Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Wentlandt-Walkiewicz: Ubezpieczyciel wie, jak przeczekać klienta

Piotr Brzózka
Maria Wentlandt-Walkiewicz
Maria Wentlandt-Walkiewicz Krzysztof Szymczak
Z Marią Wentlandt-Walkiewicz, adwokatem, rozmawia Piotr Brzózka

Policja ma winnego stłuczki, winny przyznaje się do winy, a ubezpieczyciel mówi: nie było takiego zdarzenia. I odmawia wypłaty...
Ubezpieczyciel ma prawo własnej oceny zdarzenia i niestety zdarza się tak, że nawet jeśli policja określi winnego, to ubezpieczyciel się upiera, nie zgadza się z tą oceną i nie chce odpowiadać za szkodę. Prowadzę od 14 lat proces w sprawie, gdzie policja wyraźnie stwierdziła, kto jest sprawcą wypadku. I sprawcy wypadku zostało wypłacone odszkodowanie, natomiast sprawa mojego klienta, który dysponował wówczas bardzo drogim samochodem, toczy się od 2000 roku do dziś. Generalnie jest tak, że ubezpieczyciel sam ocenia sytuację, ma swoich biegłych, swoje biuro likwidacyjne. Samo stwierdzenie policji o winie nie decyduje o wypłacie odszkodowania. Jasność jest tylko w sytuacji, gdy wina jest określona wyrokiem sądu. Choć też trzeba podkreślić, że tego typu sytuacje sporne są rzadkością, nie dotyczy to zazwyczaj drobnych sytuacji, stłuczek. W takich przypadkach mamy raczej do czynienia z barowaniem się kto kogo przetrzyma.

Gra na zniechęcenie, by ludzie machnęli ręką i przestali dochodzić odszkodowania?
Tak, to jest bardzo skuteczna strategia, bo ludzie często rezygnują. Dzieje się tak, bo nie ma im kto dobrze poradzić, bo boją się postępowania likwidacyjnego - zwłaszcza przed sądem. I jeśli to są mniejsze kwoty, to odpuszczają dochodzenie roszczeń. Wiadomo też, że firmom ubezpieczeniowym nie zależy, żeby szybko płacić, wręcz przeciwnie, każdy miesiąc zwłoki oznacza, że pieniądze pracują na ich kontach.

To chyba nie jest jedyny problem z ubezpieczycielami?
Przede wszystkim problemem są niedopłaty. Nie widziałam jeszcze dobrze oszacowanej sprawy, zawsze jakiś tysiąc czy dwa są niedopłacone. A ludzie to odpuszczają.

Ubezpiecza się samochody, ale także życie, zdrowie. Czy w tej materii również klienci mają ciężkie przeprawy z ubezpieczycielami?
Tak. Firmom zależy na tym, żeby klient się ubezpieczył. Ale potem, jak zachoruje, szukają kruczków - przekonują, że klient powinien wiedzieć, że choroba już istniała przed podpisaniem umowy. I w związku z tym, mówią, że nie wypłacą odszkodowania. Mam sprawę kierowcy MPK objętego zbiorowym ubezpieczeniem na życie w zakładzie pracy. Kiedy zachorował, ubezpieczyciel stwierdził, że 20 lat temu przebył podobną chorobę... Tylko że w momencie zawierania umowy nie wymagano od niego badań.

Dlaczego? Przecież firmie powinno zależeć na przebadanym pacjencie.
Niestety, tak nie jest. Bo jeśli stwierdzą, że takiej osoby nie można ubezpieczyć, to tracą klienta. Chodzi przede wszystkim o to, by złapać jak najwięcej klientów, a w razie czego, szuka się dopiero pretekstu do tego, by nie wypłacić odszkodowania.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki