Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżet mocno nieobywatelski

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński Grzegorz Gałasiński
Ile budżetu obywatelskiego jest w budżecie obywatelskim? Moim zdaniem - niewiele. Większość projektów zgłoszonych do budżetu obywatelskiego to zadania własne miasta, które powinny być realizowane z "normalnego" budżetu.

Nie chcę umniejszać sukcesu, jakim jest budżet obywatelski i frekwencja w głosowaniu, ale chcę, żeby to był budżet rzeczywiście obywatelski. A na razie mam wrażenie, że władze wyręczają się mieszkańcami i wpychają swoje obowiązki do projektów obywatelskich.

Gdy przeglądałem projekty zgłoszone do budżetu obywatelskiego, to złapałem się za głowę. Wymiana okien w żłobku, naprawa chodników wzdłuż ulic, modernizacja wodociągów, posadzenie kwiatków i przystrzyżenie krzewów, pomalowanie szkoły, ocieplenie przychodni, remont sali gimnastycznej, czy remont łazienek w szkole specjalnej - to wszystko jest psim obowiązkiem miasta! Te zadania powinny być realizowane od ręki, bez względu na to, czy istnieje budżet obywatelski, czy go nie ma. Komisja ds. budżetu obywatelskiego powinna takie projekty odrzucać i przekazywać odpowiednim wydziałom UMŁ, aby urzędnicy przyspieszyli pracę nad tymi zadaniami.

Dziwię się zarówno osobom, które składały takie projekty, jak również ludziom, którzy na nie głosowali. W ten sposób łodzianie zdjęli z władz Łodzi obowiązek dbania o miasto. Jeśli nadal w budżecie obywatelskim będą znajdowały się remonty chodników, wymiana okien i kibelków w szkole, to urzędnicy przyzwyczają się do takiego stanu rzeczy i przestaną realizować te zadania. Powiedzą, że nie muszą już remontować ulic i malować szkół, bo nikt tego nie zgłosił do budżetu obywatelskiego.

Dojdzie do kuriozalnej sytuacji, że w budżecie obywatelskim będziemy głosować nad tym, jakie zadania własne miasta mają być realizowane, a jakie nie muszą. A wtedy nie będzie już miejsca na "prawdziwie" obywatelskie projekty, takie jak wi-fi w tramwajach (co nie jest obowiązkiem miasta), wystawienie opery komicznej w parku (co nie jest obowiązkiem miasta), festiwalu sztuki ulicznej (co nie jest obowiązkiem miasta), nauka języka migowego w szkołach (co nie jest obowiązkiem miasta), czy utworzenie pierwszego na świecie parku ufoludków (co tym bardziej nie obowiązkiem miasta). To są właśnie projekty obywatelskie, czyli pomysły, jakie mają łodzianie na uatrakcyjnienie miasta. To mają być pomysły, które nie są obowiązkiem miasta.

Podczas głosowania na projekty w budżecie obywatelskim miałem wrażenie, że ktoś chce ze mnie zrobić idiotę. Wiem, że większość remontów szkół i chodników jest potrzebna, ale postanowiłem nie głosować na takie zadania. Jeśli urzędnicy mają problem z wyborem priorytetów, czyli jakie zadania miasta realizować w pierwszej kolejności, to niech zorganizują konsultacje społeczne. A przecież obecne władze bardzo lubią konsultować różne projekty z mieszkańcami. Niech jednak w przyszłości nie wrzucają swoich obowiązków do budżetu obywatelskiego, bo go wypaczają. Będzie lepiej, jeśli w "prawdziwym" budżecie obywatelskim znajdzie się 30-40 projektów, zamiast 869, ale niech to będą obywatelskie projekty.

Rozumiem, że przed wyborami korzystne jest chwalenie się tysiącem projektów w budżecie obywatelskim. Ale czym tu się chwalić, skoro 90 proc. tych projektów to zadania miasta, w dodatku od lat niezrealizowane. To raczej powód do wstydu, że łodzianie nie są w stanie przekonać urzędników, że remonty chodników są potrzebne, a toalety w szkołach są cuchnące i niesprawne. Liczba projektów "nieobywatelskich" świadczy tylko o tym, że łodzianie są zdesperowani, skoro umieszczają w budżecie obywatelskim sadzenie drzewek, bo w inny sposób nigdy by się tego nie doczekali. Jeszcze raz pytam - gdzie tu sukces?

Jestem ciekawy, jakie projekty wygrają w głosowaniu. Obawiam się, że przepadnie park ufoludków, opera w parku, a nawet zakup wygodnej kanapy do domu dziennego pobytu. Ludzie wybiorą remonty chodników, bo są bardziej potrzebne. Ale po co seniorom wygodna kanapa, jeśli wcześniej połamią sobie nogi na nierównych chodnikach? Po co im telewizor w domu dziennego pobytu, jeśli przeziębią się w kolejce do lekarza przyjmującego w przychodni, w której są nieszczelne okna?

Mam wrażenie, że zwyciężą w głosowaniu projekty, które są zadaniem miasta. Jeśli zdarzy się tak, że 39 mln zł z budżetu obywatelskiego przeznaczone zostanie na zadania, które są obowiązkiem miasta, to niech urzędnicy i radni nie chwalą się później, że Łódź przeznacza 40 mln zł na projekty obywatelskie. Niech mówią, że na takie projekty wydany zostanie tylko milion.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Budżet mocno nieobywatelski - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki