"Życie drożeje, a personel CRO (centrum rehabilitacyjno-opiekuńcze - red.) ubożeje", "Za trudną i rzetelną pracę chcemy godną płacę" - plakaty z takimi hasłami zawisły w środę (15 października) na sali podczas obrad radnych z komisji ochrony zdrowia i opieki społecznej. Powiesili je pracownicy łódzkiego Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Przybyszewskiego, którzy domagają się podwyżek wynagrodzeń i równego traktowania.
- Od dziewięciu lat jesteśmy traktowani jak druga kategoria pracowników - mówi Teresa Zasina z NSZZ "Solidarność".
W tym roku na podwyżki dla pracowników DPS przeznaczono ponad 1,7 mln zł. Średnio na etat dało to 90 zł brutto. Pielęgniarki dodatkowo dostały średnio 18 zł brutto. Podczas komisji grzmiały, że to jednorazowa regulacja pensji, a one walczą o podwyżki.
- Budżet Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej każdego roku maleje. Jeśli dostajemy pieniądze, są one przekazywane do jednostek. Ale nawet gdybym wystąpiła o 180 zł podwyżki, i tak bym nie dostała - mówiła do pielęgniarek i radnych Małgorzata Wagner, dyrektor MOPS.
Radna Wiesława Zewald z opozycyjnego klubu Łodź 2020 zarzuciła dyrektorce MOPS, że nie walczy o interesy podwładnych. - Na jakiej podstawie twierdzi pani, że w budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki? Dla pracowników MOPS, zwłaszcza tych administracyjnych, pieniądze się znalazły - mówi radna Zewald.
Po ponaddwugodzinnej dyskusji radni przegłosowali wniosek do prezydent miasta, w którym apelują o zabezpieczenie w budżecie dodatkowych 3 milionów złotych. Pieniądze mają być przeznaczone na podwyżki dla pracowników łódzkich domów pomocy społecznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
