Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Kochany Święty Mikołaju, przynieś mi ciepłą czapkę i buty dla mamy" [REPORTAŻ]

Agnieszka Jasińska
W tych listach nie ma próśb o nową konsolę do gier ani o smartfona. Są marzenia o kurtce na zimę, pełnej lodówce i o tym, by tata był zdrowy. Jest też ogromna nadzieja, że Święty Mikołaj to wszystko spełni.

W wigilię nie ma tu 12 potraw na stole. Liczą za to każdy okruszek chleba. Do dzieci nie przychodzi Święty Mikołaj. Nie miałby czym napełnić swojego worka. Jakie będzie to Boże Narodzenie? Podopieczni łódzkiej Fundacji Służby Rodzinie "Nadzieja" boją się o nim myśleć. -Poprosiliśmy rodziny o napisanie listów do Świętego Mikołaja. Dzieci piszą o wymarzonych prezentach. Bardzo często szczytem ich marzeń jest plecak, książka czy piórnik. W listach dorosłych pojawiają się prośby o jedzenie, pościel, chemię, rzeczy często podstawowe, a dla nich będące towarem luksusowym - mówi Joanna Streit-Wlaźlak, terapeuta z Fundacji Służby Rodzinie "Nadzieja".- Nasza akcja Worek Pełen Nadziei ma pomóc potrzebującym rodzinom, a zwłaszcza dzieciom żyjącym w biedzie.

Organizujemy ją po raz czwarty. Każdy może zostać Świętym Mikołajem i spełnić marzenia dzieci i ich rodzin. Wystarczy zgłosić się do nas, a my przekażemy list. Te listy, pisane przez dzieci i ich rodziny, są podpowiedzią dla Mikołaja. Nie oczekujemy, że kupisz wszystko, o co proszą podopieczni. Wystarczy jedna, czy też kilka wybranych rzeczy.

Bieda i nadzieja, że los się odmieni

Podopiecznych fundacji "Nadzieja" los nie oszczędzał. - Rodziny, którymi się opiekujemy, to historie samotnych rodziców, porzuconych z dziećmi przez współmałżonka. To dzieje rodzin, w których choroba czy śmierć zebrały duże żniwo - opowiada Streit--Wlaźlak. - To cudowne dzieci, które żyją w trudnych warunkach, z rodzicami, którzy nie mogą zaspokoić ich podstawowych potrzeb. Każda z tych historii jest inna, często bardzo smutna. Nasze rodziny łączy jedno - wielka miłość, która pomimo biedy jest między nimi i nadzieja, że los może się odmienić.

Patryka* wychowuje tylko tata. Chłopiec nie chce mówić o mamie. Nie chce jej pamiętać. Tata stara się, jak może, jednak łatwo nie jest. Trudno mu znaleźć stałą pracę. Nie ma nikogo, kto mógłby mu pomóc. Niedawno sprowadzili się do Łodzi, nie mają tu żadnej rodziny. Są sami.

"Drogi Mikołaju, na święta chciałbym dostać spodnie i kurtkę zimową i trochę słodyczy i mały zestaw lego z autem złodzieja i z policją w jednym opakowaniu - pisze chłopiec. Prosi jeszcze o farby plakatowe. Coraz trudniej mu wierzyć w Świętego Mikołaja, który wiele razy omijał jego dom.

Obok listu Patryka leży list od Ani* i jej brata. Dzieci proszą przede wszystkim o zdrowie dla taty, to życzenie napisane jest drukowanymi i pogrubionymi literami. Ania ma 10 lat, jej brat - 6. Wychowuje ich tylko tata. W domu jest też obłożnie chora babcia po udarze. Ojciec też jest chory. Ma wrodzoną wadę serca, często trafia do szpitala. Wtedy dzieci muszą radzić sobie same. Oprócz książki dla taty, dzieci proszą też o jakąś książkę dla siebie, puzzle, nie mają wielkich wymagań. Cały list ozdobiony jest serduszkami. Dzieci narysowały do tego choinkę i prezenty.

"Drogi Mikołaju, piszę do Ciebie w imieniu mojej rodziny (...). Mój brat chciałby dostać od Ciebie książkę o Jatsin (pisownia oryginalna), strój piłkarski z korkami, ferbbi, piłkę za 4 zł. Ja chciałabym dostać puzzle Violetty, ferbbi, piłkę - pisze dziewczynka.- Nasz tata chciałby dostać od Ciebie zdrówko i siłę. Kochamy Cię".

Dzieci głęboko wierzą, że Święty Mikołaj przeczyta ich list. Ania z bratem każdego dnia dzielnie pomaga tacie przy chorej babci, karmią ją. Ostatnio dziewczynka chwaliła się, że uczy babcię mówić.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Proszę o cukierki bez czekolady

Marcina* wychowują tylko dziadkowie. Chłopiec ma dopiero kilka lat, a już spotkało go wiele przykrości. Marcin nie chce o tym opowiadać. Dziadkowie są starsi, zatroskani co będzie, gdy ich zabraknie. Martwią się, że ich Marcin jest bardzo nieśmiały, wycofany, trudno mu porozumieć się z rówieśnikami. Chłopiec marzy, by dziadkowie byli zdrowi. Jego list do Świętego Mikołaja jest bardzo krótki. Chłopiec narysował dwie choinki i napisał dwa życzenia. Na Gwiazdkę chce dostać pistolet na kulki, marzy też o tablecie, ale wie, że to tylko marzenie.

Daniel* mieszka z rodzicami u dziadków. Rodzina nie ma szans na własne mieszkanie. Dziadkowie są bardzo schorowani, mieszkanie jest skromne, mało tu miejsca, rodzina ledwie się mieści. Patryk ma 11 lat. Niedługo będzie miał skomplikowaną operację. Chłopiec ma poważną wadę stóp, która nieleczona może spowodować trwałe inwalidztwo. Rodzice martwią się, skąd wezmą pieniądze na rehabilitację, specjalistyczne obuwie, skoro teraz brakuje na jedzenie, ubranie. Ojciec pracuje za najniższą krajową pensję, matka tylko dorabia na czarno, mówi, że trudno dziś o stałą pracę. Chłopiec prosi w swoim liście o mazaki, pióro, czekoladę, skarpety, cukierki bez czekolady, czapkę, spodnie... Na liście życzeń jest jeszcze kalendarz z autami i gazeta z motorami.

Jeden z listów napisała babcia, która jest rodziną zastępczą dla czwórki wnucząt. Dzieci mają 11, 12, 13 i 14 lat. Babcia jest chora, ma orzeczoną niepełnosprawność, dostaje 342 zł zasiłku. Matka dzieci nie żyje, ojciec odsiaduje wyrok w więzieniu. Z racji tego, że to rodzina zastępcza spokrewniona, dzieci dostają najniższy zasiłek z możliwych. Żeby przeżyć, nie płacą rachunków, zadłużają się. Dzieci rosną, mają apetyt, a nie zawsze mogą najeść się do syta. Rodzinie brakuje ciepłych ubrań na zimę. Babcia powinna stale brać leki, ale mając do wyboru jedzenie dla dzieci czy leki dla siebie, wybiera dzieci. W domu brakuje wszystkiego.

"To są naprawdę dobre dzieciaki, które bardzo mi pomagają, zwłaszcza najstarszy wnuczek. Dałabym im wszystko, bo są jedynym skarbem, jaki mi pozostał po ukochanej córce. Nie mam nikogo, kto by mi pomagał. Dlatego bardzo proszę o pomoc, bo już brakuje mi siły na trudy dnia codziennego".

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Nie wierzę już w Świętego Mikołaja

List do Świętego Mikołaja napisali też młodzi rodzice dwójki dzieci. Nikt im nie pomaga. Sami muszą sobie radzić. Mama pracuje dorywczo, gdy dzieci są w żłobku. 19 -letniego ojca nikt nie chce zatrudnić na stałe. Ale on nie poddaje się, mimo że wiele razy został oszukany przez pracodawców, którzy nie wypłacili mu pensji. Chwyta się wszystkich możliwych zajęć, by zapewnić dach nad głową swojej rodzinie. Ci młodzi ludzie mają marzenia, chcieliby się jeszcze uczyć. Ojciec zaczął nawet naukę w liceum zaocznym, chce zdawać maturę. Ostatnio często dochodzi między nimi do kłótni. Zwykle chodzi o pieniądze. Za nic na świecie jednak nie chcą się rozstać, wiedzą, że to przemęczenie, które minie, a dzieci muszą mieć i mamę, i tatę. Proszą o jakąkolwiek pomoc dla dzieci, jedzenie, pampersy. Dla siebie nie proszą o nic, choć po głębszym namyśle odpowiadają, że choć raz w tygodniu przez godzinę chcieliby pobyć tylko ze sobą.

Bardzo smutno zapowiadają się też święta w domu piątki rodzeństwa. Mama wychowuje dzieci samotnie, ojciec jest na przymusowym odwyku. Najmłodsze dziecko ma 7 lat, najstarsze - 16 lat. W domu jest jeszcze ciężko chora, wymagająca stałej opieki babcia. Jedno z dzieci ma problemy z mówieniem, wymaga specjalistycznej opieki. Matka nie pracuje, rodzina utrzymuje się z zasiłków. Dzieci bardzo wspierają mamę, pomagają, ale w domu brakuje wszystkiego, często nie wystarcza na jedzenie. Mama płaci rachunki sporadycznie, bo gdy trzeba wybierać, czy nakarmić dzieci, czy zapłacić za prąd, to zawsze wybiera to pierwsze. Nikt tu nawet nie uśmiecha się na myśl o świętach.

Dzieci chciałyby, aby mama miała ciepłe buty na zimę. I żeby znalazła dobrą pracę. I żeby w domu było ciepło.

Na Boże Narodzenie nie czeka też 8-letni Kamil*. Jego mama ma raka, ojciec pracuje od rana do wieczora, by zapewnić byt rodzinie. Leczenie matki pochłania mnóstwo pieniędzy. Rodziców nie stać na jakiekolwiek dodatkowe zajęcia dla chłopca. Rodzina jest zdana tylko na siebie, dziadkowie niedawno zmarli. Chłopiec ma jedno marzenie, by mama była zdrowa i tata częściej się uśmiechał, by było jak dawniej. Nie chce jednak pisać listu do Świętego Mikołaja. Twierdzi, że on już w niego nie wierzy...

Joanna Streit-Wlaźlak ma nadzieję, że Święty Mikołaj odpowie na listy. - Zanim ogarnie nas gorączka przedświątecznych zakupów, pomyślmy o tych, którzy nie mają tyle szczęścia, co my, a rzeczy, do których my nie przywiązujemy wagi, dla nich mogą być największym marzeniem. Jako koordynator tej akcji mam wielką przyjemność przekazywać osobiście prezenty potrzebującym rodzinom i widzieć w ich oczach taki malutki kawałek nieba - mówi pani Joanna. - To cudowne uczucie. Widzę, jak każdego dnia z uporem zmagają się z trudnościami, chorobami, czasami upadając, by następnego dnia podnieść się i iść resztkami sił do przodu, dla dzieci, ich lepszego jutra. Musimy mieć świadomość, że każdy z nas może znaleźć się w podobnej sytuacji: stracić pracę, zachorować, ulec wypadkowi, zostać samotnym rodzicem, stracić nadzieję, że będzie lepiej ...

Podarunki dla dzieci i ich rodzin można przekazywać do 12 grudnia do Fundacji Służby Rodzinie "Nadzieja" w Łodzi przy ul. Broniewskiego 1a, pokój 306. nr tel: 607202175, adres e-mailowy: [email protected]

* imiona dzieci zostały zmienione

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Kochany Święty Mikołaju, przynieś mi ciepłą czapkę i buty dla mamy" [REPORTAŻ] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki