Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jan Krysiński: "Rektorom wolno poprzeć polityka. Studenci i tak zrobią to, co będą chcieli"

Piotr Brzózka
Prof. Jan Krysiński
Prof. Jan Krysiński Paweł Łacheta
O inwestycji Airbus Helicopters i kontrowersjach związanych z politycznym zaangażowaniem rektorów łódzkich uczelni, Piotr Brzózka rozmawia z prof. Janem Krysińskim, byłym rektorem Politechniki Łódzkiej.

Informacja o planach stworzenia w Łodzi biura projektowego Airbus Helicopters wywołała euforyczną reakcję nawet u byłego wojewody prof. Stefana Krajewskiego, który uchodzi za jednego z największych malkontentów w mieście. Czy to znaczy, że wraz z Airbusem do Łodzi nareszcie wkraczają prawdziwie wysokie technologie?

Jeżeli to biuro powstanie, to naprawdę będą to wysokie technologie, działalność rozwojowa, konstrukcyjna i badawcza - przy wykorzystaniu laboratoriów Politechniki, bo trudno, żeby biuro samo budowało jakieś laboratoria. W Łodzi nie ma jeszcze tego typu biura, a nasz przemysł zajmuje się głównie odtwarzaniem. Tymczasem biuro Airbusa będzie się zajmować tworzeniem nowych technicznych rozwiązań. To jest bardzo cenne. Airbus to partner o kolosalnych możliwościach. To jest potężny koncern, który ma ponad 40 proc. światowego rynku helikopterów i który jest otwarty na innowacje. Mogę to stwierdzić, bo współpraca PŁ z Airbusem rozwija się od 7 lat, ja to zacząłem w roku 2007, jeszcze będąc rektorem i dyrektorem Instytutu Maszyn Przepływowych, ale mój następca, prof. Jóźwik dzielnie to kontynuuje. Zresztą ja dalej jestem w tę współpracę włączony.

Co z tej współpracy wynika?

Współpraca jest prowadzona pod wymogami tajemnicy przemysłowej. Ta tajemnica z czasem wygasa, tak jak wygasła w przypadku demonstratora X3 - najszybszego helikoptera świata. Wielokrotnie był opisywany wkład naszego instytutu w budowę tej maszyny, mówi się co konkretnie zrobiliśmy np. w zakresie konstrukcji śmigieł. Klasyczny helikopter ma śmigło w ogonie, które równoważy ruch obrotowy całego obiektu, gdyby tego nie było, śmigłowiec kręciłby się wokół osi głównego wirnika. Tymczasem w X3 równoważenie następuje wskutek różnicy ciągu śmigieł. Były na Politechnice prowadzone prace obliczeniowo-teoretyczne na śmigłami, a potem to wszystko zostało sprawdzone na stanowisku badawczym Airbusa i oczywiście w locie. Wiem, że Airbus chce kontynuować prace nad tym śmigłowcem, bo to co powstało dotąd, to była pewna makieta, demonstrator.

To jedyny tej wielkości partner z którym współpracuje PŁ?

Tej wielkości - tak. Owszem, mamy współpracę w projekcie badawczym Doliny Lotniczej, koordynatorem jest Politechnika Rzeszowska. Ale tam w grę wchodzą tylko materiałowe problemy technologiczne.

Skoro wspomniał Pan o dolinie lotniczej... Lubujemy się w Łodzi w efektownych odniesieniach i analogiach. Byliśmy już drugim Mediolanem, Manchesterem a nawet nową Doliną Krzemową. Możemy mieć w Łodzi Dolinę Lotniczą?

Jeżeli Airbus wejdzie do Polski na mocy przetargu prowadzonego przez MON na dostawę śmigłowców dla armii, to nie jest tajemnicą, że produkcja ma się odbywać w Wojskowych Zakładach Lotniczych na Lublinku w Łodzi. W takim przypadku oni musieliby tę bazę rozbudować, co stwarza zupełnie nową perspektywę. Jak pan może słyszał, Amerykanie "grożą", że nie złożą ofert w tym przetargu. Jeśli tak się stanie, to na placu boju zostaną tylko dwaj konkurenci - francuski Airbus i brytyjsko-włoska AgustaWestland. 28 listopada mija termin składania ofert, a na przełomie 2014 i 15 roku ma być rozstrzygnięcie. Zobaczymy, jak to będzie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Łódzkie biuro kontrukcyjne ma powstać niezależnie od wyników tego przetargu?

Tak. Francuzi chcą stworzyć to biuro w oparciu o dobre doświadczenia z Politechniką Łódzką. Niemniej jednak, gdyby Airbus przyszedł dodatkowo do Łodzi z produkcją w dużej skali, to byłoby kapitalne dla miasta i całego regionu.

A czy ich deklaracja w sprawie biura będzie bonusem w przetargu? Myśli Pan, że MON będzie jakoś brać to pod uwagę?

Nie umiem powiedzieć, być może. Wydaje się, że to może się liczyć. Ale ta sprawa była już dawno poruszana, współpraca z nami zaczęła się 7 lat temu, na długo przed ogłoszeniem przetargu. Postawiliśmy wtedy na młodych inżynierów wykształconych w PŁ w języku angielskim w International Faculty of Engineering. Oni zrobili już doktoraty, część w oparciu o prace wykonywane dla Airbusa. Świetnie się sprawdzili.

Zmieńmy radykalnie temat. 4 lata temu wsparł Pan Hannę Zdanowską ubiegającą się o fotel prezydenta. Startował Pan też z ramienia PO do Europarlamentu. Nikt Panu nie robił wielkich wyrzutów, bo był Pan już byłym rektorem, który na swój rachunek zarządza swoim autorytetem. Teraz jednak słyszymy, że Zdanowską popierają urzędujący rektorzy publicznych uczelni. Nie widzi Pan w tym nic złego?

Ja popieram stanowisko rektorów. Uważam, że w sytuacji gdy rektorzy widzą jednego kandydata nieporównywalnie lepszego od pozostałych, to mają prawo go poprzeć dla dobra miasta i uczelni. W tym przypadku to jest w porządku, ja zresztą też popieram panią Zdanowską. Byłem świadkiem różnych jej wystąpień, negocjacji, jest bardzo konkretna, mówi po angielsku. Łódź jest miastem bardzo trudnym do rządzenia, Zdanowskiej stale się dokucza w różny sposób, tu do prokuratora, tam do prokuratora. A nam jest potrzebny spokój, wspólne działanie, a nie tylko obiecywanie. Zdanowska zna miasto, dużo się przez cztery lata nauczyła.

Będę się upierać przy swoim, bo dziwi mnie postępowanie urzędujących rektorów, którzy oficjalnie reprezentują liczną i zróżnicowaną społeczność akademicką. Oni nie są osobami prywatnymi, nie wyrażają poglądów jedynie w swoim prywatnym imieniu. Zapewne wielu studentów i pracowników nie życzy sobie takiego wspierania kandydatki.

Trudno rektorom robić plebiscyt, zbierać informacje na temat tego, kogo popierają studenci. Studenci na ogół są apolityczni, mam z nimi doświadczenie z wyborów do Parlamentu Europejskiego. Nikt ich nie zmusi do żadnego głosowania. Więc w jaki sposób rektor ma badać ich nastroje? Wiem, że zmierza pan do wniosku, że rektorzy w ogóle nie powinni zabierać głosu. Ale oni żyją w tym kraju, widzą co się dzieje i chcą, żeby było dobrze.

Wyobraża Pan sobie, co by się działo, gdyby nasza gazeta wezwała na pierwszej stronie do głosowania na któregoś z kandydatów?

To jest trochę inna sytuacja, bo wy mimo wszystko jesteście zobowiązani do zachowania jakieś neutralności.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

A takie zasady, jak samodzielność, niezależność, autonomia uczelni?

Uczelnie mają autonomię ograniczaną przez przepisy i przez finansowanie. Ale ta autonomia jest. Ja uważam, że kiedy trzeba wybrać dobrego prezydenta, rektorzy mają prawo wyrazić swoją opinię.

A nie stawia ich to w pozycji klienta wobec polityków?

Tu pan przesadza.

Uczelnie są finansowane ze szczebla centralnego, ale przecież w mieście uczelnie też mają swoje interesy. Powiedzmy, że pięciu rektorów popiera władzę, a szósty nie...

Oczywiście wiele tu zależy od charakteru człowieka, który będzie prezydentem. Może ktoś by uważał, że należy "spłacać" poparcie i "karać" tych, którzy poparcia nie udzielili, ale pani Zdanowska na pewno takiego stanowiska nie będzie zajmować.

Zakończę jeszcze jedną analogią. Nie ma wprawdzie nigdzie zapisanego rozdziału państwa i świata akademickiego, tak jak jest to w przypadku państwa i Kościoła, ale czy nie wydaje się Panu, że z poparciem rektorów dla PO jest tak jak z poparciem części kleru dla PiS? Rektorzy i biskupi występują z podobnych pozycji, to osoby, które teoretycznie trzymają rząd dusz w swoich społecznościach.

Pięknie to pan powiedział... Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mogę trzymać rząd dusz w społeczności akademickiej. Ta społeczność jest bardzo kapryśna, ma swoje duże ambicje, bardzo trudno takimi duszami rządzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Jan Krysiński: "Rektorom wolno poprzeć polityka. Studenci i tak zrobią to, co będą chcieli" - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki