Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romskie groby na cmentarzach w Łódzkiem. Przy grobach jedzą, piją, wspominają zmarłych... [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Romskie groby na cmentarzu przy ul. Kurczaki w Łodzi
Romskie groby na cmentarzu przy ul. Kurczaki w Łodzi Krzysztof Szymczak
Na cmentarzach te groby się wyróżniają. Często przypominają okazałe kaplice. Widnieją na nich duże zdjęcia, czasem pojawią się kamienna gitara czy też grafika auta. Romskie groby znajdziemy na cmentarzach Łodzi, Pabianic, Zgierza czy Konstantynowa Łódzkiego.

Cmentarz przy ul. Sopockiej należy do łódzkiej parafii ewangelicko-augsburskiej. Ale spoczywają na nim także katolicy. Jest na nim kilka romskich grobów. W okazałym nagrobku znajdującym się blisko wejścia pochowano Roma, który nosił pseudonim "Dolar". Umarł w 2002 roku. Miał 38 lat. Na nagrobnej płycie wyryto: "Byłeś marzeniem, zostałeś wspomnieniem". Obok "Dolara", w równie okazałym grobie, pochowano Adama. Zmarł 10 lat temu. Tak jak "Dolar" nie miał jeszcze 40 lat. Na jego grobowcu pojawił się napis: "Przechodniu westchnij do Boga, bo ciebie czeka taka sama droga". Dwie starsze panie, które przyszły na ul. Sopocką na groby mężów na chwilę zatrzymują się przy romskim nagrobku.

- O naprawili te łańcuchy! - mówią wskazując na grube, żelazne łańcuchy okalające grób. - Ostatnio jak tu byłyśmy to ktoś je ukradł! Złodzieje dla takich miejsc szacunku nie mają.

Panie nie raz widziały modlących się przy grobach Romów. Podoba się im to, jak dbają o pamięć zmarłych.

- No i podobają się mi te napisy wyryte na ich grobach - zauważa jedna z kobiet. - Jak na przykład ten: "Kiedy ktoś płacze nie pytaj dlaczego"... Bardzo mądra myśl! Pewnie rodzina bardzo cierpiała, bo przecież w tym grobie młody człowiek leży! Miał 33 lata, gdy umarł.

Na uwagę zwraca też okazały grobowiec, z dachem. Na płycie widać grafikę przedstawiającą... audi. Na tle samochodu wyrysowano sylwetkę młodego człowieka. Napis głosi, że to "Sajmon". Miał 21 lat, gdy umarł. Obok w pięknym grobowcu spoczął 14-letni Rustan i 17-letnia Edyta. Ich postacie też uśmiechają się z nagrobnej płyty...

Dwie kobiety sprzedające na cmentarzu przy ul. Sopockiej kwiaty i znicze dobrze znają romskie rodziny, które mają tu swoich bliskich. Mieszkają w Łodzi, Ksawerowie. Opowiadają, że Simon zginął w wypadku samochodowym, w pierwszy dzień Bożego Narodzenia.

- Gdzieś koło Kielc - dodają. - Jego żona codziennie jest na cmentarzu! Myje pomnik od góry do dołu. Czasem przychodzą jego matka, teściowa... Też czyszczą nagrobek. Nie ma dnia, by tu nikt nie przyszedł!

Kobiety zdradzają, że pochowany na tym cmentarzu "Dolar" zginął w wypadku samochodowym w Norwegii. Jechał z żoną, ale ona przeżyła.

- A ten Rustan i Edyta to rodzeństwo! - opowiadają kobiety. - Też zginęli w wypadku. Tyle, że Edyta później, bo jeszcze sporo czasu leżała w szpitalu i tam umarła. Niedaleko ich pochowano wuja, który prowadził samochód.

Panie z cmentarza przy ul. Sopockiej wspominają, że we Wszystkich Świętych przy romskich grobach gromadzi się zawsze bardzo dużo ludzi. Przy niektórych grobach urządzają poczęstunek. Jedzą, piją.

- O, nawet przy niektórych grobach są takie marmurowe, specjalne stoliki - pokazują kobiety. - Ale przychodzą też w urodziny zmarłego. Przynoszą ze sobą tort i się nim dzielą.

Krystyna Markowska mieszka w Pabianicach, ale pochodzi z Mazowsza. Nie ma w regionie łódzkim swoich grobów. Na co dzień działa w Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Polsce. Pani Krystyna wyjaśnia, że Romowie obchodzą Wszystkich Świętych tak jak Polacy.

- Nawet, gdy mamy inne wyznania - dodaje. - Większość Romów to katolicy, ale są wśród nas także Świadkowie Jehowy, Zielonoświątkowcy.

Polscy Romowie odwiedzają 1 listopada cmentarze, palą znicze, składają kwiaty. To dla nich też okazja do spotkania z rodziną.

- A przede wszystkim okazja do porozmawiania w obecności bliskich zmarłych - zaznacza Krystyna Markowska.

W Polsce Romowie dzielą się na kilka grup. U tych należących do Kałderaszy i Lowarów istnieje zwyczaj urządzania na cmentarzu, przy grobie bliskiego zmarłego, poczęstunku.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Ja należę do grupy Polska Roma i u nas takiego zwyczaju nie ma - mówi pani Krystyna.- Ale Kałderaszy i Lowarów można spotkać w Łodzi.

We Wszystkich Świętych na łódzkich cmentarzach nie powinna nikogo dziwić grupa Romów gromadząca się przy grobie bliskiego. A przede wszystkim to, że piją alkohol, jedzą. Istnieje zwyczaj, że z każdego kieliszka ulewają kilka kropli przy grobie zmarłego. Kiedyś takie posiłki rozkładano czasem na cmentarnej płycie. Teraz przy grobach stoją marmurowe stoły. To przy nich odbywa się poczęstunek.

- Tak jak wspomniałam, należę do grupy Roma Polska - opowiada Krystyna Markowska. - My nie organizujemy poczęstunku przy grobie, odbywa się on w domach. Siadamy do stołu, wspominamy zmarłych. Jemy posiłki, które lubili. Na przykład gołąbki, zupę szczawiową z rwanymi kluskami czy bigos.

Krystyna Markowska podkreśla, że dla Romów 1 listopada jest radosnym świętem. Wierzą, że zmarli są wśród nich, a kiedyś znów wszyscy się spotkają.

- Pamiętam z dzieciństwa czasy, gdy podczas takiej biesiady grało się, śpiewało - dodaje pani Krystyna. - Były to ulubione piosenki zmarłych. Dalej w niektórych domach się je śpiewa.

Don Wasyl, jeden z najsłynniejszych polskich Romów, piosenkarz, kompozytor, autor tekstów wielu piosenek, urodził się w Łodzi.

- W Łodzi nie ma grobów mojej rodziny - powiedział nam Don Vasyl. - Mam je w Ciechocinku, gdzie teraz mieszkam.

Don Wasyl opowiada, że w rodzinnym grobie leży 16 osób. Zbiera się przy nim cała rodzina, wiele osób przyjeżdża z zagranicy.

- Mamy przy grobie marmurowy stół - opowiada Don Wasyl. - Siedzimy tam. Modlimy się, jemy, pijemy. I także śpiewamy. Wspominamy zmarłych z naszej rodziny.

Romowie dbają o groby, w których spoczywają zmarli z ich rodzin. Zależy im, by były okazałe. W ten sposób oddają cześć tym, którzy odeszli z tego świata.

- Przy czym nie jest tak, że na taki nagrobek składa się jedna osoba, tylko cała rodzina - wyjaśnia Krystyna Markowska. - Im liczniejsza, bogatsza rodzina, to nagrobek jest okazalszy. Bywa też, że Rom przez całe swoje życie składa na pomnik na cmentarzu. By być godnie pochowanym i upamiętnionym.

Okazałe romskie grobowce można spotkać też na łódzkim cmentarzu Kurczaki. Między innymi grób, w którym pochowano romskiego króla. Tak przynajmniej twierdzą Polacy, którzy w pobliżu mają swoje groby. W grobowcu przypominającym małą, okrągłą kaplicę, spoczął Kwiek Bango. Zmarł w 1966 roku. Miał wtedy 66 lat. Andrzej Jabłoński, łódzki kierowca, pamięta dobrze pogrzeb tego romskiego króla, choć był wtedy chłopcem.

- Kończyły się wakacje - wspomina pan Andrzej. - Mieszkałem wtedy na Chojnach. Razem z chłopakami pobiegliśmy zobaczyć, jak wygląda pogrzeb króla. Trumnę wieźli pięknym karawanem. Kondukt szedł ulicą Gagarina. Ruch wstrzymano, były tłumy ludzi.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Pan Andrzej ma rodzinne groby na Kurczakach. Pamięta, że w pierwsze Wszystkich Świętych po śmierci romskiego króla poszedł z ojcem zobaczyć jego grób.

- Stało przy nim mnóstwo ludzi - dodaje Andrzej Jabłoński. - My też przystanęliśmy. Pamiętam, że do taty podszedł jakiś Rom. Dał mu kieliszek, mnie poczęstowali kawałkiem mięsa. Tak się odwdzięczyli za to, że przyszliśmy i oddaliśmy cześć zmarłemu.

Na cmentarzu Kurczaki znajduje się też między innymi grób małżeństwa Romów, które w 1995 roku zostało zastrzelone w Pabianicach.

Inne są też zwyczaje związane ze śmiercią Roma i jego pogrzebem. Bardzo ważne jest to, by pożegnać się z nim na łożu śmierci. Romowie przywiązują też wagę do ostatnich słów zmarłego. Mają stanowić wróżbę dla jego najbliższych.

Mieszkającym w centralnej Polsce Romom zależy, by zmarły był po śmierci w domu. Dzięki życzliwości sąsiadów udaje się do dziś kontynuować ten zwyczaj.

- Jeśli ktoś mieszka w blokach, to zmarły może przebywać na przykład w domu krewnych - mówi Krystyna Markowska.

Przy zwłokach zmarłego czuwa się trzy dni. Rodzina przebywa ze sobą. Wspominają tego, który odszedł z tego świata.

Zwyczaje związane z romskim pogrzebem i pożegnaniem zmarłego opisał między innymi nieżyjący już polski poeta Jerzy Ficowski, uchodzący za jednego z największych znawców kultury Romów. Opisywał, że trzydniowy okres, który następuje od śmierci do pogrzebu, określany jest jako faza marginalna. W tym czasie dusza zmarłego jest zawieszona między dwoma światami - ziemskim i pozagrobowym. W tym czasie dusza może powrócić do ciała. Między innymi dlatego istniał zwyczaj przykrywania twarzy zmarłego chustą. Wycinano w niej otwór odsłaniający nozdrza i usta. Według Romów tędy dusza mogła powrócić do ciała.

Jeśli zmarły miał żonę lub męża, a od ślubu nie minął rok, to taki współmałżonek nie mógł się kontaktować z jego ciałem. W pokoju ze zwłokami zapalano świece. Skupiona wokół trumny rodzina piła wódkę, wino i piwo. Dbano o to, by liczba zapalonych świec i butelek alkoholu znajdujących się w pokoju była zawsze nieparzysta. W ciągu tych trzech dni nie wolno żałobnikom używać grzebienia, ani myć się mydłem. Przy trumnie z ciałem zmarłego musiał zawsze ktoś czuwać. Rozmawiać można było tylko półgłosem, by nie niepokoić duszy zmarłego. Nie wolno było też śpiewać pieśni żałobnych.

- Jeśli w czasie czuwania przy zmarłym ktoś kichnie, musi natychmiast naderwać coś ze swojej odzieży, aby zapobiec nieszczęściom - wyjaśniał Jerzy Ficowski.

Złamanie tych zakazów mogło mieć bardzo nieprzyjemne i długotrwałe konsekwencje dla żyjących.

Przed pogrzebem przygotowuje się zmarłemu ubranie. Do jego trumny wkłada się również rzeczy osobiste. Może to być na przykład papierośnica, fajka z tytoniem, lusterko, zegarek. Niektórzy z Romów wierzą, że te przedmioty przydadzą się zmarłemu w zaświatach. Z kolei ich brak może sprowadzić go na ziemię, a przez to sprowadzić nieszczęście na rodzinę. W dniu pochówku u niektórych Romów wylewa się na ziemię wodę z wiader, a z domu usuwa się wszystkie naczynia wypełnione wodą, Ten zwyczaj wynika z tego, że ponoć dusza cierpi z powodu pragnienia, wylewana woda ma przynosić ulgę w pragnieniu.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Potem z domu wyprowadza się zwłoki do kościoła, na cmentarz. Na pogrzebie członek rodziny zmarłego dziękuje wszystkim za przybycie i zaprasza na poczęstunek. Zaraz po pogrzebie ma miejsce pierwsza pomana, czyli stypa. Organizowana jest w restauracji. Zapraszani są na nią wszyscy obecni na pogrzebie. Druga pomana ma miejsce dziewięć dni po pogrzebie. Tym razem odbywa się w domu zmarłego. Romowie wierzą, że pijąc i jedząc karmią jednocześnie duszę.

- Nie wolno pojedynczo wstawać od stołu; wszyscy uczestnicy uroczystości powinni uczynić to jednocześnie - tak pomanę opisywał Jerzy Ficowski - Skoro jednak ktoś wstanie, nie wolno mu powrócić do stołu, do jadła. Wszelkie resztki jedzenia, które by pozostały muszą być wrzucone na bieżącą wodę, do rzeki lub też oddane komuś. Nic jadalnego nie może być nocą w domu zmarłego, a więc wszelkie resztki trzeba wynieść z domu przed zachodem słońca. Nie wolno oddać ich psu, kotu, ani wysypać ptakom...

Sześć tygodni po śmierci ma miejsce trzecia pomana. Kończy się w wtedy tzw. okres pojenia. Dzieje się to przez symboliczne zatopienie w rzece dzbana i szklanki. Podczas niej wyznacza się osobę, która ma symbolizować zmarłego. Gospodarz obmywa jej nogi, czesze włosy darowanym grzebieniem. A ona obdarowywana jest upominkami, jak grzebień, maszynka do golenia. Po zakończeniu posiłku wybraniec jest zobowiązany do zakupu trunku za własne pieniądze, którym następnie raczą się wszyscy biesiadnicy.

Kolejna pomana odbywa się pół roku po śmierci. Do tego czasu osoba obdarowana podczas poprzedniej uroczystości może nosić otrzymany strój. Teraz jednak ubranie jest wrzucane do rzeki. I ponownie wybiera się osobę symbolizującą zmarłego. Ona dostaje także upominki, ubranie. Tym razem wyznaczona osoba nosi darowane ubranie do ostatniej stypy, która organizowana jest w rocznicę śmierci. Kończy żałobę i ma radosny charakter. Ogłasza się wówczas: Już jego drogi są zamknięte. Oby to było dla niego! Teraz będziemy śpiewać, tańczyć! Kończę żałobę!

Dopełnienia wszystkich rytuałów pogrzebowych, które trwały okrągły rok, zapewnia bliskim nieboszczyka spokój. Dusza zmarłego już nie powróci na ziemię...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki