Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy rektor popiera kandydata na prezydenta [ROZMOWA]

rozm. Piotr Brzózka
Tadeusz Luty
Tadeusz Luty Adam Wojnar/Polskapresse
Z profesorem Tadeuszem Lutym, byłym szefem Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, rozmawia Piotr Brzózka.

Czy dobrze się dzieje, gdy rektor publicznej uczelni udziela wsparcia kandydatowi na prezydenta miasta?
Rektor pełni funkcję, ale nie można powiedzieć, że rektor wyraża poparcie w imieniu całej uczelni.

Tyle że rektor jest wybierany przez senat uczelni, jest pracodawcą dla setek naukowców i najwyższą władzą dla dziesiątek tysięcy studentów. Ciężko w takiej sytuacji oddzielić nazwisko rektora od uczelni, którą zarządza.
Oczywiście, ale tak samo nie da się prywatnie oddzielić każdego profesora pracującego na uczelni od jego poglądów. Nie popadajmy w absolutną skrajność, bo dojdziemy do wniosku, że każdy, kto pełni jakąkolwiek funkcję w jakiejkolwiek instytucji, powinien być odcięty od życia publicznego i możliwości wypowiadania swoich opinii. Tymczasem polska debata publiczna niebywale cierpi na tym, że nie wypowiadają się autorytety. Widzimy tylko wojujących polityków na szklanym ekranie, którzy uważają, że zjedli wszystkie rozumy. Brakuje głosu ludzi społecznie doświadczonych, mających szersze horyzonty, wykraczające poza interes polityczny. W takiej sytuacji nie można jeszcze zniechęcać profesorów do udziału w życiu publicznym. Taka skrajność jest po stokroć gorsza niż supozycje, że jeśli człowiek związany z uczelnią wyraża pogląd, to sprzeniewierza się zaufaniu publicznemu. Uważam, że jest wręcz odwrotnie.

Tylko, jak to się ma do autonomii, samodzielności uczelni?
Nie sądzę, aby cierpiała na tym autonomia uczelni. Autonomia to zupełnie coś innego, dotyczy ona swobody w kształceniu, prowadzeniu badań naukowych. Natomiast każda uczelnia będzie się zawsze znajdowała w jakimś otoczeniu politycznym i gospodarczym i byłoby nienormalne, gdyby budowała wokół siebie mur. Na straży niezależności stoi senat i w dobrych uczelniach senat naprawdę pracuje, by autorytetu uczelni nie naruszyć.

Można przyjąć, że ktoś miłością prawdziwą zapałał do pani prezydent, zawsze też jednak można zapytać, o kalkulacje i interesy. Co uczelnia może zyskać na dobrej koegzystencji z władzami miasta?
Nic. Po pierwsze. Relacje pomiędzy władzami miasta a kolegium rektorów wynikają z chęci obu stron. Jeśli jest prezydent, który nie boi się tego środowiska, to relacje będą przyjazne. Po drugie - ważne decyzje zapadają kolegialnie we władzach miastach. Po trzecie - ustawa o samorządach wręcz zakazuje bezpośredniego wspierania finansowego uczelni.

Łódź akademicka liczy 120 tysięcy osób. Oczywiście, nie wszystkie są z Łodzi i będą tu głosować. Ale czy poparcie rektorów może mieć wpływ na wynik wyborczy?
Nie. Studenci mają tendencję do przyjmowania swoich kryteriów, a najchętniej do kontestacji, gdy sugeruje im się wybór. Nie przyjmują argumentów dotyczących preferencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdy rektor popiera kandydata na prezydenta [ROZMOWA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki