57-letnia skierniewiczanka wyszła z domu w niedzielę wieczorem, by na polach zebrać z krzaków owoce dzikiej róży. Około godziny 19 rzuciły się na nią trzy duże psy.
- Patrząc z daleka myślałem, że ktoś bawi się po prostu z psami, bo jest to miejsce, które właściciele czworonogów dość często odwiedzają - mówi mężczyzna, który wyszedł na chwilę przed dom, by zamknąć na noc furtkę. - Potem usłyszałem wołanie o pomoc. Wsiadłem na rower i pojechałem. Nie myślałem wtedy o strachu. Odgoniłem psy, chociaż cały czas rzucały się na tę kobietę. W końcu udało się zadzwonić na pogotowie.
Kobieta była bardzo pogryziona, ciężkie obrażenia dotyczyły głównie nóg. Została przewieziona do skierniewickiego szpitala, gdzie przetoczono jej krew i podano antybiotyk, a następnie przewieziono do szpitala im. Kopernika w Łodzi. Skierniewiczanka przeszła dwie operacje, jej stan jest określany jako ciężko, ale stabilny.
- Pogryzioną przez psy kobietę operowali chirurdzy naczyniowi i ortopedzi - mówi Adrianna Sikora, rzecznik szpitala im. Kopernika. - Jej życiu na tę chwilę nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policja ustaliła już, z której posesji pochodziły psy. - Teraz ustalamy, kto był ich właścicielem - mówi Justyna Florczak-Mikina, rzecznik skierniewickiej policji. Nieoficjalnie wiadomo, że sygnały o agresywnych psach do straży miejskiej były już zgłaszane wcześniej. Miesiąc wcześniej zaatakowały inną skierniewiczankę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?