można tak bardzo kochać dziecko. To najwspanialsze, co może spotkać kobietę w życiu.
Ojciec Nikolki uznał dziecko, płaci alimenty. - Ale nie chce jej znać, nie interesuje się córką. Ma inną rodzinę, inne dziecko - mówi Kamila. - Tak samo jak jego rodzice.

Kamila chce zapisać córkę do szkoły tańca. - Chciałabym, żeby była tancerką... Sama kiedyś chciałam zostać tancerką - mówi Kamila. - A może kucharką...? - zastanawia się po chwili. - W telewizji lubię oglądać programy kulinarne. Lubię patrzeć, jak inni gotują. Chciałabym, żebym moja córka tak dobrze gotowała.

Kamila nie ma szans na powrót do rodzinnego domu. - Babcia Nikolki jest chora. Trzy miesiące leczyła się w szpitalu psychiatrycznym. Nie bierze lekarstw - mówi Kamila. - Nie pozwolę, by córce stało się coś złego.

Kamila chce znaleźć pracę jako kucharka albo kelnerka. - Mam już doświadczenie w tej branży - mówi. - Najbardziej cieszyłabym się, jakby znalazło się dla mnie miejsce w McDonaldzie. Już tam pracowałam. Wszystko mam opanowane.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Czarek zostanie znanym sportowcem

Amelka we wrześniu skończyła dwa latka.
- Córka miała sześć miesięcy, kiedy jej tata stracił pracę. Wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie, jakoś wiązaliśmy koniec z końcem - mówi Marta, mama Amelki. - Tata Amelki trafił do schroniska dla bezdomnych. Ja nie miałam się gdzie podziać. Nie mogłam pójść do rodziców. Są alkoholikami, nie trzeźwieją. Oprócz Amelki mam jeszcze synka. Cezary ma pięć i pół roku. We trójkę zamieszkaliśmy w Domu Samotnej Matki. Nie mogłam pozwolić, by dzieci spały pod mostem.

Marta nie może liczyć na wsparcie rodziny. Jest sama. Musi być silna dla dzieci i dla siebie.

- Czekamy na mieszkanie socjalne. Jak się tam wprowadzimy, nasze życie będzie lepsze - zawiesza głos Marta. - Dostałam jedną propozycję mieszkania. Ale do niczego się nie nadawało. Nie mogłam tam mieszkać z dziećmi. Był grzyb, wilgoć i pleśń na ścianach. Nie było łazienki, nie było możliwości, by tam kiedykolwiek zrobić łazienkę.

Marta swoje dzieciństwo wspomina dobrze. Uśmiecha się, kiedy o nim opowiada.

- Miałam pięć sióstr, było wesoło. Tata pił, ale pracował. Mama jeszcze nie piła. W święta w ogóle nie było alkoholu. W Wigilię było dwanaście potraw - wspomina Marta. - Mama starała się, jak mogła. Prowadziła dom, dbała o nas. Potem zaczęła pić. Nie wytrzymała picia taty. Teraz nawet ona nie trzeźwieje.

Ostatnie święta Marta spędziła z dziećmi w Domu Samotnej Matki. Nie ma złych wspomnień. - Było cudownie - mówi Marta. - Dzieci dostały zabawki, przyszedł Święty Mikołaj. Amelka dostała wózek, Czarek klocki lego i wymarzone sanki. Była też pościel dla dzieci, organki do grania, słodycze. Było świątecznie, ciepło. Siostry o wszystko zadbały.

Marta jest dumna ze swoich dzieci. - Czarek został wyróżniony w sporcie. Jest szybki, sprawny. Może zostanie znanym sportowcem? - zastanawia się Marta.

Amelka za rok pójdzie do przedszkola. - Do żłobka nie chodzi, bo często choruje. Ma przewlekłe zapalenie płuc - mówi Marta.
Czarek ma innego tatę niż Amelka. Tata siedzi w więzieniu. - Nie ukrywam tego. Tłumaczę, że tata ma karę. Wolę, żeby wiedział wszystko ode mnie, a nie na przykład od innych dzieci - mówi Marta. - Tata Czarka wyjdzie z więzienia w 2018 roku. To dużo czasu. Nie jeździmy do niego, bo to daleko.

Marta bardzo chwali sobie Dom Samotnej Matki. - Posiłki przygotowuje nam kucharka. Ale jeśli chcemy, możemy same sobie coś na kuchni przygotować - mówi . - Często robię dla dzieci naleśniki. Prawie jak w domu.

Marta także zauważyła, że siostrom jest coraz trudniej, że coraz więcej rzeczy brakuje.

- Ostatnio pokończyły się pampersy i mleko. Wcześniej miałyśmy wszystko co niezbędne, mogłyśmy brać pieluchy, proszek do prania. Mogłyśmy się zgłosić po to o każdej porze. Teraz już tak nie ma - mówi Marta.

CZYTAJ DALEJ
Siostry proszą o pomoc

Sytuacja finansowa DSM wygląda coraz gorzej. Maleje dotacja na jego utrzymanie. A będzie jeszcze gorzej. Wszystko przez to, że zmieniły się przepisy: w tym roku dotacja wynosi 500 zł na osobę, za rok będzie o 40 zł mniej. Od stycznia tego roku Dom Samotnej Matki działa w ramach nowej umowy, zawartej między Miastem Łódź - Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Łodzi a Centrum Służby Rodzinie w Łodzi. Umowa jest zawarta na pięć lat.

- Jeśli trafi się sponsor, osoba, która chce pomóc, to dobrze. Gorzej, jeśli w miesiącu nie ma znikąd wsparcia. Ostatnio napisałam prośbę o pomoc do 15 firm. Odezwała się jedna - mówi siostra Magdalena Krawczyk, dyrektor Domu Samotnej Matki im. Stanisławy Leszczyńskiej w Łodzi. - Do tej pory udało nam się pociągnąć dzięki pomocy z ramienia Kościoła. Nasza sytuacja finansowa w tym roku uległa drastycznemu pogorszeniu. W latach minionych przekazywana była stała miesięczna kwota dotacji. Rok temu było to 28.309 zł miesięcznie.

Według wyliczeń siostry Magdaleny w tym roku dotacja przekazywana była w następujących kwotach: styczeń - 23.159 zł, luty - 23.159 zł, marzec - 20.667 zł, kwiecień - 29 .210 zł, maj - 23.824 zł, czerwiec - 21.144 zł, lipiec - 20.106 zł.

- Są to śmieszne kwoty, przez kilka miesięcy wystarczały tylko na pensje dla pracowników... A gdzie na zakup żywności, opłaty? - zastanawia się siostra. - Magazyny świecą pustkami, brakuje mleka, pieluch, kosmetyków dla dzieci, chemii gospodarczej, pościeli…Skąd mamy brać na to pieniądze? Nasz wkład własny do połowy roku wyniósł już 70 procent, w ciągu całego roku powinien wynieść 20 procent.

Siostra Magdalena podkreśla, że stygmat samotnego macierzyństwa niesie ze sobą problemy, z którymi człowiek przy normalnym wsparciu rodziny nigdy nie ma do czynienia. - Są to losy matek z domów dziecka, pustostanów, mieszkań bez wody i elektryczności, które w swych rodzinach doświadczyły jedynie przemocy i alkoholizmu - mówi siostra Magdaleny. - To tragiczne historie kobiet i dzieci, dla których ciepły posiłek i własne cztery ściany to luksus na miarę XXI wieku. Gdy przychodzą do nas, zwykle jedynym ich bagażem jest dziecko… Nie mają nic innego: ani ubrań, ani pieluch, ani środków do życia. Jednakże to one są tymi, które nadają sens istnieniu Domu Samotnej Matki. Musimy zapewnić im wszystko, począwszy od bezpiecznego schronienia, środków czystości po pomoc psychologiczną, medyczną, socjalną i wsparcie duchowe. Wymaga to ogromnych pieniędzy. Tym bardziej że w przypadku nieletnich matek koszty utrzymania wzrastają, gdyż nieletnie matki nie mogą pobierać świadczeń. Otrzymujemy na nie 500 zł dotacji. Dla porównania na wychowanka domu dziecka jest 2.500, wychowanka pogotowia opiekuńczego 6.000.

W Domu Samotnej Matki kobiety z dziećmi mogą przebywać przez rok. W teorii. W praktyce zdarza się, że są dłużej. - Matki, które do nas trafiają, bardzo kochają swoje dzieci. Nie chcą oddać maluchów. Czasami to my widzimy, że któraś matka źle zajmuje się dzieckiem i to my interweniujemy - mówi siostra Magdalena. - Często z dziećmi nie potrafią poradzić sobie młode mamy. Nie są świadome trudu macierzyństwa. Na własnej skórze przekonują się, że dziecko to nie zabawka. 16-letnia matka chciałaby się jeszcze bawić, a okazuje się, że maluch zajmuje cały jej czas, choruje, płacze w nocy. To nie są łatwe sytuacje.

Od początku działalności łódzki Dom Samotnej Matki pomógł 1.135 matkom i ponad 2.500 dzieciom w trudnej sytuacji życiowej. W domu przebywa teraz 58 osób: 24 matki i 34 dzieci. Miejsc jest 60. Siedem matek jest niepełnoletnich, najmłodsza ma 16 lat. Niepełnoletnich mam jest coraz więcej. - Gdybym ich nie przyjęła, zostałyby rozdzielone z dziećmi - mówi siostra Magdalena. - Miasto ma za mało miejsc dla nieletnich matek, zaledwie 11, a potrzeba dwa, trzy razy więcej. Przyjmując te matki, jakoś rozwiązujemy ten problem miasta. Tylko wsparcia ze strony miasta brak…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki