Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz - PGE GKS Bełchatów 2:1 [ZDJĘCIA+FILM]

Paweł Hochstim
W 12. kolejce T-Mobile Ekstraklasy piłkarze GKS Bełchatów przegrali w Bydgoszczy z Zawiszą 1:2.

- Nie rozpaczam, gdy mamy problemy, tylko staram sobie z nimi poradzić - mówił przed meczem trener PGE GKS Bełchatów Kamil Kiereś. Szkoleniowiec bełchatowskiej drużyny nie mógł skorzystać z kilku zawodników, m.in. wykartkowanego Bartosza Ślusarskiego, czy kontuzjowanych obu braci Maków i Damiana Szymańskiego. Brak tych zawodników był aż nadto widoczny.

W pierwszej połowie mecz był bardzo słaby, właściwie taki, jakiego... należało się spodziewać. W Bydgoszczy przecież spotkały się najgorsza defensywa ekstraklasy z jednym z najgorszych ataków, bo Zawisza stracił najwięcej bramek, a GKS jest na przedostatnim miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych drużyn. Kilka niegroźnych strzałów i gol z nieco przypadkowego karnego, gdy Andre Micael w niezbyt groźnej sytuacji sfaulował Łukasza Wrońskiego. Jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Adam Mójta.

Ale po przerwie wreszcie zaczął się prawdziwy mecz, gdy chwilę po wznowieniu gry po akcji aktywnego Wrońskiego blisko bramki znalazł się Kamil Poźniak. Strzelił natychmiast, ale bramkarz Andrzej Witan prawą ręką świetnie zatrzymał piłkę. Szkoda, bo to była doskonała okazja do zdobycia gola. A kilka chwil później z bramki cieszyli się gospodarze po mocnym strzale z wolnego Piotra Petasza. Arkadiusz Malarz spóźnił się z interwencją, ale gola pewnie by nie było, gdyby stojący w murze Bartłomiej Bartosiak... nie uchylił się przed lecącą piłką. Napastnik GKS wyraźnie przestraszył się tego uderzenia.

Zawisza wierzył w swoją szansę i atakował niemal bez przerwy, a bełchatowianie mogli dziękować, że mają w składzie Malarza, który zatrzymywał piłkę w teoretycznie beznadziejnych sytuacjach po strzałach Wagnera i Luisa Carlosa. Sami jednak też mieli świetną okazję, gdy sam na sam z bramkarzem wyszedł Wroński, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału.

Gdy wydawało się, że mecz musi skończyć się remisem, najlepsza ligowa defensywa zachowała się fatalnie. Zostawiony przed bramką Michał Masłowski w 88. minucie dostał dobre podanie i go nie zmarnował. Gracze Kieresia rzucili się do rozpaczliwych ataków, ale było już niestety za późno.

WKRÓTCE FILM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki