Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świeczka na grobie "wroga" to obowiązek

Marcin Darda
Marcin Piotrowski z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwesytetu Łódzkiego
Marcin Piotrowski z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwesytetu Łódzkiego Krzysztof Szymczak

W sobotę znów stawiamy znicze na grobach bliskich. Pytanie, czy tylko bliskich...
Wszystko niestety zmierza ku czczeniu śmierci raczej w indywidualnej pamięci, co znaczy, że ludzie coraz mniej myślą o osobach publicznych, ofiarach wojen, powstań czy represji w poprzednim systemie politycznym. Coraz mniej myślimy nawet o sąsiadach czy osobach zaprzyjaźnionych, które odeszły z tego świata. Obserwuję takie sytuacje, że powiedzmy jadę na grób nie tylko moich rodziców, odwiedzam groby przyjaciół, ale moi przyjaciele grobów moich rodziców już nie odwiedzają. Ta pamięć staje się coraz bardziej egoistyczna.

Dlaczego?
Bo politycy, a jeszcze bardziej media narzucają nam konkretne polityki historyczne. To, że nie można było czcić pamięci ofiar PRL w PRL było jasne, ale niedopuszczalne i dlatego mobilizowało do zachowywania tej pamięci w inny sposób. Koniec PRL to z grubsza koniec zbiorowej pamięci o ofiarach PRL. Przez zawodną pamięć, ale też przez lenistwo, również poprzez rolę opinii, którą kształtują media. Ofiary represji politycznych to tylko jeden przykład, bo raz na cenzurowanym są żołnierze Wehr-machtu, a niemal zawsze czerwonoarmiści. A generalnie postawienie świeczki na grobie nieprzyjaciela, ale przecież osoby zmarłej, jest moralnym obowiązkiem. Tylko że tę moralność trzeba jeszcze posiadać.

Czyli nie ma się raczej co spodziewać szczerych i masowych peregrynacji Polaków na cmentarzach żołnierzy radzieckich i niemieckich?
Naszą cechą narodową zawsze jest szukanie winy u innych, a nie w nas samych. W momencie, kiedy nauczymy się doceniać "wrogów", to pamięć o nich będzie szanowana. Myślę tu o grobach żołnierzy radzieckich, nawet niemieckich, którzy polegli w czasie II wojny światowej. Abstrahując od tego, czy czerwonoarmiści wyzwalali czy nie wyzwalali, to jednak ginęli za słuszną sprawę, w tym sensie słuszną, że o pozbycie się stąd niemieckiego okupanta.

Przeciętny Rosjanin jest przekony, że jego naród dał nam wolność...
To absurdalny chichot historii, bo ten Rosjanin zapomniał, albo nie chce pamiętać, że czerwonoarmiści przynieśli tutaj także swoją okupację i zbrodnie. To jest niebezpieczne, bo ta pamięć będzie jeszcze bardziej wybiórcza. Nie zmienia to jednak faktu, że należy im się pamięć i elementarny szacunek po prostu jako tym, którzy zmarli. Na to trzeba jednak pokoleń, bo z pamięcią o grobach Niemców czy Rosjan z okresu I wojny światowej jakoś sobie poradziliśmy. Cmentarze są porządkowane, nie ma żadnych kontrowersji, bo nie ma też już żyjących świadków tej jednej z najkrwawszych wojen.
rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki