Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłócą się, bo nie mają gdzie obradować

Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński
Marcin Bereszczyński Grzegorz Gałasiński
Łódzcy radni miejscy obradowali już w nocy, albo zrywali obrady. Wychodzili z sali obrad, albo byli w niej obecni, ale nie głosowali. A ostatnio obradują na stojąco, w ścisku lub siedząc tyłem do siebie. A wszystko przez wybory. Komisja wyborcza zajęła pomieszczenia, w których odbywały się posiedzenia komisji Rady Miejskiej.

Komisje obradują ostatnio w kilku pomieszczeniach: sali Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, gabinecie przewodniczącego Rady Miejskiej lub tzw. kawiarence. Nazwa "kawiarenka" jest nieco myląca, bo nikt nie świadczy tam usług gastronomicznych. W dodatku jest to jedyne pomieszczenie w UMŁ, którego przez lata nikt nie remontował. Radni i urzędnicy siedzą tam zwróceni do siebie tyłem, przez co nie mogą się usłyszeć.

Nieco lepsze warunki panują w gabinecie przewodniczącego. Ale tam też obraduje się w ścisku. Odbyła się tam m.in. komisja finansów. Był tłok jak w łódzkim tramwaju. Urzędnicy czekali na korytarzu i byli pojedynczo zapraszani, aby zreferowali poszczególne punkty obrad. Jedna z radnych zaproponowała nawet, że usiądzie mi na kolanach, bo zabrakło krzeseł. Najlepsze warunki panują w sali ŁUW, ale gdy przyszli na obrady pracownicy MOPS, to część radnych i urzędników musiała stać na korytarzu i słuchać debaty przez otwarte drzwi. Taki był ścisk wewnątrz sali.

Skoro radni nie mają warunków do obradowania, to nie dziwi mnie, że na sesjach Rady Miejskiej wolą kłócić się, niż rozwiązywać problemy miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki