Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Całe" i "połówki" - w Łodzi też można grać w bilard z prawdziwego zdarzenia

Wojciech Grzegorczyk
W bilard z taką samą przyjemnością i zaangażowaniem grają starzy i młodzi, mężczyźni i kobiety, amatorzy i profesjonaliści
W bilard z taką samą przyjemnością i zaangażowaniem grają starzy i młodzi, mężczyźni i kobiety, amatorzy i profesjonaliści Maciej Stanik
Popularność bilardu rośnie w naszym kraju. To już nie tylko wakacyjna rozrywka czy dodatek do miłego spędzenia czasu. To dyscyplina sportowa

Dwóch graczy, stół obciągnięty zielonym suknem, a na nim kolorowe bile - "całe" i "połówki". A na końcu czarna z numerem 8, którą trzeba wbić do zadeklarowanej wcześniej łuzy. Wygrywa ten, kto wbije czarną bilę poprawnie lub gdy przeciwnik się pomyli i umieści ją w złym miejscu. Tak w skrócie wygląda partia Ósemki - najbardziej popularnej odmiany bilardu.

W tę grę, a także w Dziewiątkę czy nawet bardziej wyrafinowanego snookera - rodem z niezwykle elektryzujących turniejów transmitowanych w stacji Eurosport - możesz zagrać w różnych miejscach w Łodzi. Klub Frame przy ul. Narutowicza jest jedynym klubem sportowym w naszym mieście, skupiającym pasjonatów bilardu. Tutaj przychodzi się w pierwszej kolejności po to, żeby wziąć kij, podnieść swoje umiejętności, zagrać kilka partii ze znajomym lub zmierzyć się z kimś nowym na miejscu. Przekąski czy zimne napoje są tylko dodatkiem do zasadniczego celu tego miejsca. Celu czysto sportowego.

W klubie Frame można spotkać już 7-, 8-latków, którzy doskonalą swoją technikę, ćwicząc jedno uderzenie kilkaset, a może nawet tysiąc razy. W bilard gra się w każdym wieku i chętnie czynią to zarówno panie, jak i panowie. Ograniczeń wiekowych również nie ma - do klubu Frame przychodzi także gracz po 80-tce, dla którego rozegranie kilku partii to niemal rytuał.

- Bilard uprawiany amatorsko to forma relaksu, rekreacji fizycznej. Na poziomie profesjonalnym to już gra umysłowa - tłumaczy Krzysztof Gardjas, właściciel i pomysłodawca utworzenia klubu Frame.

W ostatnich latach można zaobserwować gwałtowny skok Łodzi jako centrum bilardowego. Z miasta, gdzie nie odnotowywano znaczących sukcesów w tej dyscyplinie przemieniło się w kolebkę bilardową na poziomie juniorskim.

- Typowym przykładem kariery jest Sebastian Batkowski. Zaczął u nas trenować pięć lat temu. Nie potrafił trzymać kija w ręku, a w ubiegłym roku został młodzieżowym mistrzem Europy w Sarajewie i wicemistrzem świata juniorów w RPA - mówi Krzysztof Gardjas.

A to nie koniec osiągnięć, jakimi może pochwalić się łódzkie środowisko bilardowe. Tomasz Malinowski jest wicemistrzem Europy w kategorii seniorów (powyżej 40. roku życia).

- Natomiast Adam Wilk ma na swoim koncie dwukrotne mistrzostwo Polski w bilardzie osób niepełnosprawnych - mówi Tomasz Karasiński, menedżer klubu Frame.

W naszym mieście odbywają się najważniejsze imprezy bilardowe, skierowane do różnych grup wiekowych i zaawansowania.

- Cztery razy w roku odbywają się eliminacje do Mistrzostw Polski, w których bierze udział okolo 150 zawodników, a także rozgrywamy u siebie Mistrzostwa Polski Amatorów - wylicza Krzysztof Gardjas.

W cyklicznych turniejach Grand Prix bierze udział obecnie około 60 zawodników. Do tego dochodzą jeszcze rozgrywki ligi amatorskiej i jednorazowe turnieje amatorskie.

W bilard chętnie grają także kobiety.

- Rok temu nasze stowarzyszenie wspólnie z Polskim Związkiem Bilardowym zorganizowało w Galerii Łódzkiej żeński turniej bilardowy, który cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem - wspomina Krzysztof Gardias.

Warto zatem przyjść do klubu i poznać tajniki i zasady bilardu pod okiem profesjonalistów. A przy okazji dobrze się bawić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki