Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Biernat: Pracowity, zorganizowany i arogancki [SYLWETKA]

Marcin Darda
Piotr Smoliński
Powiadają, że w nominacji Andrzeja Biernata na sekretarza generalnego PO musi być jakieś drugie dno. Sekretarz musi umieć łagodzić konflikty, a Biernat znany jest raczej z ich podsycania...

Oficjalnie łódzka Platforma Obywatelska jest w euforii po nominacji Andrzeja Biernata na p.o. sekretarza generalnego partii.

Nieoficjalnie większość się zastanawia, skąd ten awans, skoro "mamy za sobą kolejne przegrane wybory". Oczywiście, nie chodzi o wybory w Łodzi, gdzie prezydent Hanna Zdanowska miażdżąco wygrała już w pierwszej turze, a w Radzie Miejskiej obsadzi 19 na 40 mandatów.

- Tymczasem Andrzej w wyborach parlamentarnych stracił jeden mandat posła w Piotrkowie Trybunalskim i mandat senatora w Sieradzu - mówi jeden z tych zdziwionych członków Platformy. -Był wtedy jedynym szefem regionu, który wszedł w nową kadencję ze stratami. Potem straciliśmy mandat europosła, bo Aśka Skrzydlewska odpadła z wyścigu o Brukselę. Ona potem nawet w wywiadzie powiedziała, że nie miała wsparcia w terenie i trzeba to zmienić przed wyborami samorządowymi. Przegraliśmy je, być może stracimy marszałka na rzecz przyjaciół z PSL, a Andrzej awansuje! Podobno dziwiono się temu nawet w Warszawie, bo za klęskę w wyborach samorządowych obwiniany jest głównie Śląski i region łódzki.

Część łódzkiej PO jest jednak zdania, że teraz ciężar przesunie się w stronę prezydent Zdanowskiej, bo "jej" pięć łódzkich mandatów sejmiku spowoduje, że Biernat stanie się po trosze klientem Zdanowskiej. Tylko senator Maciej Grubski w tym awansie nic dziwnego nie widzi. - Sekretarz partii musi mieć twardą rękę i Andrzej ją ma, ale ma też coś więcej: jest kapitalnym organizatorem i premier Ewa Kopacz o tym wie - mówi Grubski. - Poza tym zna świetnie struktury w całym kraju, nie tylko swój region. Nie widzę innego kandydata, tym bardziej że przed nami kolejny rok wyborczy.

Minister, który nade wszystko kocha rodzinę

Skąd się wziął? Był już posłem, ale szerzej nieznanym, gdy zaistniał w kolorowej prasie jako "admirator" uchodzącej za wysportowaną posłanki Samoobrony Sandry Lewandowskiej, pospołu zresztą z byłym piłkarzem Romanem Koseckim, dziś bliskim przyjacielem. Posłanka Lewandowska obu posłów oskarżyła o dobijanie się po nocy (i po pijanemu) do jej pokoju w hotelu sejmowym. Kosecki tłumaczył, że tylko się nieszczęśliwie zatoczył na drzwi, a Biernat z właściwym sobie luzem rzekł, że "był z Romkiem, ale się nie dobijał, bo był już na zakręcie".

W Konstantynowie Łódzkim, gdzie osiedlił się Biernat, powtarzają jednak, że to historyjka rozbuchana na potrzeby mediów i w ogóle nie odpowiada "charakterowi Andrzeja". Bo według relacji to po prostu "normalny facet, który kocha swoją rodzinę, a on sam nie kryje swoich konserwatywnych poglądów". Jedyna zmiana, jaka w nim zaszła od czasu gdy trafił do rządu, to tylko to, że zaczął nosić okulary, podobno dla dodania sobie "mądrości", ale przeciwnicy tej tezy twierdzą, że nosił je już wcześniej.

Żona pracuje w szkole, ma dwie dorosłe córki (minister niedawno został dziadkiem) , które według ministra są "jego największym osiągnięciem", i którym - jak kiedyś powiedział - "nie musiał załatwiać pracy, bo są bardzo samodzielne". Do tego dom z ogródkiem koło Konstantynowa Łódzkiego, po którym krząta się brązowy jamnik i garaż z land- roverem evoque, rocznik 2012, na który zaciągnął 100 tys. złotych kredytu, bo minister lubi luksusowe auta. Biernat nie dba, a przynajmniej nie dbał, o swój wizerunek w mediach, co zresztą dosyć ostentacyjnie przyznaje. Na pytanie czy wie, że opozycja cieszy się, gdy widzi Biernata w telewizji, bo wtedy akcje PO lecą w dół, powiedział "Dziennikowi Łódzkiemu", że "nie zna żadnych badań pt. Wpływ wypowiedzi Andrzeja Biernata na notowania PO".

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Premier: "Andrzej Biernat, mój przyjaciel"

Dba natomiast o sylwetkę, jest przecież byłym nauczycielem wf., zresztą forma jest potrzebna, bo przecież minister od dawna "haratał w gałę" z byłym premierem, niektórzy powiadali, że podawał Tuskowi nawet wtedy, gdy miał przed sobą już pustą bramkę". A były premier, bywając w Łodzi, lubił publicznie powiedzieć o nim "mój przyjaciel".

Biernat podkreśla, że jego "żona pracuje w szkole", a tak po prawdzie to jest jej wicedyrektorką. To ta sama szkoła, w której jeszcze w 1993 roku był nauczycielem wychowania fizycznego, oboje zaś z prowadzili przyszkolny sklepik. Trzy lata później, gdy w Konstantynowie wybudowano basen, pedagog Biernat wygrał konkurs na zarządzanie nim. Do dziś zresztą ten basen się za nim ciągnie w postaci ksywek "basenowy" (wersja stołeczna) i "kąpielowy" (wersja łódzka), czego podobno strasznie nie znosi.

Jako kierownik basenu jednak się sprawdził, bo nie było w okolicy takich obiektów, frekwencja była zatem wysoka, a rok temu, gdy został ministrem sportu, Jacek Saryusz-Wolski komentował, że "to nominacja trafiona, zarządzał przecież centrum sportu w Konstantynowie". Ale nie wszyscy uznali to za złośliwość. Faktem jest, że po połączeniu basenu z innymi obiektami powstało Centrum Sportu i Rekreacji, a Biernat dostał semantyczny awans z kierownika na dyrektora. Zawsze miał dobry kontakt z miejscowym biznesem, który w mieście politykę ustawia od końca PRL.

- Panie, jakby mi pan 10 lat temu powiedział, że Andrzej będzie nawet nie ministrem, a posłem, to bym pana wyśmiał -mówi jeden z przedsiębiorców. - On kiedyś przegrał nawet wybory do rady powiatu, był człowiekiem tła. Swoim zachowaniem sprawiał, że mało kto traktował go poważnie, nie żeby było to coś złego. Ot zwykły luz, który do męża stanu, na jakiego się dziś kreuje, nie pasuje.
Można go nie lubić, ale nawet wtedy trzeba przyznać, że jest bardzo pracowity i świetnie zorganizowany. No i ma po prostu szczęście, bo pojawia się w odpowiednich miejscach w odpowiednim czasie...

Nie kalkuluje, po prostu jest arogancki...

Biernat, któremu nie wyszła kariera w ROP, po fiasku tejże partii pojawił się w rodzącej się Platformie Obywatelskiej, potem zaczął rządzić w powiecie pabianickim. Tak się złożyło, że to powiat należący do sieradzkiego okręgu wyborczego, z którego startował Cezary Grabarczyk. Są w PO tacy, którzy pamiętają, że za Grabarczykiem, na drugim miejscu listy miał być Artur Dunin, a de facto był Andrzej Biernat, choć podobno nie należy tego składać na karb przypadku. Został w 2005 roku posłem, potem pomógł Cezaremu Grabarczykowi pokonać Iwonę Śledzińską-Katarasińską w wyborach na szefa regionu łódzkiego PO. Mówiono wtedy, że Grabarczyk nie miałby szans, bo to Biernat załatwił głosy spoza Łodzi, a Biernat miał przecież także dobre stosunki z Mirosławem Drzewieckim, członkiem dworu Tuska.

Kariera rozkwitła na dobre, gdy ten sam Grabarczyk, jako minister, musiał zrzec się baronostwa regionu łódzkiego, wtedy został baronem Biernat. Dziś taka wpadka, jak przed laty w hotelu sejmowym nie ma prawa się Andrzejowi Biernatowi zdarzyć, bo wynajął mieszkanie na mieście. Dziś to w ogóle jest człowiek szerokich wpływów a tło, przynajmniej w regionie, stanowi reszta.

W Łodzi i okolicach nikt z partii go otwarcie nie skrytykuje, choć wielu przeszkadza jego arogancja, rozbuchane ego i "kłopoty z komunikacją" w mediach. Tyle że Biernat w tej arogancji w ogóle nie kalkuluje, po prostu taki jest. Zapowiedział, że pracę w ministerstwie rozpocznie od zmian personalnych. Niby normalne, ale obserwując styl zarządzania partią w województwie, widać, że Biernat nie lubi dyskusji, dialog to słowo spoza jego słownika, a polityka w jego wersji to pozbywanie się przeszkód, głównie personalnych właśnie.

To dlatego nawet jego zwolennicy powiadają, że awans na sekretarza musi mieć jakieś drugie dno. Sekretarz nie tylko musi świetnie znać partię w regionach, spinać ją organizacyjnie i być okiem i uchem przewodniczącej partii, ale także łagodzić spory. I tu jest ta zagwozdka, bo poseł minister sekretarz Andrzej Biernat dotychczas znany był raczej z ich podsycania lub nawet kreowania...

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Andrzej Biernat: Pracowity, zorganizowany i arogancki [SYLWETKA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki